środa, 14 sierpnia 2013

HEJ !!!!!!!!!!!

Cześć wszystkim. Czy ktoś tu jeszcze wchodzi hahaha. Nie wiem. Ale jeżeli znajdą tu się jakieś osoby to bym chciała was bardzo serdecznie was wszystkich PRZEPROSIĆ. Może duża ilość was czekała na kolejny wpis, ale straciłam wątek przy tym. Ostatnio kiedy tu byłam było to rok temu. Trochę to przerażające xd. Może kiedyś tu zawitam z czymś nowym, świeżym, ale jak na razie mam dla was to

 http://www.youtube.com/watch?v=bRtXE-nCa1c 

Posłuchaj, duże Cię to nie kosztuje. Jak Ci się nie spodoba to możesz od razu wyłączyć. Zlajkuj, sybskrybuj mnie, komentuj. A co ważniejsze PODBA się ROZSYŁAJ dalej. Do swoich znajomych, przyjacieli, masz strone na fb? chcesz opublikuj. Za każdą waszą pomoc będę serdecznie wdzięczna ! Gdzie tam serdecznie CHOLERNIE wdzięczna !!!!!!!!!! Jest to dla mnie strasznie ważne. 

Kocham was wszystkich !!!!!!!!!! Dajcie po sobie jakiś ślad w komentarzu czy coś ;) 

sobota, 7 lipca 2012

Rozdział XXXI
Rano się obudziłam całkiem późno. Przeciągnęłam się po łóżku szukając Harrego, ale go nie było ze mną. Podniosłam się ze zdziwieniem. Przecież jest niedziela. Gdzie on jest. Pomyślałam. Może jest już na dole. No nic zeszłam na dół, ale tam nikogo nie było oprócz taty.
-Tato gdzie są wszyscy ?- zapytałam
-Dziewczyny nie mówiły gdzie poszły, a chłopacy musieli jechać do menadżera czy gdzieś, bo coś tam.- odpowiedział, ale fajna odpowiedź ' bo coś tam'. No nic.
- A mówili kiedy wrócą ?- spytałam ponownie.
- Mówili, że wrócą coś na obiad i, że przywiozą pizze. No nic ja lecę do pracy. Pa kochanie.- powiedział ojciec, ucałował mnie w czoło i wyszedł. Znowu zostaje sama. Zjadłam wcześniej naszykowane przez tatę śniadanie. Po skończeniu pozmywałam i usiadłam w salonie wgapiając się w wygaszony telewizor. Nagle na mój wzrok natoczyła się Niallowska gitara.
- A co mi tam. - powiedziałam sama do siebie. Wzięłam ją poprzypominałam chwyty i takie tam, aż w końcu z moich ust wydobyło się kilka słów, a z gitary dźwięki. 


And that's why I smile It's been a while, since every day and everything has felt this rightAnd now, you turn it all around, and suddenly, you're all I need, the reason why I smile

- Nie no nie wieże. Ona gra i jeszcze śpiewa.- powiedział głos za mną. Ze strachu aż podskoczyłam w miejscu i się odwróciłam. Za mną stały Meggie i Jess. 
- Nie wiecie, że się puka.- powiedziałam dość szorstko jak na siebie. 
- Ale przecież nic złego nie zrobiłyśmy. Uspokój się młoda.- powiedziała Jess z zadziornym uśmieszkiem na twarzy. Przewróciłam teatralnie oczami i odłożyłam instrument na miejsce. 
- Wiecie kiedy chłopcy wrócą.- zwróciłam się do przyjaciółek. One wzruszyły tylko ramionami jednak długo nie trzeba było na nich czekać. Po praktycznie zaraz po moim pytaniu było słychać jak wchodzą.
- Ja nigdzie nie jadę. Nie zostawię jej znowu.- rozpoznałam w tym głos Harrego. Akurat wszedł cały zdenerwowany do salonu. Rzucił krótkie 'cześć', pocałował mnie w policzek i pobiegł od razu na górę. We trzy stałyśmy i gapiłyśmy się na siebie wielkimi oczami, a do pokoju weszła reszta z kilkoma kartonami pizzy.
- Ktoś mi powie co się stało ?- zadałam pytanie, chyba które każdego zastanawia. 
- No bo byliśmy u menadżera i mamy jechać na dwa miesiące w trasę po USA.- wytłumaczył Louis. Nie no spoko.
- To dlaczego Harry jest taki wściekły ?- zdziwiła się Megg.
- No bo nie chce jechać.- odpowiedział Liam. 
- Głupek.- powiedziałam w sumie sama do siebie, ale co tam.- Pójdę do niego.- powiedziałam i zrobiłam to co przed chwilą powiedziałam. Zapukałam delikatnie w drzwi i powoli je otworzyłam. 
- Już wiesz.- powiedział na wstępie chłopak. 
- Wiem i nie rozumiem dlaczego nie chcesz jechać.- odpowiedział, a on się spojrzał na mnie pytającym wzrokiem.
- Jak to nie wiesz. Nie chce cię znowu zostawiać samej.- powiedział. Uśmiechnęłam się lekko pod nosem i usiadłam na łóżku zaraz koło niego.
- Hej. Nie przejmuj się tym. Będzie jeszcze wiele tras, koncertów i innych rzeczy, że będziesz musiał wyjechać, a ja zostać. To naturalna rzecz, ale jak tylko będę mogła przecież przyjadę wiesz o tym.- poczułam się jakbym coś małemu dziecku tłumaczyła, ale potem mocno się do niego przytuliłam.
- No właśnie jest ten problem, że nie będziesz mogła przyjechać.- powiedział smutnym głosem.- ja się szybko od niego odsunęłam.
- Ale jak to ?!- zdziwiłam się.
- Nie wiem, ale nawet Dan i El nie będą mogły, ani sani przyjaciele. Nikt.- no to się porobiło.
- Trudno.- powiedziałam, lecz nie bardzo chciało mi to przejść przez gardło.
- Nie chce jechać tam bez ciebie. Rozumiesz.- powiedział i mocno mnie do siebie przytulił. Ja jak głupia miałam już łzy w oczach.
- Ale to tylko dwa miesiące.- starałam się go jak i siebie pocieszyć, ale raczej mi to nie wychodziło. 
- No niby tak, ale co ze ślubem.- zmartwił się tym faktem. 
- Spoko, spoko. Jestem ja, mam Megg, Jess, Dan i El no i przecież jeszcze Vanesse. Nie musisz się oto martwić.- uśmiechnęłam się do niego delikatnie.
- No tak. Dobrze, że mam was.- powiedział i pocałował mnie delikatnie w usta.
- Kiedy jedziecie ?- zapytałam z ciekawości.
-Jutro.- powiedział szeptem.
- Dooooobraaaaa, jest pizza chodź jeść.- powiedziałam i pociągnęłam go na dół. Zjedliśmy wspólnie 'obiad' i usiedliśmy na kanapie w salonie.
- To my musimy się zbierać. Jeszcze trzeba się spakować.- zaczął Zayn. 
- Jadę z wami.- wtrąciłam szybko. Wszystkie oczy się skierowały na mnie. Harry, który siedział obok zwrócił się do mnie.
- Na pewno. Przecież możemy się pożegnać w domu tak jak Li i Dan.- wyszeptał. 
- Nie. Nie ma mowy. Jadę z wami i tyle. I tak właśnie po kilku godzinach jazdy znajdowałam się w apartamencie chłopców. Wszyscy poszli do siebie się pakować, prócz Liama, który poszedł do Dan. Ja poszłam za Hazzą i pomogłam mu trochę, ale zrobiło się trochę późno więc poszłam się wykąpać. Po skończonej wieczornej toalecie wgramoliłam się pod kołdrę na łóżku. Podciągnęłam nogi pod siebie  i patrzyłam jak moje bożyszcze nastolatków biega po pokoju, bez koszulki w poszukiwaniu jeszcze niektórych rzeczy. 
- Musisz jechać ?- wypaliłam nagle. Kędzierzawy spojrzał się na mnie ze zdziwieniem, lecz po chwili się uśmiechnął i dołączył do mnie na łóżku.
- Już o tym rozmawialiśmy.- powiedział Harry bawiąc się moim jeszcze lekko mokrymi włosami.
- No wiem, ale ja nie chce.- zrobiłam minkę naburmuszonego dziecka, któremu zabrano lizaka. 
- Kocham cię.- wyszeptał mi w ucho. Nie wiem czemu zawsze mi to poprawiało humor. Mocno się w niego wtuliłam.
- Zostaw to i zostań teraz ze mną.- poprosiłam go.
- Teraz i na zawsze.- powiedział, pocałował mnie i zostaliśmy tak w swoich objęciach, aż zasnęliśmy.
_______________________________________
Są wakacje, a mi się nudzi. Wrzucam wam już teraz, bo nie wiem czy będę miała potem kiedy bo wylatuję do Kanady, ale tak czy siak się postaram :D

czwartek, 28 czerwca 2012


Rozdział XXX
Dobra pobudka. Dalej dziewczyno wstawaj, a nie leżysz jak kołek. Ale zaraz, zaraz. Ja się ruszyć nie mogę !! No dobra ruszyć się mogę, ale jednak coś mnie ty przydusza z deczka. Otwieram niezbyt chętnie oczy i odwracam się w stronę mojego nacisku. Aaa i co widzę. Najpiękniejszy widok na świecie, który w końcu. Nie nareszcie jest z powrotem mój. Jeszcze tak chwilę się na niego popatrzyłam, delikatnie przybliżyłam twarz do jego i pocałowałam. Poczułam jak się uśmiecha przez pocałunek. Odsunęłam się od niego i spojrzałam w te jego oczy, których nigdy nie wiem jakiego są koloru. Raz są błękitne, raz zielone. Z czasem stwierdzam, że wręcz turkusowe.
-I jak się czuje przyszła pani Styles ?- zapytał i ponownie mnie pocałował. Ja wzruszyłam lekko ramionami. 
- Tak przy okazji. Masz trochę ciężką rękę wiesz.- powiedziałam drocząc się z nim. Ten się zaśmiał i zaczął od tak mnie łaskotać. Ja zaczęłam piszczeć, śmiać się i w ogóle. W końcu usiadł na mnie, a ja już nie mogłam wytrzymać. Zaczęłam wymachiwać rękami jak oszalała no i się skończyło. Przygrzałam mu z pierścionka w policzek. O jak od razu z szedł ze mnie. 
-Nie po to ci kupiłem ten pierścionek, żebyś mnie nim biła.- powiedział trzymając się za bolące miejsce. Spojrzałam się niewinnie na niego.
-Serio, nie po to?- zapytała z całą powagą, ale w głębi już nie mogłam wytrzymać. Wstałam z łóżka i wyszłam z pokoju. Od razu co skierowałam się do pokoju Louis i Zayna. 
- No cześć chłopaki.- powiedziałam na wstępie. Ci jeszcze pierzyli się w swoich hotelowych łóżeczkach. Oni to mają za dobrze. 
- Cześć.- powiedział chrapliwym głosem mulat. Louis praktycznie od razu wylazł z wyrka.
- Powiem ci jedno.- zaczął Lou. Spojrzałam się na niego z lekkim z dziwieniem nie wiedząc o co może chodzić.- Ja wiem, że się ciszysz, że znowu jesteście razem i w ogóle. My też się cieszymy, ale błagam was nie hałasujcie mi kiedy ja mogę się wyspać.- powiedział marchewkowy potwór. Ja się tylko zaśmiałam. Nagle do pokoju wparował Harold z wciąż lekko krwawiącym policzkiem. Louis od razu się do niego rzucił.
- Co ci się stało.- zapytał z przerażeniem. Hazza skierował palcem na mnie.- Jak mogłaś !!!- warknął na mnie. Na szczęście wszystko się skończyło dobrze. Nie zostałam zamordowana przez niego. Wszyscy wróciliśmy szczęśliwie do domu. Weszliśmy do mieszkania, w którym o dziwo był tata ? Dawno się z nim nie widziałam. Ciągle pracował.Cieszyłam się że był w domu. 
-No pochwal się.- powiedział na wstępie. Dobra o co tu chodzi ?!
-Ale czym ??- nie no czy wy wszyscy mnie w coś wkręcacie ?
- Nie udawaj głupiej. Dobrze kochanie ?- powiedział i chwycił moją dłoń, na której miałam swój pierścionek. Zaśmiałam się na ten gest.
- Wyście wszyscy poszaleli.- zaśmiałam się. 
- Ty wiesz ile on się nasiedział nade mną, żebym się zgodził. Ja w pracy, a ten do mnie dzwoni i gada mi tu, narzeka. Ale wiesz jaka jest umowa ?- zwrócił się do chłopaka.
- Ależ oczywiście.- i mu zasalutował.-Nigdy więcej nie pozwolę żeby odeszła.- powiedział i pocałował mnie.  On jest taki kochany. 
- Kochanie, chodź na chwilę.- powiedział tata i od ciągnął mnie od reszty.- Chce się tylko upewnić, czy dobrze robię.- powiedział. 
- Tato kocham cię i rozumiem twoją obawę z tym. Ale ja go kocham i chce być z nim, ale obiecuję, że ze ślubem jeszcze trochę poczekamy.- powiedziałam i go przytuliła, a on mnie odsunął.
- Jak chcesz czekać, nie zgadzam się.- powiedział, a ja tak na niego 'Aha'- Nie no mówię serio. Chce żebyście się pobrali i to szybko, bo chce się pozbyć ciebie z domu.- powiedział.
- Nie no nie wierze mój własny ojciec chce się mnie pozbyć.- i uderzyłam go w ramie.
- Nie no żartowałem, ale wiesz o co mi chodzi.- ja się tylko uśmiechnęłam do niego i wróciłam do reszty, która siedziała na kanapie. 
-To kiedy ślub ?- palnęła Megg. A ja z spojrzałam się na nią z pode łba.- No co ? No bo nie wiem ile mam czasu na przygotowania.- powiedziała w obronie, a ja przewróciłam tylko oczami. 
- Glucie ty. Ja na razie o tym nie myślę. Na razie dostałam pierścionek.- a Harry mnie do siebie mocniej przytulił. 
- No dobra, ale jakieś wstępy ? Prosie, prosie, prosie !!! - powiedziała brunetka.
- Dobra cicho już świnko.- powiedziałam i się zaśmiałam. Wszyscy posiedzieli jeszcze trochę, a potem poszli. Został tylko ze mną Harry. Poszliśmy razem do mojego pokoju i legliśmy się na łóżku. Oczywiście oparłam się o niego, a on głaskał mnie po głowie. 
-Nie myślisz, że to trochę wcześnie?- zapytałam chłopaka.
-No może trochę, ale po co czekać dłużej.- powiedział.
-Nie no okey, ale wiesz tak porostu sobie myślę.- odpowiedziałam i się mocniej w niego wtuliłam. 
-Porozmawiamy jutro i się to co nie co ustali.- odpowiedział kędzierzawy. Aż w końcu zasnęliśmy w swoich objęciach. 
______________________________________
No cóż takie tam sobie. Piszcie proszę was co myślicie. 

poniedziałek, 11 czerwca 2012

Rozdział XXIX
Nie wiem jak to się stało, ale kiedy wszyscy pozasypiali w salonie to tak jak się obudziłam nikogo koło mnie nie było. Jak oni to zrobili ?! Nie mam w cale tak mocnego snu żeby ich nie usłyszeć. No ale cóż wstałam z tej niezbyt wygodnej kanapy i rozejrzałam się po domu. Nawet ojca nie było, ale on to pewnie w pracy już siedzi. No cóż ja mogę. Posprzątałam po naszej wczorajszej 'imprezie' po której został całkiem niezły syf, ale to wszystko przez Nialla i Megg. Głodomory, cholerne jedne, które jeszcze się żarciem muszą rzucać. No ale w końcu przyjaciół się nie wybiera, no w sumie to rodziny, ale oni to jak rodzina więc jeden pies. Nie wiem jak, ale zrobiła się godzina 14. To o której ja wstałam ?! A zresztą, co ja się dzisiaj tak przejmuję. Właśnie się kierowałam do kuchni kiedy ktoś zapukał do drzwi i po chwili wszedł.
-To my !!- usłyszałam głos Jess i Megg. No to dwie zguby się znalazł. Może mi łaskawie powiedzą gdzie były. 
-Hej, co na obiad ?- pierwsze słowa rzucone ze strony Megg.
-Jak gotujesz to co chcesz.- odpowiedziałam jej lekko zgryźliwie. Ona wytknęła mi tylko język i ruszyła w stronę lodówki. Wyjęła jakieś składniki i zaczęła coś tam pichcić. Oł je nie muszę gotować. Wraz z Jess usiadłam przy stole i czekałyśmy na nasz obiad. 
- Ej gdzie wyście się rano wynieśli ?- zapytałam po pewnym momencie. Ona nic mi nie odpowiedział tylko się chytrze uśmiechnęła. No nic po 15 minutach przyszła Megg i zjadłyśmy to co zrobiła. Nawet nie wiem co to było, ale całkiem smaczne. 
- Dobra to co robimy. Jakiś filmik czy coś?- zapytałam. 
- Nie dużo już tych filmów. Chodźmy się przejść do parku.- zaproponowała Megg. Zgodziłyśmy się. Poszłyśmy do mnie do pokoju bo nie wiedziałam w co się ubrać, a jak to one stwierdziły w dresie nogdzie nie pójdę. No więc ja biedna siedziałam sama na łóżku, a one latały jak powalone po pokoju z ciuchami w rękach. W końcu wybrały mi to :http://weheartit.com/entry/30373972 
Jezu po co one to robią. Przecież nie idziemy na jakąś imprezę czy coś. No cóż włożyłam ciuchy na siebie i ruszyłyśmy. Wsiadłyśmy do auta Jess i pojechałyśmy i tu uwaga .... Hyde Park. 
- Ej, dziewczyny miałyśmy iść na spacer, a nie na rajd samochodowy.- zwróciłam im uwagę.
- Oj nie przesadzaj. Strasznie zgryźliwa dzisiaj jesteś.- zwróciła uwagę Megg. Ja wywróciłam tylko oczami. Wysiadłyśmy i poszłyśmy w głąb parku. Ładny jest tą porą roku. Przechodziłyśmy koło dużej grupy ludzi, a przed nimi stała scena.
- O jakiś koncert.- zauważyła Megg i ruszyła w tamtą stronę. No co miałyśmy zrobić też poszłyśmy przecież jej nie można zostawić samej nigdzie. Dostałyśmy się bardzo blisko sceny. Rozejrzałam się po niej i zauważyłam Josha. Perkusistę chłopaków i zaraz mi pomachał.
- Wyyyyy !!!!!!!- ale byłam zła na nie. W co one mnie wpakowały. No nic wyrwać się już nie mogłam im. Na scenę wyszli chłopcy. Harry z mikrofonem, Niall z gitarą, no i Liam, Zayn i Lou. Jezu co to będzie. 
- Pewnie jesteś cie ciekawi co my dzisiaj tu robimy. Już tłumacze. Jesteśmy tu dzisiaj, ponieważ jest jedna osoba, która jest dla mnie bardzo ważna. Najważniejsza na świecie, ale chyba tego nie widzi.- mówił cały czas do tłumu. Nagle spojrzał na mnie.- Wiem, że zawaliłem to, ale proszę cie...- nie skończył, bo Niall zaczął grać.
(Partie Seana Paula są mieszane między Liam, Zayna i Louisa no i oczywiście to oh-oh robią razem)


I gotta find my way back
Back to summer paradise!
Harry Styles – One Direction

My heart is sinkin' 
As I’m liftin'
Up above the clouds away from you
And I can’t believe I’m leaving
Oh I don’t kno-kno-know what I’m gonna do
But someday
I will find my way back
To where your name
Is written in the sand (Stay in my name)

Cause I remember every sunset
I remember every word you said
And We were never gonna say goodbye
Singin' la da da da da (Yeah)
Tell me how to get back to
Back to summer paradise with you
And I’ll be there in a heartbeat
(Quick time, quick time girl) Oh-oh
I’ll be there in a heartbeat
(Quick time, quick time girl) Oh-oh

(Tell ‘em)
My soul is broken
Streets are frozen
I can’t stop these feelings melting through
And I’d give away a thousand days, oh
Just to have another one with you (baby girl)
Where real life can wait (it can wait)
We're crushin' like waves (yeah)
We're playing in the sand (me and you, girl)
Holdin' your hand

Cause I remember every sunset (I remember)
I remember every word you said
And we were never gonna say goodbye 
Singin' la da da da da
Tell me how to get back to
Back to summer paradise with you (yeah)
And I’ll be there in a heartbeat
(Quick time, quick time girl) Oh-oh
I’ll be there in a heartbeat
(Quick time, quick time girl) Oh-oh

the promised that we made, to about our friends
thinking about it, sunshine under trees
summer time on the beach, oh fine we get closer
under them trees, baby girl, you really got to me
its 3 o'clock, and we're together, and the time doesn't leave
in a heartbeat girl, sex on the beach, don't stand your world,
ask me i'm rich, loving you girl, is the best part of me

Someday
I will find my way back
To where your name
Is written in the sand

Bring it back
Brink it back
(Rewind)

Cause I remember every sunset (I remember)
I remember every word you said
And we were never gonna say goodbye (No way)
Singin' la da da da da
Tell me how to get back to
Back to summer paradise with you (yeah)
And I’ll be there in a heartbeat



Nie wierze. Kiedy on tak śpiewał na bilbordzie za nim ukazywały się nasze wspólne zdjęcia. Jakieś w parku, na plaży kiedy byliśmy wszyscy razem. Łzy miałam w oczach. Nagle Lou zszedł ze sceny i podszedł do mnie, wziął za rękę i zaprowadził na scenę. Ostatnią zwrotkę zaśpiewał prosto do mnie. Na bilbordzie pokazały się nasze zdjęcia kiedy się całowaliśmy, albo przytulaliśmy.

I remember when we first kissed
And how I didn’t wanna leave your lips
And how I’ve never ever felt so high (so high)
Singin' la da da da da

So tell me how to get back to
Back to summer paradise with you
And I’ll be there in a heartbeat
(Quick time, quick time girl) Oh-oh
I’ll be there in a heartbeat
(Quick time, quick time girl) Oh-oh
(Summer paradise, baby!)

I’ll be there in a heartbeat



Skończył. 
- Nie wiem kiedy mogłaś w ogóle pomyśleć, że nie jesteś dla mnie ważna. Tak jak mówiłem. Jesteś dla mnie najważniejszą osobą na świecie. Nie potrafię sobie wyobrazić swojego życia bez ciebie.- Zrobił krótką pałzę.
- I znowu piosenka.-zaśmiała się przez łzy. Chłopcy również, prócz Harrego, który się nad czymś bardzo mocno zastanawiał. 
- Klaudia, wiem że to może trochę wcześnie, ale ...- uklęknął na jedno kolano. Zaraz, zaraz. CO ?! On mi się oświadcza ?!- Nie chce żyć bez ciebie. Zrozum to. Wiem, że wtedy zawaliłem, ale ja nie widzę świta po za tobą.- powiedział patrząc mi się prosto w oczy.
- Już ja mu nie starczam.- zaśmiał się Lou. 
- Zamknij się.- burknął na niego kędzierzawy. Spojrzał się jeszcze raz w podłogę i wyjął z kieszeni czerwone pudełeczko. Wziął głęboki wdech i spojrzał mi się w oczy.- Klaudio, czy zechciał byś, może nie teraz, ale w przyszłości zostać Panią Styles ?- otworzył pudełeczko, a w środku znajdował się przepiękny pierścionek http://www.tiffany.co.uk/Shopping/Item.aspx?fromGrid=1&sku=GRP04960&mcat=148204&cid=287466&search_params=s+5-p+11-c+287466-r+-x+-n+6-ri+-ni+0-t+  (można obejrzeć pod różnymi kontami)
Łzy lały mi się strumieniami. Nie mogłam się opanować. 
- T...a...t...a........... TAK !!!.- krzyknęłam. Harry spojrzał się na mnie z nie dowierzaniem, ale zaraz uśmiechnął się. Wziął mnie na ręce i zaczął kręcić wokół własnej osi. Mimo, że wszyscy klaskali i krzyczeli, ja nic nie słyszałam. Liczył się tylko on, ja i ta chwila. W końcu mnie postawił, założył pierścionek na palec. Oczywiście wszyscy wiwatowali, a on mnie namiętnie pocałował. Cały czas do mnie to nie dociera i pewnie długo nie dotrze. Po zakończonej 'uroczystości' pojechaliśmy do hotelu, w którym chłopcy się zatrzymali. Weszliśmy do pokoju. Chłopcy i dziewczyny się po pokładali. Zostałam tylko ja i on. 
- Czy takie wyznanie, że jesteś dla mnie ważna ci starczy ?- zapytał mnie. 
- Głupku. Oczywiście, że tak.- powiedziałam i pocałowałam go. Obydwoje położyliśmy się na łóżku i zasnęłam w jego objęciach. 
______________________________________________
Po woli zbliżamy się do końca z historią Klaudii i Harrego. Piszcie w komentarzach czy się spodziewaliście czegoś takiego, czy jednak nie. 

czwartek, 7 czerwca 2012

Rozdział XXVIII
Zabolało mnie to kiedy usłyszałam te słowa z jego ust. Jak to nie żyje ?! Wiem że może trochę dziwinie to zabrzmi ale z jednej strony ulżyło mi trochę. Wiem, wiem kto by się cieszył ze straty własnego dziecka, ale jestem za młoda na macierzyństwo. Chce zacząć wszystko od początku. Tylko jak ja mam mu to powiedzieć.
-Ciiiiiiii nie płacz, proszę. Serce mnie boli kiedy tak płaczesz. Jesteś dla mnie najważniesza i nie pozwole ci cierpieć nigdy. Nawet jeżeli mnie teraz nie chcesz.- powiedział Harry. Po tych słowach jeszcze mocniej się do niego wtyliłam. Czułam po nim, że się tego nie spodziewał. Nie wiem dlaczego ale zdawało mi się, że jesteśmy dla siebie teraz innymi, obcymi ludźmi. Jak to możliwe ? Nie mam bladego pojęcia. Brakuje mi go. Tak cholernie mi go prakuje. 
- Obiecasz mi coś?- zapytałam nie pewnie.
- Co tylko zechcesz.- odpowiedział. Odunęłam się od niego i spojrzałam głęboko w jego niebieskie oczy, w których jak zwykle się rozpływałam. 
- Obiecaj mi, że mnie nie zostawisz teraz samej.- powiedziałm. Kędzierzawy patrzył na mnie z nie dowierzaniem, że mu to mówię, ale po chwili się lekko uśmiechnęłą i delikatnie, ale z pasją mnie pocałował. Oparł swoje czoło o moje i szepnął. 
- Nigdy więcej.
*Następnego Dnia* 
Dzisiaj mnie wypisują. Nareszcie mogę wrócić do domu. Jak się cieszę. Harry ma po mnie przyjechać. Jeju jak to fajnie mieć go znowu przy sobie. Oho własnie wleciał huragan do sali. 
- No cześć.- powiedziałam odwrócona tyłęm do drzwi. 
- Skąd wiedziałaś, że to ja?- zdiwił się kędzierzawy i delikatnie pocałował mnie w policzek. Jak na razie nie odważył sie na nic więcej. No oprócz wczorajszego dnia, ale mi to nawet pasuje. Chce spowrotem potrafieć mu zaufać. Byłam już spakowana, więc on wziął tylko moją torbę i zaniósł do samochodu, a ja poszłam się odmeldować. Zaraz potem wróciłam do niego i pojechaliśmy do domu. Przez całą drogę żadne z nas się nie odezwało. Dziwnie tak. Zawsze za kółkiem zanudzał nas wszystkich jakimiś nudnymi opowiastkami, a teraz? Nic się nie odezwał. No cóż. Dojechaliśmy właśnie do domu. Lekko nie pewnym krokiem wyszłam z auta. Harry w tym czasie poszedł po torbę. No cóż trzeba zacząć wszystko od nowa i zostawić przeszłość za sobą. Weszłam do środka, a za mną Hazza. Najpierw przywitałam się z tatą, Megg i Jess. Weszłam trochę głębiej.
- KLAUDIA !!!!!!!!!!- wydarła się ta czwórka wariatów. Wszystkim rzuciłam się na szyję. Tęskniłam za nimi. Bez nich to ten dom był pusty. 
-Jak dobrze was widzieć.- powiedziałam złażąc z ostatniego, którym był Zayn. 
-Nam ciebie też. Tęskniliśmy za tobą.- powiedział Liam i przytulił mnie ponownie. No nic chłopcy zostali na noc, dziewczyny też. Fajnie się bawiliśmy. Znowu razem. Filmy, wygłupy, żarty. Właśnie oglądaliśmy jakiś głupkowaty film i popcorn się już skończył, bo oczywiście Niall z Megg zdążyli wszystko już zjeść. 
-Idę po popcorn.- oznajmiłam.
-Yhm.- odpowiedzieli tylko maniacy filmu. Jak oni mogą to oglądać? To jest na maksa nudne. No nic, wzięłam miskę i skierowałam się do kuchni. Niestety, że tak powiem nie udało mi się dojść do niej. Zastanawiacie się pewnie czemu. Już wam tłumaczę, a dlatego, że zastałam tam Jess i Zayna razem i się obściskiwali na moim blacie. Jak tylko to zobaczyłam oczy wywaliły mi z orbity, a krok, który miałam właśnie zrobić w przód, był w tył. Wbiegłam szybko do salonu z miską zasłaniającą mi twarz. 
-Przyniosłaś ten popcorn?- zapytał Irlandczyk. Nic nie odpowiedziałam, dlatego wszyscy się na mnie spojrzeli. WOW udało mi się ich oderwać od filmu. 
-Co tak stoisz?- zdziwił się Lou. 
-Zayn, Jess, kuchnia, mój blat.- udało mi się wykrztusić tylko tych kilka słów. Wszyscy zrobili wielkie oczy. 
- Ale, że ten tego?- zapytał nie pewnie Niall. 
-No coś ty. Wywaliła bym ich od razu z tamtą. Jak na razie to się tylko całują.- oznajmiłam. 
- Jak na razie.- zaśmiał się Liam i wrócił do filmu.
- Ty nie strasz mnie.- powiedziałam stanowczo. Po chwili do pokoju weszły nasze gołąbeczki. Na ich widok  Lou zagwizdał na palcach. Hahahaha, byście widzieli ich miny. Jess cała czerwona na twarzy, szybko usiadła z powrotem na kanapie, a Zayn jedynie skarcił go morderczym wzrokiem. Ja wróciłam do kuchni, a za mną szedł nie wielki cień w postaci Megg. Dziewczyna pomogła mi w przygotowaniu przekąsek. 
-Klaudia ... mogę cię o coś zapytać?- wypaliła niespodziewanie. 
-No pewnie. Coś się stało?- zaciekawiło mnie to, o co może jej chodzić.
- Bo jest taki ktoś i nie wiem czy ja też mu się podobam.- wyznała nieśmiało.
-I następni.- powiedziałam. Megg spojrzała się na mnie ze zdziwieniem. 
-Co następni?- zapytała.
- No co Jess i Zayn, Liam i Dan, Lou i El, ty i Niall.- powiedziałam. Ona się tylko zarumieniła na policzkach. 
-Skąd wiedziałaś.- tylko te słowa udało jej się wyszeptać.
- Oj no już nie przesadzaj, przecież to widać gołym okiem. Jesz prawie tyle co on, a wyglądasz jak patyk. Zresztą widzę jak na ciebie patrzy.- powiedziałam. 
- No dobra, ale ty i Harry?- dlaczego zaczynałaś ten temat????
*Oczami Hazzy*
-Idę zobaczyć, czy im w czymś nie pomóc.- powiedziałem i wstałem z kanapy. Poszedłem do kuchni. Słyszałem jak dziewczyny o czymś rozmawiały. Nagle Megg powiedziała.
- No dobra, ale ty i Harry.- na swoje imię przystanąłem. Wiem, że to niegrzeczne, ale chciałem wiedzieć co odpowie.
- Ja i Harry? Nie wiem. Kocham go naprawdę, ale nie umiem mu zaufać teraz. Wciąż mam uraz. Ja mu to wybaczyłam jednak boje się cholernie się boje. Na razie nie chcę tego zaczynać od nowa. Nie wiem czy jestem wciąż dla niego taka ważna.-powiedziała. Po tych słowach lekko się załamałem. Ona,ona dla mnie nie ważna? Kiedy, jak, gdzie??? Wróciłem się z powrotem do salonu i usiadłem koło Louisa.
- Stary jak jej pokazać, że mi na niej zależ?- zwróciłem się do przyjaciela. On wzruszył tylko ramionami. 
- Ale mi pomogłeś. Dzięki.- powiedziałem, z lekką ironią w głosie. 
- Pogadamy potem.-szepnął mi na ucho. Akurat do salonu weszły dziewczyny.  
____________________________
No cóż, jest. Nie jestem zbytnio zadowolona z niego, no ale cóż. Mówcie co myślicie. 

środa, 23 maja 2012

Na wstępie chciała bym was przeprosić za tą długą nie obecność, ale już wszystko chyba nadrobiłam więc rozdziały będą częściej :)
***
Rozdział XXVII
Jakieś trzy miesiące później.
Siedziałam już dość długo w domu. Ojciec jak jakiś walnięty latał nade mną. Wciąż pytając się czy czegoś mi nie brakuje. Strasznie mnie rozśmieszał tym. Vanessa niestety musiała już wrócić, ale obiecała, że jak przyjdzie czas to przyjedzie tu z powrotem. Na szczęście mam jeszcze Jess i Meggi, które bardzo mi pomagają. Już nie mogą się doczekać kiedy zostaną ciociami. Latają jak oszalałe po sklepach z akcesoriami dla niemowlaków. Niestety z Harrym nie utrzymuję żadnych kontaktów. Brak mi go. Tak cholernie mi go brak. Czasami płaczę z tęsknoty za nim, czasami krzyczę, że go tu teraz nie ma, ale wciąż kocham oglądać nasze wspólne zdjęcia. Brakuje mi tego uśmiechu, tych kręconych włosów, jego zapachu, ale trzeba żyć dalej i cieszyć się życiem dalej. Dzisiaj jadę na USG i tu uwaga z ... tam dara dam. Z Louisem. Uwielbiam tego marchewkowego potwora. Bardzo mnie wspiera w tym czasie. Zresztą jak reszta zespół no może prócz Hazzy. Z początku martwiłam się co powie Eleonor na to, że jest tak ze mną, ale nie miała nic przeciwko temu. Nawet się chyba cieszyła, że tak stara mi się pomóc.
No i w końcu dzwonek do drzwi. Zwlekłam się powoli z kanapy i poszłam je otworzyć. 
- No cześć mamuśka.-zaśmiał się Lou. 
- No cześć, cześć.- odpowiedział. Nie lubię kiedy mnie tak nazywa.
-Możemy iść ?-zapytał się. Ja wzięłam tylko dżinsową kurtkę z wieszaka i wyszłam, a on za mną. Wsiedliśmy do wozu i pojechaliśmy prosto do szpitala. Usiedliśmy w poczekalni i czekaliśmy na moją kolej. 
-Co byś chciała?- zapytał nagle brunet.
-Hmm?-zapytałam bo nie zbyt wiedziałam o co mu chodzi.
-No chłopca, czy dziewczynkę?-wyjaśnił.
-Emm, nie wiem. W sumie to wszystko mi jedno.-powiedziałam. Nagle zadzwonił mój telefon.
-Halo?-odebrałam, ale nikt się nie odezwał po drugiej stronie. Więc rozłączyłam się.
-Kto to?- zapytał zaciekawiony Lou.
- No właśnie nie wiem. Wciąż dzwoni ten sam numer, ale nikt się nie odzywa.- wytłumaczyłam. 
-Mogę zobaczyć?- zapytał ja podałam mu tylko telefon. Znowu zadzwonił ten sam numer. Chciała zabrać mu go.
- Ja odbiorę.- powiedział i odszedł kawałek dalej. 
*Rozmowa telefoniczna*
-Harry idioto co ty wyprawiasz?
-Lou? Co ty robisz?
- Jak byś chciał wiedzieć to staram się jej pomóc, ale to ty powinieneś tu siedzieć, a nie ja.
- Po tym co mi zrobiła?
- To po jakiego grzyba wciąż do niej wydzwaniasz.-Harry się rozłączył. 
*Koniec rozmowy*
Lou wrócił do poczekalni, a w tym samym momencie ktoś do mnie podbiegł, uderzył mnie pięścią w brzuch i z kolanka, a ja straciłam przytomność.
Kiedy się obudziłam znowu leżałam w szpitalnym łóżku, a obok siedział ... Harry ? Sapał, tak słodko wyglądał kiedy spał. Był cały zapłakany, blady i strasznie wychudzony. Wyciągnęłam rękę i delikatnie pogłaskałam go po policzku. Brakowało mi tego. Ledwo go dotknęłam, a on już zdążył przytrzymać moją rękę i przytrzymał ją.
- Brakowało mi tego.- wyszeptał. 
- Mi też.- odpowiedziałam ledwo słyszalnym głosem.
- I jak się czujesz?- zapytał z troską.
- Sama nie wiem. Brzuch mnie strasznie boli.- oznajmiłam.
- No właśnie w związku z tym.- zaczął. 
- Nie chce tego słuchać naprawdę.- powiedziałam.
- Ale to nie o to chodzi.- odpowiedział. Zrobiłam zdziwioną minę. 
- No to o co?- zapytałam.
-Jest mi naprawdę przykro, ale twoje dziecko nie przeżyło.- powiedział z drobnymi przerwami. Spojrzałam się na niego pustym wzrokiem, a po chwili pociekły mi z nich morze łez. 

sobota, 21 kwietnia 2012

Uwaga !!

Sorry ale nie będę mogła teraz wrzucać nowych rozdziałów, bo była u mnie wywiadówka i nie mam sześciu sprawdzianów napisanych więc rodzice zabrali mi kompa. Wrzucam wam to tylko dzisiaj i do zobaczenia za ... miesiąc może krócej ale wątpię po teraz mam dużo wolnego w szkole. To do zobaczenia pa :*