wtorek, 28 lutego 2012

Rozdział XV
Dzisiaj jedziemy na pogrzeb. Nie mogę przestać myśleć jak ona mogła zginąć. Była dla mnie najważniejszą osobą na świecie, a teraz jej już nie mam. Siedziałam w pokoju i wkładałam ostatnie rzeczy do walizki, kiedy usłyszałam pukanie. Za drzwi wychylił się Harry.
- Mogę?- zapytał, a ja kiwnęłam głową.- Jesteś już gotowa?- zapytał całując mnie w głowę.
- Tak.- powiedziałam i wstałam z podłogi. Hazza wziął moją walizkę i zeszliśmy na dół. Tam czekał na nas już mój tata. Od razu taksówką pojechaliśmy na lotnisko. Weszliśmy na pokład samolotu i polecieliśmy. Całą drogę przespałam, lecz to żadna nowość. Ostatnio tylko to robię. Obudził mnie Harold kiedy wylądowaliśmy. Pojechaliśmy do hotelu, ponieważ nie chciałam mieszkać u rodziny ze względu na wspomnienia. Zostałam sam w hotelowym pokoju, ponieważ mój tata i chłopak poszli pozałatwiać pewne sprawy. Z powrotem  wróciłam do łóżka i sięgnęłam po jakąś książkę fantazy. Koło 20 wrócili.
- Hej!- za drzwi wychylił się Hazza.
-Hej!- odpowiedziałam cicho. Wszedł na łóżko i przytulił mnie. Oparłam się o jego tors i mocno przytuliłam.
- O której jutro wychodzimy?-  zapytałam.
- O 13- odpowiedział. Westchnęłam tylko ciężko i zasnęłam. O 9  obudziłam się wciąż leżąc oparta o mojego chłopaka. Wstałam po cichu, by go nie obudzić i udałam się do łazienki. Wzięłam gorący prysznic  i ubrałam jakieś dresowe spodnie i koszulkę Harrego. Wyszłam i zobaczyłam lokowanego, który już nie spał. Uśmiechnęłam się do niego ciepło i podeszłam do karty, która leżała przy telefonie.
- Co chcesz na śniadanie?- zapytałam spoglądając na niego
- Może naleśniki?- zapytał.
- Okej.- zadzwoniłam do kuchni podając  zamówienie. Czekaliśmy z 15 min. Zjedliśmy ze smakiem śniadanie. Porozmawialiśmy trochę, potem obejrzeliśmy jakiś film. Koło 12 poszłam wziąć szybki prysznic, ubrałam się w wcześniej uszykowaną czarną sukienkę, rozpuściłam włosy. Wyszłam z łazienki, a po mnie wszedł Harry. Wyszedł ubrany w czarny garnitur. Wyszliśmy z pokoju. Na korytarzu czekał już mój tata. Wyszliśmy z hotelu i wsiedliśmy do taksówki, która czekała na nas. Pojechaliśmy pod kościół. Po jakiś 20 minutach byliśmy już na miejscu. Kiedy wysiadłam zobaczyłam całą naszą rodzinę, Vanesse i jakiś innych ludzi, których po raz pierwszy widziałam. Przywitałam się z przyjaciółką i jej rodziną. Cały czas byłam przy Harry. W ogóle nie odstępowałam go na krok. Po zakończonej ceremonii poszliśmy do restauracji i stypę. Usiadłam sobie gdzieś na uboczu. Po chwili przyszedł do mnie Harold. Porozmawialiśmy chwilę i potem powiedziałam, że idę do toalety.
*Oczami Harrego*
Czekałem przy stoliku na Klaudię, która poszła do łazienki. Minęło 20 minut, a jej wciąż nie było. Zacząłem się trochę martwić o nią. Poszedłem jej poszukać.  Nigdzie jej było. Podszedł do Vanessy.
- Cześć! Wiesz może gdzie jest Klaudia?- zapytałem ją.
- Hej! Wiesz, że jej nie widziałam.- powiedziała. Coraz bardziej się o nią zacząłem martwić, więc zadzwoniłem do niej. Już miałem się rozłączyć kiedy odebrała.
- Halo?- powiedziała
- Klaudia, gdzie ty jesteś?- zapytałem
- A co cię to obchodzi. Przecież i tak nie jestem dla nikogo ważna- odpowiedziała śmiejąc się.
- Ty jesteś pijana- powiedziałem stanowczo
- Nawet jeśli to co?- odpowiedziała
- Powiedz mi gdzie jesteś- odpowiedziałem.
-Nie!- krzyknęłam mi do słuchawki.
- Klaudia to nie jest śmieszne- powiedziałem.
- Dzień dobry, przepraszam pańska dziewczyna jest w barze „Konopia”. Proszę po nią przyjechać.- powiedział jakiś mężczyzna
- Dobrze. Bardzo panu dziękuje. – powiedziałem. Od razu potem wsiadłem do taksówki i pojechałem na miejsce. Wszedłem do klubu. Przy barze zobaczyłem swoją dziewczynę, która siedziała przy barze popijając jakiegoś drinka. Podszedłem do niej i położyłem swoją rękę na jej ramieniu. W odpowiedzi usłyszałem tylko
- Zostaw mnie!
- Idziesz ze mną- powiedziałem i chwyciłem ją pod rękę. Opierała się, lecz wyprowadziłem ją z tamtą. Pojechaliśmy do hotelu. Wprowadziłem ją do pokoju i położyłem na łóżku. Sam poszedłem zadzwonić do jej taty, by poinformować gdzie jest i zamknąć drzwi. Kiedy się odwróciłem stała przede mną.  Przywarła do drzwi i namiętnie pocałowała. Zaczęła zdejmować moją marynarkę. Odciągnąłem ją lekko od siebie.
- Co ty robisz?- zapytałem
- Oj już nie przesadzaj. Przecież wiem, że tego chcesz- powiedziała. Może i miała racje, ale nie. Po pierwsze jest pijana, a po drugie… sam nie wiem co po drugie. . Znowu mnie pocałowała, odepchnąłem ją lekko od siebie. Spojrzała na mnie zdziwiona i mocno się do mnie przytuliła. Wziąłem ją na ręce i zaniosłam do sypialni. Położyłem ją na łóżko, sam położyłem się obok niej . położyła swoją głowę na mój tors i szepnęła.
- Nawet nie wiesz jak bardzo cię kocham- uśmiechnąłem się pod nosem.
- Ja ciebie też- odpowiedziałem i pocałowałem ją w czubek głowy. Nawet nie wiem kiedy zasnęliśmy.
____________________________________
Rozdział specjalnie dedykowany dla Magdy, żeby przestała mi już suszyć głowę, że nie ma co czytać :D
I teraz tak :
1. Dziękuję wam za te 3600 wejść. Jesteście niesamowite. 
2. Smuci mnie trochę, że tak mało jest komentarzy, ale to nic ważne, że te które są są pozytywne.
3. Mamy małe pytanie, bo zastanawiam się, czy założyć drugiego bloga. Również związanego z chłopakami i właśnie pytanie skierowane to was. Czu chciałybyście i czy w ogóle byście czytały ? 
Odpowiedzi piszcie w komentarzach ;)
Livi

sobota, 25 lutego 2012

Rozdział XIV
*2 tygodnie później*
Siedziałam razem z chłopakami w salonie, kiedy nagle zadzwonił telefon. Nikomu się tyłka nie chciało ruszyć więc poszłam go odebrać.
- Halo?
- Dzień dobry! Czy mógł bym rozmawiać z panem Klausem?- zapytał jakiś mężczyzna po drugiej stronie.
- Dzień dobry! Oczywiście, już go daje.- powiedziałam i poszłam do taty.
- Ktoś do ciebie.- powiedziałam i podałam mu telefon. Wszedł do biura, a ja wróciłam do oglądania filmu z moimi przyjaciółmi.
- Kto to był?- zapytał zaciekawiony Niall.
- Nie wiem. Jakiś gość do taty.- odpowiedziałam. Po 15 minutach usłyszałam głos taty.
- Klaudia. Choć proszę tu na chwilę!-krzyknął z góry. O dziwo po polsku, czyli coś musiało się stać, czyli coś musiało się stać.  Chłopcy spojrzeli na siebie pytająco, bo nic nie rozumieli. Wstałam i pobiegłam na górę. Weszłam do gabinetu i zobaczyłam ojca. Który miał zasłoniętą twarz rękoma.
-Co się stało?- zapytałam z troską.
-Chodzi o mamę.- powiedział drżącym głosem.
-Ale co się stało? Przyjedzie później czy jak?-w ogóle  nie wiedziałam co się dzieje.
- ona w ogóle nie przyjedzie- powiedział , a po policzku ściekła mu pojedyncza łza.
- Ale jak to?- byłam trochę zdezorientowana.
-No… bo… ona… ona… nie żyje.-powiedział i już kompletnie się rozkleił. Nie wiedziałam co się stało. W ogóle to do mnie nie dotarło. Po policzku ściekła mi pojedyncza łza. Wybiegłam z biblioteki. Nim wybiegłam odwróciłam się jeszcze i krzyknęłam ”KŁAMIESZ!!!!”. Trzasnęłam drzwiami i pobiegłam do swojego pokoju. Będąc na korytarzu zauważyłam, że pod schodami stoją chłopcy z przerażonymi minami. Spojrzałam się tylko na nich i weszłam do siebie do pokoju. Rzuciłam się na łóżko i zaczęłam jeszcze bardziej płakać. Po chwili poczułam jak ktoś mnie głaszczę po głowie. Nie podniosłam, wiedziałam kto to był. W pewnym momencie podniósł mnie i mocno do siebie przytulił. Oparł się o oparcie mojego łóżka, a ja się w niego wtuliłam wciąż płacąc. Cała jego koszula byłą już mokra od moich łez. Uspokoiłam się trochę. Leżałam z nim tak dłuższą chwile. Było mi tak dobrze w jego ścisku. Czułam się tak bezpiecznie. Wszystkie myśli się ode mnie odsunęły. Tak jakby się nic nie stało. Czułam jak jego serce coraz mocniej bije. Po pewnym czasie zasnęłam. Obudziłam się wciąż wtulona w Harrego, który cały czas mnie głaskał. Podniosłam się lekko i spojrzałam w jego stronę.  Uśmiechnął się delikatnie, lecz ja nie odwzajemniłam tego. Znów mocno mnie przytulił i pocałował w czubek głowy. Po chwili szepnął.
- Co się stało?
- Moja mam nie żyje.- powiedziałam, a po policzku spłynęła mi pojedyncza łza. Otarł ją, ale nic nie powiedział. Po chwili ciszy odezwał się.
- Wszystko będzie dobrze. Jestem z tobą, my jesteśmy. Wiedz, ze zawsze możesz na mnie liczyć.- po tych słowach zrobiło mi się cieplej na sercu. Wstałam i poszłam do łazienki trochę się ogarnąć. Razem z Harrym zeszliśmy na dół. Nikogo nie było w domu. Zjedliśmy razem kolacje, a potem on poszedł do swojego domu. Usiadłam na kanapie i zaczęłam oglądać album, który był na wierzchu. Były tam zdjęcia mamy. Znowu zaczęłam płakać. Do kogo teraz będę chodzić o porady, wygadać się. Oczywiście zawsze ma jeszcze Vanesse i wiem, że jej mogę wszystko powiedzieć, ale to już nie będzie to samo. Usłyszałam jak ktoś wchodzi do domu, był to tata. Rzuciłam album i pobiegł do siebie. Nie chciałam z nim rozmawiać, lecz po chwili wszedł do pokoju.
-Będziemy musieli wrócić do Polski.- powiedział
- Ale nie na zawsze, prawda?- zapytałam
- Nie, tylko na pogrzeb. – oznajmił
- Dobrze, ale powiedź jak zginęła?- zapytałam.
- Samochód ją potrącił- powiedział. Nic mu nie odpowiedziałam- To ja już pójdę.- odwrócił się i podszedł do drzwi. Jeszcze nie wyszedł kiedy zapytałam.
- A, czy Harry może pojechać z nami?
- Jeżeli tego chcesz, to oczywiście, ze może.- powiedział i się uśmiechnął. Wyszedł z pokoju, a ja się położyłam.
________________________________________
Nie wiem jakoś nie podoba mi się ten rozdział taki jakiś nijaki. No, ale nic piszcie co myślicie.

wtorek, 21 lutego 2012

Rozdział XIII
Wstałam koło 7.30. Dzisiaj wylatujemy do Anglii. Jej !!!!!!! Ale radoch ;D Lecę tylko z tatą i chłopakami, ponieważ mama musi coś załatwić związanego ze szkołą czy coś. Poleżałam jeszcze trochę, wstałam i skierowałam się do łazienki. Wzięłam gorący prysznic i ubrałam się w to: http://www.polyvore.com/cgi/app .chłopacy ostrzegali bym ubrała się trochę cieplej, bo tam może być trochę zimniej, mimo iż jest czerwiec. Zeszłam na dół. W kuchni zastałam tatę robiącego ogromne śniadanie. Jak dla jakiegoś wojska czy coś.
- Dla kogo robisz tyle jedzenia?- zapytałam
- To jest dla Niall. Zaraz będę szykował dla reszty- oznajmił i wrócił do pracy. Uśmiechnęłam się pod nosem na myśl o tym głodomorze. Ostatnio jak niebieskooki wszedł do kuchni to w lodówce nic nie zostało. Tylko karteczka:
 „Wszystko wam odkupie. Byłam taki głodny, że musiałem. Sorry.
    Niall ;P”   
Lałam z tego jak to przeczytałam. No ale cóż taki już urok tego Irlandczyka.  O godzinie 8 usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Poszłam i otworzyła. W progu stał cały zespół. Wszyscy mieli na nosie czarne Rai-Bany. Śmiesznie wyglądali. Weszli, a ja się przywitałam z nim.
- Chodźcie na śniadanie!- krzyknął ojciec z kuchni. Blondyn zaraz gdy to usłyszał był już w kuchni. Zaczęliśmy się śmiać z niego. Weszliśmy do pomieszczenia, a on zjadł już zjadł prawie połowę swojej porcji. Również usiedliśmy i zaczęliśmy jeść jajecznicę. Było koło 9. Zabraliśmy swoje torby i pojechaliśmy na lotnisko. Zespół ponownie założył swoje okulary. Po 15 min. jazdy dojechaliśmy na miejsce. Wyszliśmy z samochodu. Na lotnisku roiło się od paparazzi, fanek chłopaków i ochroniarzy. Przecisnęliśmy się jakoś do środka. Weszliśmy na pokład samolotu. Rozsiedliśmy się wygodnie na fotelach, a mój tata poszedł do jakiegoś innego pomieszczenia, chyba gdzieś do  kapitana. Mile spędziliśmy ten czas rozmawiając, śmiejąc się i wygłupiając. Po jakiś 2h wylądowaliśmy. Zabraliśmy swoje bagaż, nawet wtedy nie obyło się bez wygłupów. No oczywiście bo czemu nie. Louis położył się na pasie, na którym krążyły bagaże, a potem z niego spadł. Mieliśmy ubaw po pachy, nawet tata z niego się śmiał. Wsiedliśmy do taksówki, która już na nas czekała. Chłopacy podwieźli nas do naszego nowego domu, a sami pojechali do siebie. Razem z tatą po przyjeździe zaczęliśmy rozpakowywać kartony i układać rzeczy. Skończyliśmy koło 2 w nocy. Rozumiecie to 15 godzin układania i sprzątania. Opłacało się, ponieważ jurto mieli znowu przyjść chłopcy, żeby obejrzeć mieszkanie, a teraz przynajmniej wszystko było poukładane. Byłam tak zmęczona, że nawet się nie przebrałam tylko rzuciłam na łóżko i zasnęłam.
__________________________________
Miałam jeszcze nie dodawać, ale jestem tak dumna z naszych chłopców, że macie taki mały prezencik :D Jeszcze raz MASSIVE, FAT CONGRATULATIONS BOYS  xxxx

niedziela, 19 lutego 2012

Rozdział XII
*2 tygodnie później*
Dzisiaj było zakończenie roku. Siedziałam na Sali gimnastycznej w czarno-białej sukience, sięgającej do połowy uda. Strasznie mi się nudziło. Śledziłam wzrokiem ludzi, którzy stali na balkonie. W tłumie zauważyłam Harrego. Wyglądał na bardzo dumnego. Nie wiem z czego, ale było to urocze. Kończę pierwszą klasę liceum i mam świadectwo z paskiem. Wy to rozumiecie z paskiem. Całe gimnazjum nie miałam tego czerwonego znaczka, a tu proszę niespodzianka. Nie byłam specjalnym kujonem, ale nauka łatwo mi przychodziła, a w szczególności jeżeli chodziło o chemię, fizykę, czy biologię. Kiedy usłyszałam swoje nazwisko serce zaczęło mi mocniej bić. Podeszłam do pani dyrektor, która się uśmiechnęła i pogratulowała mi. Nauczyciele mnie nawet lubili, ale to może tylko dla tego, że moja babcia była kiedyś tu dyrektorem. Zaraz po ceremonii wyszłam z Sali i podeszłam do mojego mena. Pocałował mnie i okręcił wokół siebie. Poszliśmy razem do domu. Czekali na nas tam już chyba wszyscy. Chłopcy, rodzice, moi dziadkowie i  Van. Rodzice zaprosili ich ze względu na zakończenie roku i wyjazdu. Właśnie przecież my jutro wylatujemy. Mile spędziliśmy wszyscy czas. Kiedy ostatnia osoba wyszła poszłam na górę. Przebrałam się w luźne ciuchy. Spakowałam resztę rzeczy. Dziwnie się czułam , kiedy byłam u siebie. Była tak pusto i smutno. Koło 18 zeszłam na dół. Nikogo nie było. Rodzice pewnie załatwiają  jeszcze sprawy związane z przeprowadzką.  Weszłam do kuchni i zrobiłam sobie masę kanapek. Byłam bardzo głodna. Wzięłam naszykowane jedzenie i herbatę. Poszłam do salonu i włączyłam TV. Akurat leciała jakaś komedia. Głupia, że hej, ale płakałam ze śmiechu.
______________________________________
Taki sobie ten rozdział, takie krótki, mnie się osobiście nie podoba, ale zostawiam wam do oceny.
Buziaki ;* Livi

niedziela, 12 lutego 2012

Rozdział XI
Rano obudziło nas walenie do drzwi. Otworzyłam oczy, spojrzałam na zegarek. Była 9. Ekstra nie całe 5 godzin snu. „Nie ważne kto to i tak już nie żyje”- pomyślałam. Spojrzałam na swoją przyjaciółkę, która wciąż smacznie spała. Wstałam i wyszłam z pokoju. Wciąż byłam ubrana w swoją ‘piżamkę’, czyli krótkie spodenki i szarą bluzkę (http://www.polyvore.com/cgi/app). Schodząc krzyknęłam:
- Nie ważne kim jesteś, już nie żyjesz !- zaszłam na dół i otworzyłam drzwi.
- No wiesz co. Jak możesz- powiedział oburzony patrząc na swoje buty. Po chwili podniósł głowę i zobaczyłam jego piękny uśmiech. To był Harry. Od razu poprawił mi się humor.  Zaprosiłam go do środka. Nie zdążyłam zamknąć drzwi kiedy się do mnie przyssał. Całowaliśmy się tak dłuższą chwilę , aż z pokoju nie wyłoniła się Vanessa.
- No wiecie. Nie na moich oczach.-powiedziała i zasłoniła twarz rękoma. po chwili zeszła na dół.
- My się chyba jeszcze nie znamy. Jestem Harry.- zaczął mój chłopak.
- Vanessa. Miło poznać.- odpowiedział  i się uśmiechnęła.
- To my może pójdziemy się ubrać.- powiedziałam i pociągnęłam przyjaciółkę na górę. Weszłyśmy do mojego pokoju i stałyśmy przed moją szafą. Ja wybrałam to : http://www.polyvore.com/cgi/app , a Van to : http://www.polyvore.com/cgi/app . Weszłam do łazienki, odbyłam poranną toaletę, ubrałam ciuchy, związałam włosy w wysoką kitkę i po tuszowałam rzęsy. Kiedy wyszłam moja przyjaciółka była już gotowa. Otworzyłam drzwi od pokoju i poczułam wspaniały zapach. Zastanawiałam się kto to robi, skoro rodziców nie ma, bo poszli do pracy.  Zeszłyśmy na dół i weszłyśmy do kuchni. To co zobaczyłam nawet przez myśl by mi nie przeszło. Zobaczyłam jak mój chłopak krząta się po kuchni robiąc na naleśnik.
- Hej!- podszedł i pocałował mnie w policzek. Usiadłyśmy razem przy wyspie. Były tam uszykowane trzy talerz, kilka misek z pokrojonymi owocami i oczywiście obowiązkowo bita śmietana w spreju. Podał nam na dużym talerzy masę naleśników. Zjedliśmy je ze smakiem dużo rozmawiając i śmiejąc się. Kiedy skończyliśmy schowałam naczynia do zmywarki, a Van poszła do domu. Zostałam sama Harrym, który mył patelnie. Stanęłam i oparłam i o framugę drzwi. Zaczęłam się śmiać, a ten spojrzał na mnie.
- Z czego tak lejesz?- zapytał
- Z ciebie- uśmiechnęłam się
- No wiesz co!- przerwał swoją czynność, podszedł do mnie i objął  mnie swoimi mokrymi rękami. Spojrzał mi głęboko w oczy.
- Co w tym takiego śmiesznego?- zapytał.
- To w jaki sposób to robisz- spojrzał na mnie pytająco.- Oj daj. Ja już to zrobię.- odeszłam od niego i zaczęłam zmywać. Usiadł naprzeciw mnie i wpatrywał się we mnie.
- Nie gap się tak na mnie.- powiedziałam nie podnosząc wzroku
- Ale ja się nie gapie, ja podziwiam- powiedział śmiejąc się.
- To już tak nie podziwiaj.- powiedziałam i spojrzałam się na niego. On się tylko uśmiechnął.
 - Nie miała byś ochoty pójść do kina?- zapytał.
- Ale sami, czy z chłopakami?- zapytałam.
- Zależy co wolisz. – powiedział.
- Może pójdziemy razem. Zabralibyśmy za sobą Van. Obiecałam jej, że kiedyś pozna wszystkich.- powiedziałam.
- No spoko. To ja pójdę zadzwonić do nich.- powiedział i poszedł do salonu. Wyjęłam telefon i zadzwoniłam do Vanessy.
*Rozmowa telefoniczna*
- Cześć. Nie miała byś ochoty pójść ze mną i chłopakami do kina?= zapytałam.
- No nie wiem.- powiedziała z lekką niechęcią.  
- No weź proszę. Poznasz przy okazji resztę.- powiedziałam, a wręcz błagałam.
- No dobrze.- odpowiedział
-Bądź u mnie o 18.-powiedziałam i się rozłączyłam. W tym samym czasie przyszedł Hazza.
- I co ?-zapytał
- Zgodziła się-powiedziałam.
- To fajnie. Chłopacy też. To ja pójdę do hotelu. Przyjedziemy po was o 18.- pożegnał się i wyszedł.
* Przed wyjściem*
O 17.45 przyszła Vanessa. pogadałyśmy chwilę, a równo o 18 zadzwonił dzwonek. Otworzyłam i przywitałam się ze wszystkimi.
- Proszę, poznajcie moją przyjaciółkę Vanesse- powiedziałam.
-Hej!- opowiedzieli chórem.
- Cześć- odpowiedziała ciut speszona.
- Ja jestem Louis, a to Liam, Zayn i Niall.- przedstawił wszystkich.
- To co możemy iść?- zapytał Liam. I zaraz siedzieliśmy w samochodzie. Jechaliśmy jakieś 20min. W tym czasie Van trochę bliżej poznała chłopców. Weszliśmy do kina. Niall od razu rzucił się na żarcie. Wszyscy się zaczęli z niego śmiać. Szepnęłam tylko, że się przyzwyczai. Kiedy skończył swoje ‘zakupy’ nie mógł się z tym zabrać. Moja przyjaciółka prawie od razu poszła mu pomóc. Wymieniłam z  nią kilka znaczących spojrzeń i weszliśmy na salę. Siedzieliśmy tak : Louis, Harry, ja, Vanessa, Niall i Zayn. Zauważyłam, że moja przyjaciółka i Irlandczyk całkiem dobrze się dogadywali. To był fajny widok kiedy moja wariatka z kimś tak dobrze się czuje. Louis i Harry trochę się wygłupiali, Zayn przespał cały film. Ja trochę gadałam z Hazzą, lecz bardziej skupiłam się na filmie. Z kina wyszliśmy koło 20. Najpierw odwieźliśmy wariatkę, a potem mnie. Weszłam do domu, zamknęłam drzwi i poszłam do siebie do pokoju, przebrałam się i położyłam spać.
________________________________
Dziękuję wam z te 2000 wejść, jesteście niesamowite. Bardzo wam dziękuje ;*

INFO

Od razu chciałam was przeprosić, że tak rzadko wrzucałam rozdziały, ale miałam remont i mnie z chaty wywalono i nie miałam internetu, ale teraz kiedy mam postaram się trochę częściej.   
Livi ;*

czwartek, 2 lutego 2012

Rozdział X
- Nie mogę się już doczekać.- powiedział uśmiechając się. Podniosłam głowę, spojrzałam na niego pytającym wzrokiem .
- Ale czego?- zapytałam
- Poczekaj, to się dowiesz.- powiedział z wielkim uśmiechem. Nic mu nie odpowiedziałam. Muzyka się skończyła, a ten chwycił mnie za rękę i zaczął biec. Chłopcy za nim.
- Gdzie biegniesz wariacie ?!- zapytałam nie mogąc powstrzymać śmiechu.
- Do domu!- wrzasnął mi do ucha.
- Ale ja mam lekcje głupku!- też krzyknęłam. Zatrzymał się i spojrzał się na mnie tak jak by nikt nigdy na niego nie krzyknął.
- Ja tu do ciebie przyjeżdżam, a ty mnie od głupków wyzywasz. No wiesz co- i się udawanie oburzył
- Taka kolej rzeczy- powiedziałam sarkastycznie.
- Porywam cię.- uśmiechnął się i wziął mnie, przerzucił przez ramię. Zaczął biec w kierunku wyjścia. Wyszliśmy z Sali gimnastycznej. „Zajebiście przerwa, a ja mu wiszę na tym ramieniu. Ekstra!” Pomyślałam. Byłyśmy koło mojej klasy. Zobaczyłam Van, która śmieje się jak opętana.
- No dzięki wiesz !- krzyknęłam jej na odchodne, a ta tylko mi pomachała. Wyszliśmy ze szkoły. Myślałam, że mnie już nie odstawi. Więc się wydarłam:
- Haroldzie Edwardzie Styles !!!!-stanął jak wryty słysząc swoje pełne imię, zresztą chłopcy za nami też.
- Odstaw mnie.- powiedziałam już spokojnie. Zrobił to o co proszę. Stałam już na ziemi. Chłopcy powoli podeszli. Było widać lekkie przerażenie i zdziwienie w ich oczach.
- No, będzie cię przynajmniej krótko trzymać.- powiedział Louis, a wszyscy zaczęli się śmiać. Weszliśmy do ich busa i pojechaliśmy w stronę mojego domu.
- Ktoś mi powie o co chodzi?- zapytałam
- Tata ci powie - oznajmił mi Niall
- Tata, a co on ma do tego?- zdziwiłam się
- No a myślisz, że co my tu robimy?- odpowiedział pytaniem na pytanie Zayn.
-  To dzięki nie mu tu jesteśmy.- powiedział Harry i mnie przytulił.
- Ale jak?- zapytałam
- Przez pewien czas do ciebie dzwoniliśmy, ale o tym dobrze wiesz- powiedział Louis
- No i nie odbierałaś-powiedział Zayn.
- No kiedyś spróbowałem jeszcze raz- oznajmił Liam
- Udało mu się-oznajmił z radością Niall
- Tyle, że odebrał twój tata- oznajmił Harry
- Nawet nie wiesz jaki ochrzan dostał Hazza od niego- powiedział śmiejący się Niall- Wszystko słyszeliśmy mimo, że nie był na głośniku i rozmawiał w kuchni.- Zaczęłam się śmiać. Wiedziałam, że potrafi się nieźle wnerwić i powrzeszczeć. W końcu przeżyłam to kiedyś na własnej skórze. Już czuję jak on musiał się wtedy czuć.
- No , ale wszystko mu wytłumaczyłem i o dziwo zrozumiał moją sytuację.- powiedział i uśmiechnął się pod nosem. Przytuliłam go mocno do siebie. Akurat dojechaliśmy na miejsce. Wyszliśmy z auta i udaliśmy się w stronę wejścia. Otworzyłam drzwi i weszliśmy do środka. W kuchni siedział już mój tata z siedmioma kubkami z zaparzoną herbatą.
- Cześć kochanie!- powiedział i mnie przytulił.
-Hej!- odpowiedziałam.
- Cześć chłopaki- powiedział bez większych emocji.
- Dzień dobry panu.- odpowiedzieli chórem, a ojciec podał rękę Haroldowi. „Mam nadzieję, że się polubią. Jeszcze mamę musi poznać, ale to będzie raczej pójdzie gładko.” Pomyślałam. Weszliśmy wszyscy do kuchni i usiedliśmy przy wyspie na środku.
- Jak w szkole Klaudio?- zapytał tata.
- Nie przeciągaj ! Mów lepiej co chcesz powiedzieć- powiedziałam lekko poirytowana. Ten tylko się uśmiechnął
- No dobrze, ale musieliście jej już coś wspominać.- wtedy zwrócił się do chłopaków.
- Ale my nie mówiliśmy o co chodzi- wybronił wszystkich najstarszy.
- Halo! Ja tu jestem- a ojciec zwrócił się w moją stronę.
- Biorę tę prace- oznajmił zadowolony, a ja siedziałam wpatrując się w niego jak w obrazek.
- Co jej jest ??- zapytał Zayn
- Chyba jest w szoku- powiedział Harry i zaczął mną lekko trząść- Klaudia jesteś tam ?
- Sorry. Jestem. Naprawdę ? Nie wierzę.
- Tak naprawdę. Poczekamy tylko do końca roku szkolnego i się przeprowadzimy- powiedziała mama, która pojawiła się w kuchni jak jakiś ninja. Kiedy to do mnie dotarło zaczęłam jak głupia skakać, piszczeć. Latałam jak głupia po domu. To na górę to na dół. Chłopcy patrzyli się na mnie jak na kretynkę nie mogąc powstrzymać śmiechu. Ze zmęczenia w końcu usiadłam na kanapie. Wszyscy przeszli do salony, ale nim usiedli wydarłam się
-ALE ZAJEBIŚCIE !!!!- pewnie wszyscy sąsiedzi w okolicy mnie słyszeli, ale co mi tam jestem taka szczęśliwa. Reszta doszła i usiadła. Na kanapie siedzieliśmy: Harry, ja, Louis, a na oparciu usiadł Niall wpieprzający już jakieś ciastka, które mama akurat wyjęła. Na fotelu siedzieli Liam i Zayn, a na drugim rodzice. Chwilę pogadali. Ja się nie odzywałam, tylko układałam sobie w głowie jak to będzie. W końcu zapytałam.
- Macie już jakieś mieszkanie na oku ?
- Nie jeszcze się nie zastanawialiśmy nad tym- oznajmiła mi moja rodzicielka. W tym samym czasie pobiegłam na górę. Wróciłam po chwili z laptopem. Usiadłam z powrotem na miejsce. Odpaliłam kompa i weszłam na ogłoszenia z nieruchomościami w UK. Oglądałam razem z Hazzą i Lou domy. Znalazłam jeden. Bardzo mi się spodobał. Nie był za duży, ale też nie za mały. W sam raz dla nas. Ogromny salon połączony z jadalną, bardzo duża kuchnia, długie kręcone, dębowe schody i mała łazienka. Na górze trzy sypialnie, w dwóch był balkon, na końcu korytarza biblioteczka i jedna duża łazienka. Szturchnęłam Harolda i Louisa. Odwrócili się w moją stronę i wskazałam im na monitor, na którym były zdjęcia domu. Otworzyli szeroko oczy i równocześnie powiedzieli
- No !!!!!!!!
- Po minie chłopaków możemy wywnioskować, że już coś znalazłaś.- powiedział tata
- No, ale to tylko takie tam. Po prostu mi się podoba- powiedziałam
- To nic. Pokarz nam.-w tym samym czasie podszedł do mnie i wziął mój komputer. Wrócił z nim do mamy. Popatrzyli na dom i stwierdzili
- No ładny, ładny. Jeszcze się zastanowimy.- powiedział i podał komputer reszcie by mogli zobaczyć. Po chwili komputer wrócił do mnie.
- A gdzie?- zapytał z ciekawością Harry. Zjechałam niżej i przeczytałam
- Holmes Chapel- a on się uśmiechnął
- Pochodzę stamtąd- powiedział i objął mnie ramieniem- Będziesz miała bliżej do mojej mamy- szepnął mi na ucho, a ja się tylko uśmiechnęłam pod nosem.
-bardzo dobrze gotuje- powiedział Louis. Zastanawiam się skąd on wiedział, że o niej mówił. No ale nic. Była godzina 16, chłopcy pojechali do swojego hotelu. Poszłam do pokoju, wzięłam telefon do ręki i wysłałam SMS-a do Van
„ Przyjdź do mnie. Muszę ci coś powiedzieć” 
Van:
„Dobrze będę za jakieś 10 min. Wlecę jeszcze do sklepu ;)”
Ja:
„Kup mi lody czekoladowe :*”
Van:
„ Ta jasne. Już lecę ;)”
Po 10 min. usłyszałam dzwonek do drzwi. Zbiegłam po schodach. Otworzyłam drzwi. W progu stała moja przyjaciółka obładowana siatkami ze sklepu. Zaczęłam się śmiać jak głupia.
- Przestała byś i mi pomogła- powiedziała oburzona.
- Po co ty tyle tego kupiłaś- zapytała cały czas się śmiejąc.
- No co ty. Robimy sobie nockę!- oznajmiła. Spojrzałam na nią jak na przygłupa. Wzięłam od niej siatki i zaniosłam do kuchni. Ona  w tym czasie się rozebrała i przyszła do kuchni. Rozpakowałyśmy torby. Zrobiłam nam herbatę i poszłyśmy do salonu, usiadłyśmy na kanapie.
- No to co chciałaś mi powiedzieć?- zaczęłam Vanessa.
- Tata przyjął pracę. – powiedziałam z uśmiechem.
- To super.- przytuliła mnie.- Kiedy jedziecie?- zapytała.
- Po zakończeniu roku chcą się już przeprowadzać.- powiedziałam
- Tak szybko.- trochę posmutniała.
- No wiem, ale może chciała byś tam do mnie przyjechać na wakacje? Było by super- zaproponowałam.
- No pewnie, że bym chciała- z wrażenia aż podskoczyła. Cały wieczór spędziłyśmy bardzo fajnie. Zresztą jak zwykle. Oglądałyśmy filmy, jadłyśmy te wszystkie rzeczy, które kupiła Van. Śmiałam się, że obydwie wyglądamy jak Niall. Potem udawałam trochę ich. Vanessa aż płakała ze śmiechu. Muszę ich kiedyś z nią poznać, to dopiero wtedy zobaczy jacy oni są. Gadałyśmy całą noc. Położyłyśmy się gdzieś o 4.
****
Jeżeli chcecie sobie trochę bardziej wyobrazić ten dom, to macie:
http://img.findaproperty.com/reedsrains/holmes/sl19028408.jpg?v=8 -dom
http://imworld.aufeminin.com/dossiers/d20070110/d944i26960h101233.jpg - pokój Klaudii
http://cdn18.urzadzamy.smcloud.net/t/photos/thumbnails/20095/sypialnia_marzenie_aranzacja_wnetrza_zdjecia_600x0_rozmiar-niestandardowy.jpg - jej rodziców
http://img.projektoskop.pl/002sypialnia_dekoratorni_w230.jpg - gościnny
http://www.lemagasindumeuble.com/images/ameublement/salons/salon_tissu/salon_tissu_mazal_salon_bien_etre_tissu.jpg -salon
http://inspiracje.leroymerlin.pl/original/2707_4_P1070255.JPG -jadalnia
http://kaizenmeble.pl/_var/files/kuchnie/kuchnia3.jpg -kuchnia
http://www.luczakowie.pl/blog/wp-content/uploads/2010/03/41.jpg - łazienka
Od razu mówię, żebyście nie zwracały uwagi na kolory, czy styl. Bo to wszystko takie od czapy jest do dane.
__________________________________________
Dziękuję wszystkim za odwiedzanie mojego bloga i komentowanie rozdziałów. jeśli mogę prosić, jeżeli podoba wam się to co pisze to przekażcie to swoim znajomym, którzy też chętnie by to przeczytali. to dla mnie naprawdę ważne.
Dzięki, kocham was ;*