wtorek, 21 lutego 2012

Rozdział XIII
Wstałam koło 7.30. Dzisiaj wylatujemy do Anglii. Jej !!!!!!! Ale radoch ;D Lecę tylko z tatą i chłopakami, ponieważ mama musi coś załatwić związanego ze szkołą czy coś. Poleżałam jeszcze trochę, wstałam i skierowałam się do łazienki. Wzięłam gorący prysznic i ubrałam się w to: http://www.polyvore.com/cgi/app .chłopacy ostrzegali bym ubrała się trochę cieplej, bo tam może być trochę zimniej, mimo iż jest czerwiec. Zeszłam na dół. W kuchni zastałam tatę robiącego ogromne śniadanie. Jak dla jakiegoś wojska czy coś.
- Dla kogo robisz tyle jedzenia?- zapytałam
- To jest dla Niall. Zaraz będę szykował dla reszty- oznajmił i wrócił do pracy. Uśmiechnęłam się pod nosem na myśl o tym głodomorze. Ostatnio jak niebieskooki wszedł do kuchni to w lodówce nic nie zostało. Tylko karteczka:
 „Wszystko wam odkupie. Byłam taki głodny, że musiałem. Sorry.
    Niall ;P”   
Lałam z tego jak to przeczytałam. No ale cóż taki już urok tego Irlandczyka.  O godzinie 8 usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Poszłam i otworzyła. W progu stał cały zespół. Wszyscy mieli na nosie czarne Rai-Bany. Śmiesznie wyglądali. Weszli, a ja się przywitałam z nim.
- Chodźcie na śniadanie!- krzyknął ojciec z kuchni. Blondyn zaraz gdy to usłyszał był już w kuchni. Zaczęliśmy się śmiać z niego. Weszliśmy do pomieszczenia, a on zjadł już zjadł prawie połowę swojej porcji. Również usiedliśmy i zaczęliśmy jeść jajecznicę. Było koło 9. Zabraliśmy swoje torby i pojechaliśmy na lotnisko. Zespół ponownie założył swoje okulary. Po 15 min. jazdy dojechaliśmy na miejsce. Wyszliśmy z samochodu. Na lotnisku roiło się od paparazzi, fanek chłopaków i ochroniarzy. Przecisnęliśmy się jakoś do środka. Weszliśmy na pokład samolotu. Rozsiedliśmy się wygodnie na fotelach, a mój tata poszedł do jakiegoś innego pomieszczenia, chyba gdzieś do  kapitana. Mile spędziliśmy ten czas rozmawiając, śmiejąc się i wygłupiając. Po jakiś 2h wylądowaliśmy. Zabraliśmy swoje bagaż, nawet wtedy nie obyło się bez wygłupów. No oczywiście bo czemu nie. Louis położył się na pasie, na którym krążyły bagaże, a potem z niego spadł. Mieliśmy ubaw po pachy, nawet tata z niego się śmiał. Wsiedliśmy do taksówki, która już na nas czekała. Chłopacy podwieźli nas do naszego nowego domu, a sami pojechali do siebie. Razem z tatą po przyjeździe zaczęliśmy rozpakowywać kartony i układać rzeczy. Skończyliśmy koło 2 w nocy. Rozumiecie to 15 godzin układania i sprzątania. Opłacało się, ponieważ jurto mieli znowu przyjść chłopcy, żeby obejrzeć mieszkanie, a teraz przynajmniej wszystko było poukładane. Byłam tak zmęczona, że nawet się nie przebrałam tylko rzuciłam na łóżko i zasnęłam.
__________________________________
Miałam jeszcze nie dodawać, ale jestem tak dumna z naszych chłopców, że macie taki mały prezencik :D Jeszcze raz MASSIVE, FAT CONGRATULATIONS BOYS  xxxx

3 komentarze:

  1. Świetne ;D
    Czekam na next'a!

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow fajnie to się potoczyło ;D Mam nadzieję, że Van dojedzie i będzie z Niallem <3
    Fajne opowiadanie ;*

    http://wouldyouseeme.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. szósty rozdział na http://taken-1d.blog.onet.pl/ <3 bd wdzięczna za komentarz :*

    OdpowiedzUsuń