niedziela, 29 stycznia 2012

Rozdział IX
Minął już tydzień od przejazdu. Cały czas siedziałam w pokoju. Nie to żebym ryczała i w ogóle, ale jest mi wciąż smutno. Przez cały czas dostawałam esemesy od chłopaków, ale nawet ich nie czytałam. Był poniedziałek. Wróciłam do domu, zjadłam obiad i poszłam w kierunku pokoju. Zamknęłam drzwi i włączyłam komputer. Weszłam na jakąś głupią stronę plotkarską i zaczęłam przerzucać wzrokiem tematy. Natknęłam się na jeden. Brzmiał tak „ Co się dzieje z naszym kochanym Harrym Stylesem z  One Direction ?” Z samej ciekawości otworzyłam artykuł i zaczęłam go czytać. Były tam takie wzmianki „ Co się dzieje” , „ To nie jest ten sam chłopak jakiego poznaliśmy” , „ Koncerty już nie są takie żywe jak zwykle w jego wykonaniu.” Czytałam to z wielkimi oczami. Zastanawiałam się czy to moja wina, a może coś się stało. Zaczęłam się trochę przejmować jego stanem, ale po chwili się otrząsłam „ Co ja się będę przejmować, przecież i tak go nie spotkam więcej.” Wyłączyłam komputer, wyjęłam książki i zaczęłam odrabiać lekcje.
*Dwa dni później*
Jest środa. Wczoraj po raz pierwszy rozmawiałam z Van. Przeprosiłam ją za swoje zachowanie. Ona oczywiście mi wybaczyła. Czasem się myślę, że nie zasługuję na taką przyjaciółkę jak ona. Była matematyka. Po chwili włączył się radio węzeł.
- Przepraszam uczniów i nauczycieli !- powiedział pan dyrektor.- Proszę wszystkich uczniów z samorządu szkolnego o przybycie do sekretariatu. NATYCHMIAST !- i zakończył przemowę. W pewnym momencie z mojej klasy wyszły dwie osoby. Pani się tym specjalnie nie przejęła i prowadziła dalej lekcję. Po chwili przyszedł jeden z uczniów.
- Pan dyrektor prosi, by wszyscy uczniowie i nauczyciele przyszli na następnej lekcji na salę gimnastyczną.-powiedział i wyszedł. Spojrzałam na Van, a ona na mnie z pytającym wyrazem twarzy. Zadzwonił dzwonek, a my wyszliśmy z sali. Cała szkoła czekała już pod drzwiami od sali. Chodzę do prywatnej szkoły więc u mnie jest około 100 osób, plus nauczyciele. Więc to nie jest za dużo. Przyszła pani woźna i otworzyła wejście. Bunia uśmiechnęła się w moją stronę. Znałam ją dobrze była to moja sąsiadka. Jak byłam młodsza to się mną opiekowała. Ale muszę stwierdzić, że był to normalny uśmiech. Nie taki jak na powitanie, ale bardzo radosny. Odwdzięczyłam się jej również uśmiechem i weszłam razem z Van na salę trzymając się za ręce bo bałyśmy się, żeby się nie rozdzielić. Stanęłyśmy mniej więcej na środku sali. Minęło jakieś 15 minut i któryś z nauczycieli powiedział, żebyśmy wracali na lekcje. W tym samym momencie zgasło światło. Wszyscy zaczęli coś szeptać. Nagle zaczęła grać muzyka. Była to piosenka zespołu He is we pt „ All about us”. Bardzo ją lubiłam. Zawsze przy niej płakałam. Modliłam się żeby teraz się tak nie stało. Zaraz po tym usłyszałam jak ktoś śpiewa.
 
Take my hand, I’ll teach you to dance.
I’ll spin you around, won’t let you fall down.


Znałam bardzo dobrze ten głos. Za ściany korytarza na balkonie wyłonił się on. Nie mogłam uwierzyć, że on tu jest. Nie wiedziałam jak mam się zachować. Czy zacząć płakać, czy śmiać? Z moich oczu leciały strumieniami łzy, a na twarzy widniał uśmiech, który starałam się zakryć dłonią. Van się dziwnie na mnie patrzyła. Zaczęła szturchać i w ogóle, ale ja nie reagowałam. Stałam jak zaklęta.

Would you let me lead, you can step on my feet.
Give it a try, it’ll be alright.

The room’s hush, hush,
And now’s our moment.
Take it in feel it all and hold it.
Eyes on you, eyes on me.
We’re doing this right.

Cause lovers dance when they’re feeling in love.
Spotlight shinning, it’s all about us.
It’s oh, oh, all,
About uh, uh, us.
And every heart in the room will melt,
This is a feeling I’ve never felt but,
It’s oh, oh, all about us.
Po chwili zniknął z moich oczu, lecz wciąż śpiewał. Zaraz potem drzwi od Sali się otworzyły, stał w nich.
Suddenly, I’m feeling brave.
Don’t know what’s got into me,
Why I feel this way.
Can we dance, real slow?
Can I hold you, real close?

The room’s hush, hush,
And now’s our moment.
Take it in feel it all and hold it.
Eyes on you, eyes on me.
We’re doing this right.

Chwycił ogromny bukiet czerwonych róż. Kierował się w moją stronę. Wszyscy zaczęli się rozchodzić, tym samym robiąc mu drogę.

Cause lovers dance when they’re feeling in love.
Spotlight shinning, it’s all about us.
It’s oh, oh, all,
About uh, uh, us.
And every heart in the room will melt,
This is a feeling I’ve never felt but,
It’s oh, oh, all about us.

Do you hear that love?
They’re playing our song.
Do you think we’re ready?
Oh I’m really feeling it.
Do you hear that love?
Do you hear that love?

Do you hear that love?
They’re playing our song.
Do you think we’re ready yet?
Love I’m really feeling it.
Do you hear that love?
Do you hear that love?

Do you hear that love?
They’re playing our song.
Do you think we’re ready yet?
Love I’m really feeling it.
Do you hear that love?
Do you hear that love?

Stoi prze de mną, patrzy mi głęboko w oczy. Kiedy śpiewał cały czas się uśmiechał. Położył kwiaty na ziemie otarł moje łzy z policzków i chwycił za rękę. Wciąż patrzył się na mnie. W pewnym momencie wszyscy zaczęli klaskać, a on śpiewał.

Lovers dance when they’re feeling in love.
Spotlight shinning, it’s all about us.
It’s all, all, all, all.
Every heart in the room will melt,
This is a feeling I’ve never felt,
But it’s all about us.

Cause lovers dance when they’re feeling in love.
Spotlight shinning, it’s all about us.
It’s oh, oh.
(hey-ey hey)
And every heart in the room will melt,
This is a feeling I’ve never felt but,
It’s oh, oh, all,
It’s all about us.

Skończył śpiewać, a wszyscy zaczęli klaskać, krzyczeć, piszczeć. Chciał coś mi powiedzieć, ale było za głośno. Odwrócił się i machnął ręką. Nagle ktoś gwizdnął do mikrofonu. Dźwięk był tak głośny, że wszyscy nauczyciele odwrócili się w stronę sprawcyi skarcili go wzrokiem. Harry zaczął mówić.
- Wiem, że to trochę dziwne, że robię to w ten sposób. Nie wiedziałem jak ci powiedzieć to wszystko co cały czas chce.- uśmiechnęłam się.- Od kont wyjechałaś nie mogę przestać o tobie myśleć. Kiedy cię nie ma przy mnie czuję, że nie mam po co żyć.- powiedział i lekko się zawahał.- Kamila…Kocham Cię!-powiedział, a wszyscy w koło zaczęli robić „ Awwwwwww”. Wtedy brzydko w trącił się dyrektor i powiedział, że by wszyscy wyszli i poszli na swoje lekcję. Zrobili to nie chętnie, ale po chwili byliśmy już tylko my.
- To na czym stanęło?- zapytał Harry z tym swoim łobuzerskim uśmieszkiem. Stanęłam na palcach i go czule pocałowałam na co usłyszałam „Uuuuuuuuuu.” Byli to chłopcy z zespołu. Nagle poczułam jak rzucili się na nas. Wszystkich przywitałam i odeszli kawałek do głośników. Włączyli piosenkę, którą śpiewał mi Harry tylko, że sama melodia. Tańczyliśmy tak chwile. Kiedy powiedział
- Tęskniłem za tobą- na te słowa uśmiechnęłam się tylko delikatnie.
- Ja też-odpowiedziałam  i oparłam głowę na jego ramieniu
_______________________________
Mam nadzieję, że się spodoba. trochę się namęczyłam przy tej piosence, ale chyba było warto. Dziękuje wszystkim za tych kilka miłych komentarzy i za tych 1500 wyświetleń ;D

niedziela, 22 stycznia 2012

Rozdział VIII
- Ja przepraszam.
- Ale z a co? Przecież nic nie zrobiłaś.
- Ale…ja… nie mogę. Jutro wyjeżdżam do Polski.- a po policzku spłynęły mi łzy. patrzył się na mnie jak wryty. Po chwili powiedział
- W takim razie, ja przepraszam. Nie powinienem w ogóle nic robić.- powiedział, odwrócił się na pieńcie i poszedł wzdłuż korytarza do windy. Spojrzał ostatni raz na mnie ze smutkiem i wszedł do niej. Nie wytrzymałam. Rozpłakałam się. Weszłam do pokoju i trzasnęłam drzwiami, które zaraz potem zamknęłam na klucz. Rzuciłam się na łóżko,  przepłakałam całą noc, w sumie nie wiem czemu, w końcu prawie w ogóle się nie znaliśmy lecz coś czułam, że to było trochę inne spotkanie. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu, była godzina 6 rano. Z powrotem opadłam na łóżko nie mogąc uwierzyć, że on mnie pocałował. Otrząsnęłam się po chwili, wstałam i zaczęłam się pakować. Zostawiłam tylko ciuchy, które miałam ubrać na wylot. Kiedy skończyłam była gdzieś 8. Usłyszałam pukanie do drzwi. Do pomieszczenia wszedł mój tata z tacą i śniadaniem.
- Cześć słońce.-powiedział lecz nic nie odpowiedziałam. Siedziałam skulona na kanapie. – Hej. Co się stało?- starałam się jak mogłam, ale łzy same zaczęły mi lecieć.- Hej, hej. Ciii. Co się stało?- powiedziałam mu wszystko, trochę mi ulżyło. Nie wiedział co mi powiedzieć, lecz mi to nie było potrzebne. Wystarczyło, że tu ze mną był i słuchał tych bzdur jakie mówiłam. Potem mnie mocno do siebie przytulił. Czułam się tak bezpiecznie, wiedziałam, że nic i nikt mnie tam nie dopadnie. Zjedliśmy śniadanie i poszłam się ubrać. Była godzina 9.55. wyszliśmy z hotelu. Znów czekało na nas czarne auto. Wsiedliśmy do niego i pojechaliśmy na lotnisko. Wysiedliśmy i poszliśmy na odprawę. Samolot mieliśmy za pół godziny. Usiedliśmy na ławce czekając na wyznaczoną godzinę. Rozglądałam się po lotnisku myśląc „ A może przyjdzie żeby się ze mną spotkać, pożegnać.” Miałam wielką nadzieję, że tak będzie. Nic się nie stało. Zaraz tata szturchnął mnie i poszliśmy. Wsiedliśmy do samolotu i usiedliśmy na miejscach. Od razu zasnęłam. Spałam całą drogę. Obudziłam się dopiero jak lądowaliśmy. Pojechaliśmy do domu. Od razu wbiegłam do pokoju i zamknęłam się w nim. Zdążyłam usłyszeć tylko jak mama pyta się ojca co się stało. Lecz nie usłyszałam już jego odpowiedzi. Nie wychodziłam z pokoju cały weekend układając sobie to wszystko w głowie.
________________________________________
Wiele z was prosiło mnie, że bym już go wrzuciła, więc proszę bardzo. Mam nadzieję, że się podoba. ;D
Proszę o komentarze i bardzo dziękuje za tych kilka miłych słów. Jesteście najlepsze ;D

niedziela, 15 stycznia 2012

Info

Może umówimy się tak , że jeżeli pod najnowszym rozdziałem będzie 10 komentarzy piszę dalej, a jak nie to się jeszcze zastanowię co z tym zrobić
Rozdział VII
Dzisiaj wstałam rano. Była gdzieś 9. Wciąż byłam podekscytowana po wczorajszym wieczorze. Nadal nie mogę uwierzyć, że to prawda. Chwyciłam telefon, a na wyświetlaczu była otwarta wiadomość od Harrego. „ Nie wierze, właśnie umówiłam się na wieczór z One Direction „ Jeszcze raz przeczytałam esemesa. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Poszłam do łazienki. Wzięłam długą kąpiel z pianą. Wyszłam, owinęłam się ręcznikiem, założyłam puchate kapcie i ruszyłam w stronę garderoby. Ubrałam zwykłe szare dresy i fioletową bluzę Jack’a Wills’a (http://www.jackwillsuk.uk.com/uk_images_jackwills/20110812/menhoodies/menhoody002.jpg , http://img.szafa.pl/ubrania/1/004896525/1298904695/dresy-endorfina-kwiatki-melanz.jpg)
Poszłam rozsiadłam się na kanapie i włączyłam telewizor. Pooglądałam jakieś głupawe seriale. Spojrzałam na zegar była 14. Stwierdziłam, że czas się zacząć szykować. Ruszyłam więc w stronę łazienki. Wzięłam prysznic, umyłam włosy. Znów wróciłam do szafy i wyjęłam to : http://stylistki.pl/ciuchy-galerie-trendow-i32317.png - bluzka,  http://stylistki.pl/ciuchy-i15215.png -kurtka, http://streetgallery.pl/sgallery/public/img/icons/8e23b49cb5b16b7e498975f059fd44d4_picture_4051.jpg - spodnie, http://vlado.fashionstylist.com/go/finish-line-inc/vlado/vlado-atlas-hi-mens-casual-shoe-grey-footwear.jpg - buty. Ubrałam się, pokręciłam lekko włosy, zrobiłam makijaż. Kiedy skończyłam przygotowania była godzina 15.55. Założyłam wcześniej uszykowaną kurtkę i buty, wzięłam torebkę. Wyszłam z pokoju. Zamknęłam go na klucz. Zjechałam windą na parter. Wyszłam przed hotel czkała tam już czarna limuzyna, z której zaczęli wysiadać chłopaki.
- Hej! –powiedziałam
- Siema !- powiedzieli chórem . Każdego jeszcze przytuliłam na powitanie i weszliśmy do limuzyny.
- Bardzo ładnie wyglądasz.- powiedział Liam i uśmiechnął się do mnie.
- Dziękuję !- odwzajemniłam uśmiech i poczułam jak na mojej twarzy pojawiają się rumieńce. Chłopcy cicho zachichotali. Zrobiło mi się trochę głupio. Zapadła ciut nie zręczna cisza.
- Skąd masz mój numer ?- zapytałam Harrego chcąc przerwać ją.
- No… wtedy, kiedy oddawałem ci telefon wpisałem go sobie.- powiedział i spuścił głowę patrząc się  na swoje buty.- Mam nadzieje, że się nie gniewasz na mnie
- Nie no spoko. Nic się nie stało. W sumie to był bardzo miły prezent.- powiedziałam, a ten z uśmiechem podniósł głowę.
- Jaki prezent?- zapytał Naill
- Tak się złożyło, że wczoraj miałam urodziny.
- Wszystkiego najlepszego !!!!- wykrzyczeli
- Dzięki- i znów się zarumieniłam.
- W sumie to dobrze się składa.- powiedział Louis
- Ale o co chodzi ?- zapytałam
- A zobaczysz. To niespodzianka !- powiedział Harry z wielkim bananem
„ Aha, trochę to dziwne, ale niech im będzie”- pomyślałam. W tym momencie auto się zatrzymało. Wysiedliśmy przed nie wielką, ale bardzo urokliwą restauracją.
- I co podoba się ?- usłyszałam szept Harrego, który mówił mi do ucha.
- Tak bardzo ale czy to nie jest lekka przesada?- zapytałam ale on nic mi nie odpowiedział tylko się uśmiechnął i wszedł do środka. Usiedliśmy przy okrągłym stole. Po chwili przyszła kelnerka rozdając nam Menu.
- Czemu tu jest tak pusto?- wiem, wiem głupie pytanie, ale bardzo się dziwiłam, że nikogo nie było w okuł.
- Wynajęliśmy tę sale na dzisiejszy wieczór. – oznajmił Liam
- Ej, ale naprawdę trochę nie przesadziliście? Nie żeby to nie było urocze, ale wiecie nawet się nie znamy- powiedziałam i zobaczyłam lekki smutek na ich twarzach.
-No właśnie po to. Chcieliśmy cię lepiej poznać, a w szczególności jeden z nas- powiedział Zayn, a ja cicho zachichotałam słysząc to.
- W takim razie co byście chcieli o mnie wiedzieć?- zapytałam
- Wszystko!- oznajmił Naill i wszyscy zaczęli się śmiać. W sumie nie wiem z czego no ale cóż.
W tym samym czasie przyszła kelnerka po zamówienia. Do kuchni wracała w pełną kartką zamówień.
- A więc?- kontynuowałam
-Em…. no nie wiem może takie proste. Twój ulubiony kolor?- zaczął Louis
- Moim ulubionym kolorem jest …. chyba …. fioletowy.- oznajmiłam
- Mój też!- wykrzyczał Harry z wielkim smielem na ryjcu. Chłopcy się dziwnie spojrzeli na niego po czym zaczęli się  śmiać.
W tym samym czasie przyszła kelnerka z naszymi daniami. Cały czas się śmialiśmy i rozmawialiśmy. Czułam się jak bym znałam ich od bardzo dawna. Po skończeniu usłyszałam ja Zayn do mnie coś mówi:
- A skoro byłaś wczoraj na koncercie to powiedz jak ci się podobało.
-Bardzo mi się podobało, a w szczególności, że to były moje urodziny. – oznajmiłam uśmiechając się
- No właśnie! – powiedział na głos Harry i wstał od stołu wychodząc z sali. W czasie kiedy go nie było chłopcy ciągle się mnie o coś pytali. W pewnym momencie do któregoś z chłopaków zadzwonił telefon.
- Przepraszamy musimy wyjść na chwile. Zaraz będziemy.- powiedział Naill- Nie ruszaj się stąd!!- rzucił na odchodne i również zniknęli za drzwiami. Siedziałam  tam i zastanawiałam się o co może chodzić. Po chwili drzwi się otworzyły, a za nich wyszli chłopcy z tortem śpiewając „ Happy Birthday”. Jak ich zobaczyłam to nie wiedziałam co mam zrobić czy zacząć się śmiać czy płakać. Wiec zrobiłam to wszystko na raz. Najpierw zaczęłam się śmiać, a po policzku zaczęły ciec mi łzy. Kiedy skończyli odłożyli tort, a ja rzuciłam się każdemu na szyję i podziękowałam. Usiedliśmy z powrotem do stołu. Zjedliśmy tort, był pyszny. Nigdy tak dobrego nie jadłam. Po zakończeniu kolacji ruszyliśmy w stronę limuzyny. W czasie drogi do hotelu powymienialiśmy się numerami telefonu. Auto się zatrzymało pod moim ‘ mieszkaniem’. Wysiadłam pomachałam im jeszcze. Odchodząc usłyszałm za sobą głos Harrego.
- Zaczekaj. Odprowadzę cię
- Dzięki.- zarumieniłam się
- Nie ma sprawy- uśmiechnął się do mnie. Stanęliśmy pod drzwiami mojego pokoju.
- Dziękuje. To był najwspanialszy wieczór w moim życiu- powiedziałam i pocałowałam go w policzek. On się tylko uśmiechnął do mnie. Chciałam już wejść do pokoju, ale poczułam, że chwyta mnie za nadgarstek i odwrócił do siebie.
- Słuchaj nie chciała byś się może spotkać jutro, ale tylko ja u ty ? –zapytała, a ja poczułam motylki w brzuchu .
- Ja naprawdę ……- nie skończyłam, ponieważ przerwał mi całując mnie. To było magiczne uczucie. Robił to tak delikatnie. Oczy mi się zeszkliły kiedy pomyślałam o tym co chciałam mu przed chwilą powiedzieć. Po policzku ściekło kilka łez. Musiał to poczuć, bo prawie natychmiast przerwał. Odszedł kawałek od mnie.
- Co się stało? –zapytał i otarł moje łzy, a ja się tylko spojrzałam na niego z wielkim smutkiem.

_________________________________________________
Zastanawiam się czy nie przestać pisać, ponieważ nikt tego nie komentuje, więc poco ja mam się męczyć.

Wrzucam ten Rozdział dla mojej kochanej Anielki dzięki której te rozdziały jakoś wyglądają. Dziękuję ci bardzo !!! ;*

poniedziałek, 9 stycznia 2012

Rozdział VI ♥♥
To już dziś. Wstałam dość wcześnie. Była dopiero siódma. Mimo iż koncert jest o 18 od razu wstałam. Stwierdziłam, że ze spokojem się przygotuj. Wyszłam z sypialni i zamówiłam śniadanie. Było po 15 minutach. W tym czasie włączyłam sobie radio na full. Zjadłam śniadanie i poszłam do łazienki. Wzięłam długą kąpiel i to naprawdę długą bo jak wyszłam  robiła się już pierwsza. Wyszłam z tej łazienki i latałam jak głupia po cały pokoju. Myśląc, że nie zdążę bo samochód miał być o 17. Poszłam do garderoby zaczęłam oglądać wszystko co było w szafie. W końcu zdecydowałam się na czarne rurki, buty nike za kostkę, biały t-shirt, czerwoną bejsbolówkę, moją ulubioną czapkę pandę i jakiś wisiorek. Ciuchy gotowe więc poszłam do łazienki wysuszyłam i lekko pokręciłam włosy, podkreśliłam oczy kredką i wytuszowałam rzęsy. Wzięłam ciuchy z sypialni i przebrałam się w nie. Kiedy wyszłam było wpół do piątej. Wiec spakowałam swoją torebkę, psiknęłam się ulubiony perfumami od Calvina Kleina i wyszłam. Kiedy zeszłam samochód już czekał. Wsiadłam do niego i pojechaliśmy. Byliśmy tam mniej więcej o 18.30 więc spoko pomyślałam. Wyszłam z samochodu, kiedy zobaczyłam co się tam działało. No normalnie jakaś masakra. Wszędzie piski i w ogóle. Rozumiem, ż można się cieszyć, ale nie wiedziałam, że aż tak. No nic dostałam się jakoś do środka i usiadłam na swoje miejsce. Siedziałam w pierwszym rzędzie pod sceną, byłam tak podjarana, że to jakaś masakra. Ale powiedziałam sobie „ Nie zachowuj się jak te dziewczyny. Opanuj się”. Usiadłam na miejsce i po chwili zgasły wszystkie światła, na rzutniku pokazał się filmik z krótkimi opisami chłopaków. Co lubią, a czego nie i takie tam. Po chwili usłyszeliśmy odliczanie : 5, 4, 3, 2 …1 I na scenę wbiegli chłopacy. Zaśpiewali piosenkę „ Forever Young”, uwielbiam ją. Przywitali się ze wszystkimi i zaczęli dalej śpiewać. Do szło do piosenki „ What Makes You Beautiful”. I wszystkie zaczęłyśmy tańczyć. W pewnym momencie poczułam jak moja czapka spada. Zobaczyłam ją na scenie pod nogami Harrego. Podniósł ją i schował do kieszeni. Chyba myślał, że to jakiś prezent czy coś. W końcu on uwielbia nosić czapki. No cóż przecież nie zacznę się tam drzeć żeby mi ją oddał. Poczekałam do końca koncertu w momencie kiedy chłopaki schodzili ze sceny ja szybko pobiegłam za kulisy. Niestety zatrzymał mnie ochroniarz. Zaczęłam mu tłumaczyć, że oni mają czapkę i w ogóle, ale on nie słuchał. Po chwili zobaczyłam jak One Direction wychodzi za zakrętu. Więc krzyknęłam
- Sorry chłopaki, ale macie moją czapkę- powiedziałam, a oni odwrócili się w moją stronę.
- Możesz ją puścić- powiedział blondyn ze swoim słodkim uśmiechem.
-Dziękuje –powiedziałam do ochroniarza może lekko chamsko ale nie obchodziło mnie to. Podeszłam do nich i się przywitałam.
- To co zdjęcie ?- zapytał Louis
-  W sumie to nie do końca. Harry masz moją czapkę- powiedziałam zwracając się do lokowanego. A Louis zrobił tylko smutną minę.
- A no spoko. Dobrze, że nie chciałaś znowu wylać na mnie kawy.- i uśmiechnął się, a ja i chłopcy spojrzeliśmy się na niego z miną typu „ WTF”. Chwile nic nie mówiłam.
- To byłeś ty ??- zapytałam- Jezu sorry naprawdę za tą kawę.-
- Czy my o czymś nie wiemy?- zapytał Zayn
- No bo my się już wcześniej spotkaliśmy, tylko, że ta oto dziewczyna wylała na mnie kawę- tłumaczył im Harry.
-Mam na imię Klaudia- powiedziałam.
-  Miło cię poznać Klaudio- powiedział Louis i się uśmiechnął.
- Mi wasz też, ale czy mogę swoją czapkę z powrotem? –zapytałam patrząc się na Harrego.
- A no tak już. Proszę – i podał mi ją. Ja się odwróciłam kiedy usłyszałam za sobą krzyk chłopaków : Poczekaj !!! Twój telefon.
Odwróciłam się i poszłam po niego. Wzięłam włożyłam do torby, a wracając zaczęłam sobie śpiewać jedną z ich piosenek. Zawsze to robię kiedy jestem szczęśliwa. Usłyszałam tylko za sobą „ Ładnie śpiewasz !” Odwróciłam się, uśmiechnęłam szeroko i pomachałam na pożegnanie. Wyszłam z hali, a samochód czekał już na mnie. W hotelu byłam o 21. Poszłam wykąpałam się i wzięłam komputer, włączyłam Skype. Obiecałam Vanessie, że porozmawiamy kiedy wrócę z koncert. Więc tak zrobiłam.
- No cześć! I jak tam po koncercie?- zapytał mnie przyjaciółka.
- Było super!!! A zobacz co dla ciebie mam.- przyciągnęłam swoją torbę i poszperałam chwilę w niej i wyjęłam kartkę. Przystawiłam ją  bliżej kamerki żeby mogła się jej bliżej przyjrzeć.
- Nie wierzę !!!!!!!!!!- krzyknęła tak że aż odskoczyłam.
- To lepiej uwierz- i uśmiechnęłam się do niej.
- Jak to zrobiłaś? – zapytała zdziwiona. Więc opowiedziałam jej całą historię.
- Farciara – i uśmiechnęła się szyderczo- ale naprawdę to się cieszę.-powiedziała. Po czym usłyszałam, że dostałam esemesa .
- To pewnie od taty. –powiedziałam i chwyciłam telefon. Ale się pomyliłam. Treść brzmiała tak
„ Cześć! Miło było cię dzisiaj poznać. W sumie to nie dzisiaj, ale lepsze to o tamtego spotkania. Może chciała byś się jeszcze spotkać ? Może jutro ? Oczywiście jeśli będziesz chciała. Harry xxx”
Opadłam aż z wrażenie na poduszki. Usłyszałam tylko :
- Ty nic ci nie jest ?- zapytała Van. Więc przeczytałam jej eskę jaką dostałam. Ta zrobiła tylko wielkie oczy.
-  Nie no ty to masz naprawdę szczęście- powiedziała z lekką zazdrością w głosie. – I co umówisz się z nim?- zapytała
- Hmh……-musiałam chwilę pomyśleć.
- Stara jak bym tam była to bym cię kopnęła albo jeszcze lepiej, poszła bym tam za ciebie ;D. Ty się jeszcze zastanawiasz?- powiedziała to tak, że aż rzeczywiście się przeraziłam. Pokiwałam tylko głowę na tak i się rozłączyłam. Odłożyłam laptopa i położyłam się na łóżku cały czas rozmyślając. W końcu wzięłam telefon i odpisałam :
„ Cześć! Bardzo chętnie się spotkam. Jutro mi pasuje. Tylko o której i gdzie? ;) „
Harry:
„ Napisz mi adres gdzie mieszkasz, a my po ciebie przyjedziemy ;D xxx”
Ja:
„  No spoko. Hotel Russell 1-8 Russell Square, Bloomsbury. A o której ??”
Harry:
“  Bądź gotowa na 16 ;D”
Ja:
„ Nie mogę się już doczekać ;D xxx”
Odłożyłam telefon i położyłam się zmęczona tak, że zasnęłam niemal od razu. To był najlepszy dzień w moim życiu. Wiem tylko, że zasnęłam z taką myślą.
______________________________________________________________
Mam nadzieję, że się spodoba. Piszcie co o tym myślicie. To dużo dla mnie znaczy. Dziękuję tym, którzy to w ogóle czytają ;D

piątek, 6 stycznia 2012

Piąty
Już jutro koncert. Nie mogę się doczekać. Umówiłam się z tatą, że razem pójdziemy na kolację urodzinową. Poszlibyśmy w środę, ale skoro jest ten koncert to stwierdziliśmy, że lepiej będzie dzień wcześniej. Obudziłam się była prawie 13. Nie wiem jak ja to zrobiłam, pomyślałam i wstałam. Poszłam ze spokojem do łazienki wykąpać , zamówiłam jedzenie do pokoju, zjadłam go, był przepyszny. Dochodziła godzina 18. Za chwilę będzie tata więc poszłam się przebrać w moją nową sukienkę, pokręciłam włosy i zrobiłam delikatny makijaż. Jak skończyłam akurat tata zapukał i wszedł do pokoju.
- Jak tam ?Gotowa?- zapytał
-Tak- powiedziałam i wyszliśmy. Wsiedliśmy do czarnego  wozu. Po krótkiej jeździe dojechaliśmy do restauracji. Weszliśmy, zobaczyłam piękne miejsce, bardzo ładnie oświetlone i w ogóle, muzycy grający piękne, spokojne melodie.  Zjedliśmy pyszną kolację i poszliśmy razem na spacer. Dawno nie spędziłam tak dnia z tatą. Było dość ciemno ale poszliśmy razem na London-Eye. To nic, że znowu. Londyn był  piękny o tej porze. Wróciliśmy do hotelu. Przebrałam się w piżamę i poszłam spać. Nie mogłam się doczekać jutra ;)
___________________________________
Wiem, że trochę krótki, ale nie było sensu pisać tu więcej  ;)
Mam nadzieję, że się spodoba ;D

środa, 4 stycznia 2012

Rozdział IV
Rano obudziłam się. Spojrzałam na zegarek, sprawdziłam, która godzina. Była 12.27. Zaraz obok zobaczyłam karteczkę od taty: „ Mam spotkanie w firmie nie wiem o której wrócę. Nie czekaj na mnie. Kocham cię”. Super to zostałam sam. Zwlekłam się z łóżka i poszłam do łazienki, wzięłam szybki prysznic, wyjęłam z szafy podarte dżinsy i stary t-shirt z nadrukiem. Włosy związałam z niechlujnego koka. Założyłam trampki, kurtkę i wyszłam. Poszłam w stronę London-Eye. Zobaczyłam duży tłum i poszłam do kolejki. W końcu przyszła moja kolej. Weszłam do kapsuły z kilkoma ludźmi. Diabelski młyn ruszył. Zobaczyłam Londyn z przepięknej perspektywy. Koło zatrzymało się, a ja mogłam wyjść. Miałam ochotę na kawę, więc poszłam do „Starbuck”. Zamówiłam sobie Caffe Latte z podwójną śmietaną, bez cukry. Usiadłam sobie na chwilę przy stoliku i po 15 min. poszłam na spacer po Hyde Park. Było dość dużo ludzi więc założyłam słuchawki i poszłam. Wbiłam wzrok w podłogę i szłam w rytm słuchanej muzyki. Po pewnym czasie usiadłam na ławce z pięknym widokiem na tą część Londynu i zaczęłam pić resztę kawy. Wyjęłam telefon spojrzałam na zegarek, było dość późno wiec chciałam wracać do hotelu. Wstawiając wpadłam na jakiegoś kolesia wylewając na niego resztę kawy jaka została. Podniosłam głowę był w kapturze, ale zauważyłam jego niebiesko-szare oczy i kręcone włosy, był dość wysoki.
-Co ty robisz!-krzyknął na mnie
-Przepraszam nie widziałam cię, przecież nie chciałam wylewać na nikogo kawy-powiedziałam oburzona
- Nie no spoko. To ja przepraszam nie powinienem się tak unosić, ale to moja ulubiona koszula.-powiedział
-Aha … nie ni spoko-powiedziałam z lekkim zdziwieniem. Nie no ładna ta koszula niebieska w kratkę
- Dobra to ja lepiej pójdę lepiej i zapiorę tą plam- uśmiechnął się  i zaczął odchodzić
- Poczekaj!-krzyknęłam- Dam ci chociaż chusteczkę- powiedziałam, a ten odwrócił się i zabójczo się uśmiechnął. Zaczęłam szukać opakowania w torebce. Wyjęłam i podałam mu. Wyjął sobie jedną i znów się uśmiechnął no myślałam, ze tam zemdleję. Odszedł w swoją stronę, a ja w swoją. Idąc do hotelu cały czas zastanawiałam się kim on jest. Wydawał mi się znajomy, ale nie byłam pewna. Wróciłam do pokoju. Ojca jeszcze nie było. Poszłam wykąpałam się, usiadłam na łóżku z laptopem. Sprawdziłam facebooka i twittera i poszłam spać.

wtorek, 3 stycznia 2012

Rozdział III
Dzień wylotu. Wstałam dość wcześnie, byłam bardzo podekscytowana. Nie mogłam uwierzyć, że to dzisiaj. Kiedy się obudziłam spojrzałam na zegarek była dopiera 7. Położyłam się jeszcze na chwile, ale nie usnęłam.  Wstałam poszłam do łazienki. Wzięłam długą kąpiel, ubrałam się w naszykowane wczoraj prze za mnie ciuch czyli turkusową bokserkę i czarne krótkie spodenki. Dzisiejszy dzień był o dziwo bardzo gorący. Zrobiłam sobie makijaż i związałam włosy w wysokiego kucyka. Zeszłam na dół. Nikogo jeszcze nie było, ale było słychać rodziców więc pewnie już wstali. Wstawiłam wodę na herbatę i zrobiłam sobie śniadanie. Po chwili usłyszałam jak rodzice z chodzą ze schodów.
-Cześć skarbie. Już wstałaś-powiedziała zdziwiona mama
-Tak nie mogłam już spać- odparłam i wróciłam do śniadania.
- Cześć kochanie-powiedział tata i pocałował mnie w policzek-Nie możesz się już  doczekać wylotu?-zapytał zaciekawiony
-Tak i to bardzo- uśmiechnęłam się w stronę taty, a on odwzajemnił tym samym.
-dobrze się składa w sumie, że nie śpisz, ponieważ dostałem propozycję, jeżeli by nam pasowało możemy dostać bilety na wcześniejszy samolot-oznajmił. Spojrzałam na niego jak wryta nie mogłam uwierzyć w to co przed chwilą powiedział. Ucieszyłam się bardzo i rzuciłam mu się na szyję.- Mam rozumieć, że się zgadzasz?-zapytał jeszcze
- No oczywiście, że tak – krzyknęłam
- To ja pójdę tylko potwierdzę ten wcześniejszy wylot-powiedział i poszedł na górę zadzwonić. Ja posprzątałam po swoim śniadaniu i poszłam do swojego pokoju zobaczyć czy wszystko zabrałam. Rozejrzałam się i stwierdziłam że wszystko mam. Po chwili poczułam wibrację telefonu. Dostałam esemesa od Vanessy:
Miłego wyjazdu. Nie zapomnij co mi obiecałaś ;)
Ja:
„Bardzo ci dziękuje. Oczywiście, że pamiętam ;)”
I schowałam telefon z powrotem do kieszeni. Zeszłam na dół ze swoją walizką i torbą podręczną. Właśnie zauważyłam, że pod naszym domem stanął ładny czarny wóz. Tata powiedział, że to po nas. Zanieśliśmy bagaże do samochodu, pożegnaliśmy się z mamą i wsiadaliśmy do auta. Samochód sam w sobie nie był za duży, ale środek jaki ;D. jako pierwsza wsiadłam kiedy zobaczyłam długą kanapę pod ścianą od razu się na nią rzuciłam. Wszedł tata kiedy zobaczył co zrobiłam zaczął się ze mnie śmiać. Pokazałam mu żartobliwie język. I wyjęłam z torby swoją MP4. Włożyłam słuchawki i odleciałam na trochę. Przez całą drogę do lotniska słuchałam  muzyki, aż się bałam, że nie starczy mi baterii na przelot. Kiedy auto się zatrzymało ojciec mnie szturchnął i  powiedział, że wysiadam. Otrząsnęłam się z lekkiego szoku i wyszłam zaraz za tartą. Wyszliśmy na ogromne lotnisko. Poszliśmy odłożyliśmy tylko nasze bagrze i poszliśmy za kimś kto doprowadził nas do samolotu. Wraz tatą stanęliśmy jak wryci gdy go zobaczyliśmy. W sumie nie myślałam, że polecimy prywatnym samolotem. Ale po co narzekać trzeba cieszyć się chwilą. Od razu wbiegłam na pokład. Usiadłam na wygodnym fotelu, a naprzeciw mnie tata. Patrzył się tak na mnie z wielkim uśmiechem na twarzy. Patrzył się dłuższą chwilę, aż w końcu zapytałam.
-No co? Mam coś na twarzy czy coś?
- Nie ale cieszę się widząc jaka ty jesteś szczęśliwa-i uśmiechnął się . Wstałam z fotela i mocno go przytuliłam i powiedziałam na ucho „ Bardzo wam dziękuje”. Usiedliśmy zapieliśmy pasy i wystartowaliśmy. Po jakiś 15 min. Podeszła do nas pewna pani i powiedziała, że lot będzie trwał niecałe 2 godziny. Stwierdziłam, że może spędzę ten czas rozmawiając z tatą. I tak też zrobiłam. Przegadaliśmy cały lot. Uzgodniliśmy wszystkie sprawy co będziemy robić i w ogóle. Samolot przyleciał i otworzyły się drzwi. Przywitał nas bardzo miły pan, chyba był to szew firmy , w której tata dostał propozycję. Grzecznie się przywitałam i poszliśmy obydwoje za nim. Weszliśmy do czarnej limuzyny, którą po nas przyjechał i zawiózł nas do naszego hotelu. Był to piękny apartamowiec i zaprowadził nas jeszcze do pokoi i umówił się z tatą na spotkanie czy coś. Weszłam do pokoju i nie mogłam uwierzyć  co zobaczyłam. Dosłownie najpiękniejszy pokój na świecie. Weszłam do garderoby w pokoju była ogromna. Rozwiesiłam swoje rzeczy. Po chwili przyszedł mój tata
- I jak ci się podoba?- zapytał ciekawy
- Nie mogłam sobie lepszego wymarzyć- odpowiedziałam i się uśmiechnęłam.
- To dobrze.  Słuchaj umówiłem się z panem Lou na biznesowy obiad, żeby omówić pewne sprawy. Wychodzę o 15-oznajmił mi. Była godzina 12 więc miał jeszcze trzy godziny.
- Okej a co ja mogę w tym czasie ze sobą zrobić?-zapytałam
- Jeżeli chcesz możesz się przejść po mieście czy coś jesteśmy prawie w środku Londynu więc jest wszędzie blisko. Ale na wszelki wypadek masz tu numer pod który możesz zadzwonić gdybyś się zgubił-oznajmił i podał wizytówkę i poszedł do siebie do pokoju. Położyłam się na godzinkę żeby odpocząć. To łózko było tak wygodne, aż nie chciałam z nie go wstawać no ale jak mus to mus. Skoro chciałam chociaż kawałek zobaczyć Londynu musiała się ruszyć. Poszłam do łazienki wzięłam prysznic umyłam włosy i w ogóle.  Zrobiłam się głodna więc zadzwoniłam do kuchni po 15 min. miałam wszystko  u siebie w pokoju. Wzięłam zjadłam trochę i poszłam do garderoby. Patrzyłam w swoją szafę nie wiedząc co założyć na siebie. Jeszcze spojrzałam przez okno jak była pogoda. Było trochę zimno jak na czerwiec i wiał wiatr. Weszłam do szafy i na moim łóżku wylądowały czerwone rurki, rudawy sweterek, brązowa kurtka z kapturem i czarne conversy i moja ulubiona czapka panda. Ubrałam się, zrobiłam makijaż i rozpuściłam włosy. Byłam prawie gotowa kiedy mój tata wszedł i oznajmił mi że już idzie zostawił mi trochę kasy gdyby coś mi wpadło w oko i poszedł. Po chwili ja też wzięłam portfel,  iPhona i wyszłam zamknęłam za sobą pokoju i powędrowałam w szerokie miasto. Kiedy tak szłam widziałam masę zakochanych ludzi, trochę żałowałam, że ja nie mam z kim tak chodzić. Ale moją myśl przerwał przepiękna sukienka w kolorze jasnego, pudrowego różu. Wleciał do sklepu jak oparzona, sprzedawczyni trochę się krzywo spojrzała, ale po chwili się uśmiechnęła, a ja do niej. „Jacy mili tu są ludzie” pomyślałam. I poszłam poszukać sukienki z wystawy. Kiedy ją znalazłam wzięłam i przymierzyłam. Była idealna. Delikatna, bardzo dziewczęca. Była ona bez ramiączek, sięgała do połowy uda z kokardką przepasaną  w tali w ciemniejszym odcieniu różu. Wyszłam z przymierzalni i spojrzałam się w swoje odbicie. Była przepiękna. Po chwili zauważyłam jak ekspedientka do mnie podchodzi.
- Naprawdę ślicznie w niej wyglądasz jeszcze przydały by się jakieś buty –powiedział i odwróciła się w stronę sklepu. Ja nadal stałam przed lustrem jak zaklęta. Po chwili znów podeszła tyle, że z pięknymi kremowymi  szpilkami, nie za wysokimi, ale jednak. Przymierzyłam wyglądałam idealnie. Kiedy się przebrałam usiadłam na kanapie i spojrzałam na cenę butów i sukienki. Starczyło by mi tylko na sukienkę. Kiedy dziewczyna zobaczyła, że siedzę smutna podeszła i powiedział
-Co jest ?
- Starczy mi tylko na sukienkę nie mam więcej pieniędzy – w pewnym momencie się uśmiechnęła, wzięła moje rzeczy i poszła do kasy, a ja za nią .
- Co robisz?-zapytałam lekko zdziwiona
-To co widzisz- i zaczęła pakować wszystko do torby.
- Ale ja nie mam kasy –powiedziałam , a ona podała mi torby uśmiechnęła się i powiedziała- Proszę buty na koszt firmy.
Nie wiedziałam co powiedzieć. Mocno ją przytuliłam podziękowałam i wyszłam. Robiło się trochę późno więc wróciłam do hotelu. Poszłam się wykąpać i położyłam spać.

poniedziałek, 2 stycznia 2012

Rozdział II
Obudziłam się rano. Rozejrzałam po pokoju lekko zaspana. W sumie nic nie zauważyłam. Lecz po chwili w końcu w pokoju zauważyłam swoją  przyjaciółkę. Szybka sięgnęłam po telefon.  Zobaczyłam 11 godz.
- No nareszcie się obudziłaś-uśmiechnęła się Van
-Przepraszam Cię!-odparłam. Przyjaciółka przysiadła na łóżku i przytuliła mnie .
- Nie przejmuj się.-powiedziała i uśmiechnęła się- Dalej pospiesz się nie mam zamiaru dłużej na ciepie czekać. Dalej! –krzyknęła i rzuciła w moją stronę krótkie dżinsowe  spodenki, luźną czarną bluzkę na  naramkach i mój ulubiony różowy stanik ;). Uśmiechnęłam się poszłam do łazienki. Wzięłam prysznic, ubrałam się związałam włosy w niechlujnego koka i się lekko pomalowałam. Wyszłam, a Van nie było u mnie. Zeszłam na dół i zobaczyłam przyjaciółkę siedzącą z moją mamą w kuchni i jadły śniadanie.
-Cześć!-powiedziałam i pocałowałam mamę w policzek  i usiadłam obok przyjaciółki. Zjadłyśmy śniadanie.
- Gdzie idziecie!-zapytała nas mama.
-Do centrum na zakupy-odparłam
-A to dobrze się bawcie-uśmiechnęła się i wróciła do sprzątanie kuchni- A o której wrócisz?
  -Nie wiem, ale raczej później-odparłam. I wyszłyśmy, założyłam tylko swoje czarne Vansy, swoją torebkę i ulubione czarne Ray-Bany i poszłyśmy. Weszłyśmy do centrum i ruszyłyśmy w stronę najbliższego sklepu. Spędziłyśmy tam kilka godzin. W końcu poszłyśmy do „Starbucka”. Zamówiłyśmy kawę i usiadłyśmy przy dwuosobowym stoliku i zaczęłyśmy rozmawiać.
-Już nie mogę się doczekać –powiedziałam z bananem na twarzy.
-Też się cieszę-odparła Vanessa
-Ale wiesz, że to nie będzie to co z tobą- powiedziałam i popatrzyłam na nią.
- Wiem, ale musisz mi coś obiecać- powiedział
-Co?-zdziwiłam się
-Po pierwsze będziesz się świetnie bawić, a po drugie załatw mi ich autograf- powiedziała podskakując.
-No dobrze już dobrze obiecuje- powiedziałam. Wzięłyśmy kawę i poszłyśmy w stronę wyjścia, całe obładowane masą toreb z ciuchami. Prawie się nie mieściłyśmy w drzwiach i musiałyśmy wychodzić bokiem hahaha. Ludzie się gapili się na nas jak na jakieś wariatki, ale miałyśmy to gdzieś. Z uśmiechem wróciłyśmy do domu. Otworzyłam drzwi i krzyknęłam „ Już jesteśmy !!”. Ale nie usłyszałam odpowiedzi. Więc stwierdziłam, że nikogo nie było. W sumie to dobrze. Weszłyśmy razem do mnie do pokoju. Włączyłam nasze ulubiono piosenki na full i zaczęłam się dopakowywać. Wrzuciłam nowo zakupione rzeczy i spakowałam najpotrzebniejsze  rzeczy do swojej torby podręcznej. Czyli jakąś książkę, MP4 no i jakieś drobne kosmetyki. Zrobiło się trochę późno i Van powiedziała, że musi już iść. Pożegnałam się z nią i mocną ją przytuliłam. Odprowadziłam ją do drzwi i się znów pożegnałyśmy. Wzięłam długą kąpiel, przebrałam się w swoją ukochaną rozciągniętą bluzkę i krótkie spodenki. Przy okazji uszykowałam sobie ciuchy na jutrzejszą podróż i włączyłam laptopa sprawdziłam szybko facebooka i twittera i poszłam zmęczona   spać.
-Już nie mogę się doczekać –powiedziałam pod nosem. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
____________________________________________________________
Piszcie jak się wam podoba ;)

niedziela, 1 stycznia 2012

Rozdział I
Jest już czerwiec. Mój ulubiony miesiąc nie tylko dlatego że są wakacje ale dla tego że zbliżają się moje urodziny. Mam nadzieje że rodzice wymyślą coś fajnego. Dzisiaj jest  5. A za tydzień  urodziny. Obudziło mnie ciepłe słońce wchodzące przez okno do pokju. Wstałam  poszłam do łazienki ubrałam się w swój ulubiony top i krótkie spodnie. Zrobiłam lekki makijaż i usłyszałam jak mama woła mnie na śniadanie. Zbiegłam szybko po schodach. Zobaczyłam rodziców siedzących razem w kuchni pijących kawę , śmiejących się. Trochę dziwny widok weszłam i usiadłam przy stole.
-Proszę o to twoje ulubione śniadanie-powiedziała do mnie mama
-A z jakiej to okazji?-spytałam, bo rzadko je robiła
-Nie możemy tego trzymać w tajemnicy kochanie.- powiedział mój ojciec
-Ale o co wam chodzi?
Mama podeszła  do szafki i wyjęła jakąś kopertę. Podała mi ją a ja szybko otworzyłam. Był to bilet na koncert One Direction. Spojrzałam na datę były to moje urodziny. Ucieszyłam się jeszcze bardziej.
-Nie wierze nie wiecie nawet jak się cieszę!!-podskoczyłam i przytuliłam rodziców.
-Cieszymy się że prezent ci się podoba-powiedzieli razem i uśmiechnęli się do siebie.
Spojrzałam jeszcze raz na bilet i zobaczyłam miejscowość w jakiem miła się odbyć.
-Londyn??-zdziwiłam się
-Tak- odpowiedział tata spokojnym głosem
- No ale jak przecież mieszkamy w Polsce.
-Ojciec dostał nową posadę. Na razie pojedzie zobaczyć jak tam jest, a ty przy okazji pojedziesz z nim na tydzień do Londynu i pójdziesz na koncert.
Zrobiłam tylko dziwną minę ale się ucieszyłam. Przytuliłam ich i poszłam do siebie na górę. Położyłam się na swoim łóżku i trzymałam bilet. Wciąż byłam w szoku. No ale cóż jeszcze kilka dni i wylatujemy trzeba by było spakować te ciuchy które będą mi tam najbardziej potrzebne. W końcu trzeba jakoś tam wyglądać i uśmiechnęłam się sama do siebie. Poszłam po walizkę, otworzyłam ją i stanęłam przed swoją szafą w której były ciuch. Wyjęłam wszystkie najładniejsze i najlepsze i wrzuciłam do walizki. Po chwili poczułam wibracje w swojej tylnej kieszeni spodni. Wyciągnęłam telefon. Na wyświetlaczu ukazało się zdjęcie mojej najlepszej przyjaciółki Vanessy. Odebrałam telefon.
-Cześć słońce idziemy dzisiaj nad jezioro, taka piękna pogoda ?-zapytała mnie
-No pewnie jeszcze się pytasz!- odpowiedziałam
-To dobrze będę u ciebie za dziesięć minut-i rozłączyła się
Wzięłam swoją torbę i włożyłam do niej koc i krem do opalania. Szybko poszłam do łazienki przebrałam się w strój. Wychodząc usłyszałam dzwonek do drzwi. Wzięłam szybko torbę i wybiegłam mówiąc że otworze. Była to Van. Przywitałam się z nią krzyknęłam tylko rodzicom że wychodzimy i zamknęłam drzwi. Na plaże szłyśmy jakieś 5 minut. Rozłożyłyśmy koc, rozebrałyśmy się i położyłyśmy na kocu. Leżałam z wielkim bananem na twarzy czułam że Vanessa przygląda mi się. Otworzyłam oczy i odwróciłam się w jej stronę .
- Co ?-zapytałam
-Nic tylko jesteś taka szczęśliwa. Dawno cię takiej nie widziałam-powiedziała
Uśmiechnęłam się jeszcze bardziej. Ale kiedy chciałam jej powiedzieć o co chodzi akurat założyła słuchawki. Też tak zrobiłam i położyłyśmy się z powrotem. Po jakiejś pół godzinie Van mnie szturchnę.
-A Kam co robimy w twoje urodziny?-zapytała mnie przyjaciółka
-No właśnie chciałam ci powiedzieć. Dostałam od rodziców bilet na 1D właśnie w moje urodziny-powiedziałam ale nie skończyłam bo mi przerwał
-to super a gdzie jedziecie?-zapytał
-No właśnie bilet jest na koncert w Londynie- odparłam
Przyjaciółka patrzyła na mnie z miną typu WTF. Po czym odpowiedziała.
-Ale jak to w Londynie przecież chyba wiedzą jak to daleko- powiedział . Położyłam się tylko na plecy i wzięłam głęboki wdech
- No właśnie w tym rzecz. Mój tata dostał nową posadę tam, ponoć o wiele lepszą o tej. Ale jeszcze nie wie czy ją przyjmie jedzie tam na jakiś czas zobaczyć jak tam będzie.- odrzekłam  i poczułam jak po moim policzku spływał łza . Nie chciałam się wyprowadzać i tracić najważniejszą dla mnie osobę. Spojrzała na mnie mocno mnie przytuliła i powiedziała żebym nie płakała bo to nie koniec naszej przyjaźni. Po czym powiedział.
-Ciesz się że na razie jedziesz na swój wymarzony koncert. Potem będziemy się martwić przyszłością.
Uśmiechnęłam się tylko i spojrzałam na telefon. Było dość późno i zaczęłyśmy się zbierać do domu i poszłyśmy. Poszłam ją odprowadzić. Zapytała tylko
- A kiedy wylatujesz żebym mogła się z tobą pożegnać?
- W poniedziałek rano -odpowiedziałam
- To co jutro rano jestem u ciebie i idziemy na zakupy-powiedziała uśmiechając się do mnie
-No pewnie bądź u mnie o 9-powiedziałam i poszłam do domu
Kiedy weszłam rodziców nie było mama ma pewnie jakieś zebranie albo coś a tata może uzgadnia jakieś formalności. No cóż ale najważniejsze że byłam sam . Lubię to bo tylko wtedy mogę robić to co najbardziej lubię czyli śpiewać. Poszłam do siebie odpaliłam laptopa włączyłam  jakieś piosenki, pośpiewałam. Trochę się zmęczyłam i poszłam do kuchni napiłam się wody wzięłam coś z lodówki i wróciłam do siebie zobaczyłam która godzina było po dwudziestej więc stwierdziłam że pójdę i się wykąpie wzięłam prysznic. Wyszłam z łazienki i ubrałam się w piżamę. Położyłam się i zaczęłam czytać książkę.Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.

Ja

Cześć jestem Oliwia, mam 15lat chcę zacząć prowadzić bloga z opowiadaniami na temat One Direction. Nie wiem jaki mi to pójdzie miejmy nadzieję że dobrze miłego czytania ;)