środa, 4 stycznia 2012

Rozdział IV
Rano obudziłam się. Spojrzałam na zegarek, sprawdziłam, która godzina. Była 12.27. Zaraz obok zobaczyłam karteczkę od taty: „ Mam spotkanie w firmie nie wiem o której wrócę. Nie czekaj na mnie. Kocham cię”. Super to zostałam sam. Zwlekłam się z łóżka i poszłam do łazienki, wzięłam szybki prysznic, wyjęłam z szafy podarte dżinsy i stary t-shirt z nadrukiem. Włosy związałam z niechlujnego koka. Założyłam trampki, kurtkę i wyszłam. Poszłam w stronę London-Eye. Zobaczyłam duży tłum i poszłam do kolejki. W końcu przyszła moja kolej. Weszłam do kapsuły z kilkoma ludźmi. Diabelski młyn ruszył. Zobaczyłam Londyn z przepięknej perspektywy. Koło zatrzymało się, a ja mogłam wyjść. Miałam ochotę na kawę, więc poszłam do „Starbuck”. Zamówiłam sobie Caffe Latte z podwójną śmietaną, bez cukry. Usiadłam sobie na chwilę przy stoliku i po 15 min. poszłam na spacer po Hyde Park. Było dość dużo ludzi więc założyłam słuchawki i poszłam. Wbiłam wzrok w podłogę i szłam w rytm słuchanej muzyki. Po pewnym czasie usiadłam na ławce z pięknym widokiem na tą część Londynu i zaczęłam pić resztę kawy. Wyjęłam telefon spojrzałam na zegarek, było dość późno wiec chciałam wracać do hotelu. Wstawiając wpadłam na jakiegoś kolesia wylewając na niego resztę kawy jaka została. Podniosłam głowę był w kapturze, ale zauważyłam jego niebiesko-szare oczy i kręcone włosy, był dość wysoki.
-Co ty robisz!-krzyknął na mnie
-Przepraszam nie widziałam cię, przecież nie chciałam wylewać na nikogo kawy-powiedziałam oburzona
- Nie no spoko. To ja przepraszam nie powinienem się tak unosić, ale to moja ulubiona koszula.-powiedział
-Aha … nie ni spoko-powiedziałam z lekkim zdziwieniem. Nie no ładna ta koszula niebieska w kratkę
- Dobra to ja lepiej pójdę lepiej i zapiorę tą plam- uśmiechnął się  i zaczął odchodzić
- Poczekaj!-krzyknęłam- Dam ci chociaż chusteczkę- powiedziałam, a ten odwrócił się i zabójczo się uśmiechnął. Zaczęłam szukać opakowania w torebce. Wyjęłam i podałam mu. Wyjął sobie jedną i znów się uśmiechnął no myślałam, ze tam zemdleję. Odszedł w swoją stronę, a ja w swoją. Idąc do hotelu cały czas zastanawiałam się kim on jest. Wydawał mi się znajomy, ale nie byłam pewna. Wróciłam do pokoju. Ojca jeszcze nie było. Poszłam wykąpałam się, usiadłam na łóżku z laptopem. Sprawdziłam facebooka i twittera i poszłam spać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz