wtorek, 3 stycznia 2012

Rozdział III
Dzień wylotu. Wstałam dość wcześnie, byłam bardzo podekscytowana. Nie mogłam uwierzyć, że to dzisiaj. Kiedy się obudziłam spojrzałam na zegarek była dopiera 7. Położyłam się jeszcze na chwile, ale nie usnęłam.  Wstałam poszłam do łazienki. Wzięłam długą kąpiel, ubrałam się w naszykowane wczoraj prze za mnie ciuch czyli turkusową bokserkę i czarne krótkie spodenki. Dzisiejszy dzień był o dziwo bardzo gorący. Zrobiłam sobie makijaż i związałam włosy w wysokiego kucyka. Zeszłam na dół. Nikogo jeszcze nie było, ale było słychać rodziców więc pewnie już wstali. Wstawiłam wodę na herbatę i zrobiłam sobie śniadanie. Po chwili usłyszałam jak rodzice z chodzą ze schodów.
-Cześć skarbie. Już wstałaś-powiedziała zdziwiona mama
-Tak nie mogłam już spać- odparłam i wróciłam do śniadania.
- Cześć kochanie-powiedział tata i pocałował mnie w policzek-Nie możesz się już  doczekać wylotu?-zapytał zaciekawiony
-Tak i to bardzo- uśmiechnęłam się w stronę taty, a on odwzajemnił tym samym.
-dobrze się składa w sumie, że nie śpisz, ponieważ dostałem propozycję, jeżeli by nam pasowało możemy dostać bilety na wcześniejszy samolot-oznajmił. Spojrzałam na niego jak wryta nie mogłam uwierzyć w to co przed chwilą powiedział. Ucieszyłam się bardzo i rzuciłam mu się na szyję.- Mam rozumieć, że się zgadzasz?-zapytał jeszcze
- No oczywiście, że tak – krzyknęłam
- To ja pójdę tylko potwierdzę ten wcześniejszy wylot-powiedział i poszedł na górę zadzwonić. Ja posprzątałam po swoim śniadaniu i poszłam do swojego pokoju zobaczyć czy wszystko zabrałam. Rozejrzałam się i stwierdziłam że wszystko mam. Po chwili poczułam wibrację telefonu. Dostałam esemesa od Vanessy:
Miłego wyjazdu. Nie zapomnij co mi obiecałaś ;)
Ja:
„Bardzo ci dziękuje. Oczywiście, że pamiętam ;)”
I schowałam telefon z powrotem do kieszeni. Zeszłam na dół ze swoją walizką i torbą podręczną. Właśnie zauważyłam, że pod naszym domem stanął ładny czarny wóz. Tata powiedział, że to po nas. Zanieśliśmy bagaże do samochodu, pożegnaliśmy się z mamą i wsiadaliśmy do auta. Samochód sam w sobie nie był za duży, ale środek jaki ;D. jako pierwsza wsiadłam kiedy zobaczyłam długą kanapę pod ścianą od razu się na nią rzuciłam. Wszedł tata kiedy zobaczył co zrobiłam zaczął się ze mnie śmiać. Pokazałam mu żartobliwie język. I wyjęłam z torby swoją MP4. Włożyłam słuchawki i odleciałam na trochę. Przez całą drogę do lotniska słuchałam  muzyki, aż się bałam, że nie starczy mi baterii na przelot. Kiedy auto się zatrzymało ojciec mnie szturchnął i  powiedział, że wysiadam. Otrząsnęłam się z lekkiego szoku i wyszłam zaraz za tartą. Wyszliśmy na ogromne lotnisko. Poszliśmy odłożyliśmy tylko nasze bagrze i poszliśmy za kimś kto doprowadził nas do samolotu. Wraz tatą stanęliśmy jak wryci gdy go zobaczyliśmy. W sumie nie myślałam, że polecimy prywatnym samolotem. Ale po co narzekać trzeba cieszyć się chwilą. Od razu wbiegłam na pokład. Usiadłam na wygodnym fotelu, a naprzeciw mnie tata. Patrzył się tak na mnie z wielkim uśmiechem na twarzy. Patrzył się dłuższą chwilę, aż w końcu zapytałam.
-No co? Mam coś na twarzy czy coś?
- Nie ale cieszę się widząc jaka ty jesteś szczęśliwa-i uśmiechnął się . Wstałam z fotela i mocno go przytuliłam i powiedziałam na ucho „ Bardzo wam dziękuje”. Usiedliśmy zapieliśmy pasy i wystartowaliśmy. Po jakiś 15 min. Podeszła do nas pewna pani i powiedziała, że lot będzie trwał niecałe 2 godziny. Stwierdziłam, że może spędzę ten czas rozmawiając z tatą. I tak też zrobiłam. Przegadaliśmy cały lot. Uzgodniliśmy wszystkie sprawy co będziemy robić i w ogóle. Samolot przyleciał i otworzyły się drzwi. Przywitał nas bardzo miły pan, chyba był to szew firmy , w której tata dostał propozycję. Grzecznie się przywitałam i poszliśmy obydwoje za nim. Weszliśmy do czarnej limuzyny, którą po nas przyjechał i zawiózł nas do naszego hotelu. Był to piękny apartamowiec i zaprowadził nas jeszcze do pokoi i umówił się z tatą na spotkanie czy coś. Weszłam do pokoju i nie mogłam uwierzyć  co zobaczyłam. Dosłownie najpiękniejszy pokój na świecie. Weszłam do garderoby w pokoju była ogromna. Rozwiesiłam swoje rzeczy. Po chwili przyszedł mój tata
- I jak ci się podoba?- zapytał ciekawy
- Nie mogłam sobie lepszego wymarzyć- odpowiedziałam i się uśmiechnęłam.
- To dobrze.  Słuchaj umówiłem się z panem Lou na biznesowy obiad, żeby omówić pewne sprawy. Wychodzę o 15-oznajmił mi. Była godzina 12 więc miał jeszcze trzy godziny.
- Okej a co ja mogę w tym czasie ze sobą zrobić?-zapytałam
- Jeżeli chcesz możesz się przejść po mieście czy coś jesteśmy prawie w środku Londynu więc jest wszędzie blisko. Ale na wszelki wypadek masz tu numer pod który możesz zadzwonić gdybyś się zgubił-oznajmił i podał wizytówkę i poszedł do siebie do pokoju. Położyłam się na godzinkę żeby odpocząć. To łózko było tak wygodne, aż nie chciałam z nie go wstawać no ale jak mus to mus. Skoro chciałam chociaż kawałek zobaczyć Londynu musiała się ruszyć. Poszłam do łazienki wzięłam prysznic umyłam włosy i w ogóle.  Zrobiłam się głodna więc zadzwoniłam do kuchni po 15 min. miałam wszystko  u siebie w pokoju. Wzięłam zjadłam trochę i poszłam do garderoby. Patrzyłam w swoją szafę nie wiedząc co założyć na siebie. Jeszcze spojrzałam przez okno jak była pogoda. Było trochę zimno jak na czerwiec i wiał wiatr. Weszłam do szafy i na moim łóżku wylądowały czerwone rurki, rudawy sweterek, brązowa kurtka z kapturem i czarne conversy i moja ulubiona czapka panda. Ubrałam się, zrobiłam makijaż i rozpuściłam włosy. Byłam prawie gotowa kiedy mój tata wszedł i oznajmił mi że już idzie zostawił mi trochę kasy gdyby coś mi wpadło w oko i poszedł. Po chwili ja też wzięłam portfel,  iPhona i wyszłam zamknęłam za sobą pokoju i powędrowałam w szerokie miasto. Kiedy tak szłam widziałam masę zakochanych ludzi, trochę żałowałam, że ja nie mam z kim tak chodzić. Ale moją myśl przerwał przepiękna sukienka w kolorze jasnego, pudrowego różu. Wleciał do sklepu jak oparzona, sprzedawczyni trochę się krzywo spojrzała, ale po chwili się uśmiechnęła, a ja do niej. „Jacy mili tu są ludzie” pomyślałam. I poszłam poszukać sukienki z wystawy. Kiedy ją znalazłam wzięłam i przymierzyłam. Była idealna. Delikatna, bardzo dziewczęca. Była ona bez ramiączek, sięgała do połowy uda z kokardką przepasaną  w tali w ciemniejszym odcieniu różu. Wyszłam z przymierzalni i spojrzałam się w swoje odbicie. Była przepiękna. Po chwili zauważyłam jak ekspedientka do mnie podchodzi.
- Naprawdę ślicznie w niej wyglądasz jeszcze przydały by się jakieś buty –powiedział i odwróciła się w stronę sklepu. Ja nadal stałam przed lustrem jak zaklęta. Po chwili znów podeszła tyle, że z pięknymi kremowymi  szpilkami, nie za wysokimi, ale jednak. Przymierzyłam wyglądałam idealnie. Kiedy się przebrałam usiadłam na kanapie i spojrzałam na cenę butów i sukienki. Starczyło by mi tylko na sukienkę. Kiedy dziewczyna zobaczyła, że siedzę smutna podeszła i powiedział
-Co jest ?
- Starczy mi tylko na sukienkę nie mam więcej pieniędzy – w pewnym momencie się uśmiechnęła, wzięła moje rzeczy i poszła do kasy, a ja za nią .
- Co robisz?-zapytałam lekko zdziwiona
-To co widzisz- i zaczęła pakować wszystko do torby.
- Ale ja nie mam kasy –powiedziałam , a ona podała mi torby uśmiechnęła się i powiedziała- Proszę buty na koszt firmy.
Nie wiedziałam co powiedzieć. Mocno ją przytuliłam podziękowałam i wyszłam. Robiło się trochę późno więc wróciłam do hotelu. Poszłam się wykąpać i położyłam spać.

1 komentarz: