piątek, 23 marca 2012

Rozdział XXI
Minął już tydzień odkąd chłopcy wyjechali. Dobrze się bawię razem z Van. Byłyśmy nawet na zajęciach u Jassmine. Chłopcy muszą codziennie dzwonić i sprawdzać czy żyjemy. Raz po zajęciach na telefonie miałam 20 nieodebranych połączeń  i tyle samo wiadomości. Czasem się zastanawiam czy oni w ogóle coś tam robią, że ten ciągle dzwoni. Mi się wydaje, że to jakieś próby, wywiady, zdjęcia, koncerty, a ten ciągle dzwoni. No nic. Codziennie gadamy przez skajpaja. Raz była u nas Jas kiedy z nimi gadałyśmy. Byście widzieli minę Zayna kiedy ją zobaczył. Od razu wielki banan od ucha do ucha i takie radosne iskierki w oczach. Najpierw rozmawialiśmy wszyscy razem, potem trochę ja z Hazzą i … Van z Niallem. Zadziwiła mnie dziewczyna. Zawsze mówiła, że to nic takiego, a tu proszę. Coś nam się tu kroi.
Właśnie szykuję się na zajęcia u Jas. Po 15 min. byłam już gotowa. Zeszłam na dół i czekałam na przyjaciółkę
-Van! Złaź zaraz się spóźnimy! – warknęłam z dołu.
-Już, Już!- usłyszałam tylko.
-Dlaczego ty zawsze się musisz spóźniać?- zapytałam kiedy schodziła ze schodów. Wzruszyła tylko ramionami, a po chwili z hukiem zleciała ze schodów. Szubko do niej podbiegłam.
-Nic ci nie jest ?- zapytałam z troską.
-Nie!- a po chwili wybuchła nie pochamowanym śmiechem. Wkurzyłam się na nią, że ta się śmieje z tego co zrobiła, a mi w cale nie było do śmiechu. Z boku to strasznie wyglądało. Odwróciłam się w stronę drzwi i zaczęłam się ubierać. Po chwili Van poszła w moje ślady. Wyszłyśmy z mieszkania i pokierowałyśmy się w stronę studia. Żadna z nas się słowem nie odezwała. Po chwili poczułam ciężar swojej przyjaciółki.
- No przepraszam! Nie gniewaj się na mnie.- zaczęła mi gadać do ucha.
- No dobra wiesz, że nie umiem się na ciebie długo gniewać.- odpowiedziałam, a ta się tylko promiennie uśmiechnęła. Zaraz potem byłyśmy już na Sali zajęć. Na całe szczęście zdążyłyśmy. Zaczęliśmy trenować jakiś nowy układ. Po równej godzinie zajęcia się skończyły. Wszyscy zaczęliśmy już wychodzić kiedy nasza pani trener nas cofnęła.
-Słuchajcie! Chodźcie jeszcze na chwilę!- wszyscy się posłusznie cofnęli.  Usiedliśmy przed nią  w małym półkolu.  Odwróciła swojego laptopa, którego trzymała na kolanach w naszą stronę i puściła jakiś filmik. Była to nasz grupa tańcząca do „Super Bas”. Wszystkim dosłownie szczęki opadły na swój widok na YT. Kiedy filmik się skończył dziewczyna zabrała głos.
- No to na tej stronie będziemy wrzucać filmiki z naszymi układami- uśmiechnęła się do wszystkich, a oni zaczęli sobie klaskać w ramach gratulacji ze względu na nasz pierwszy film w sieci.
- Dobra to teraz może iść.- powiedziała i zaczęli wychodzi. Jas również ją szybko za rękę.
- Mogę jeszcze chwilę zostać na Sali? – zapytałam.
- No spoko, ale nie długo zaczynają się następne zajęcia więc masz jakieś 15 minut.- oznajmiła.
- Ok. Starczy mi tyle czasu.- podziękowałam jej i wyszła. Miałam teraz chwile by móc przećwiczyć swój układ, który szlifuje już od jakiegoś czasu. (http://www.youtube.com/watch?v=P5x6TshVD8I   - patrzcie się tylko na tą laskę ) Kiedy skończyłam uśmiechnęłam się pod nosem. Nagle ktoś zaczął klaskać. Odwróciłam się w stronę drzwi, a o ramę stał trener, który miał po nas lekcje Tom.
- No ładnie, ładnie. Nie wiedziałem, że sama się bawisz w choreografkę.- powiedział.
- No widzisz ?- odpowiedziałam mu chamsko. Strasznie kolesia nie lubię. Próbuję poderwać każdą laskę w studiu. Myśli, że może mieć każdą. Bez wyjątku. W dodatku myśli, że jest taki przystojny i w ogóle. Rzygać mi się chce na jego widok. Wzięłam swoje rzeczy i chciałam już wychodzić kiedy ten mnie zatrzymał.
- Oj bez przesady, przecież wiem, że na mnie lecisz.- powiedział i się uśmiechnął.
- Pfff. To się grubo mylisz.- powiedziałam i porządnie go pchnęłam, aż walnął w futrynę.
- Jeszcze zobaczymy księżniczko !- krzyknął za mną. Ja mu tylko w ramach odpowiedzi pokazałam środkowy palec i weszłam do szatni. Szybko się przebrałam i wyszłam ze studia. Pokierowałam się w stronę domu. Wstąpiłam tylko jeszcze do Starbucka i kupiłam sobie Mango Frappuccino. Weszłam do domu, wzięłam prysznic, założyłam z dużą koszulkę Harrego i krótkie spodenki. Rzuciłam się na kanapę, porozmawiałam z chłopakami i włączyłam sobie jakiś film. Nie wiem kiedy zasnęłam. Obudziłam się koło 20. Wszyscy byli już w domu. Zjadłam sobie jakąś kanapkę i z powrotem poszłam spać. Tym razem już do siebie.


Tom
 ___________________________________________
 Dziękuję wam wszystkim za te 5000 tysięcy wyjść. Jesteście niesamowici.
Chciałam też powiedzieć, że nie ma mnie przez tydzień, ale biorę komputer więc jeżeli będę miała internet to możecie się spodziewać nowego rozdziału w przyszłym tygodniu.

niedziela, 11 marca 2012

Rozdział XX
Rano obudził mnie głośny hałas. Wyszłam pospiesznie z pokoju.  Zobaczyłam tatę, który coś sprzątał.
- Co ty zrobiłeś?- zapytałam go.
- Wazon mi się zbił.- powiedział zniechęcony. Wywróciłam tylko oczami i poszłam do siebie na górę. Wzięłam prysznic  i ubrałam się w pierwsze lepsze ciuchy :  http://stylistki.pl/no-155263/    . Już wyobrażam sobie furie Louisa na widok pasków i szelek. Zeszłam na dół i zrobiłam sobie płatki. Usiadłam przed telewizor. Akurat leciał „ Starcie Tytanów”. Mój ulubiony film. Poleciałam szybko po popcorn i żelki. Rozsiadłam się wygodnie na kanapie i zaczęłam oglądać. Film skończył koło 13. Poszłam do kuchni. Akurat zmywałam naczynia, kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi. Wytarłam ręce i pobiegłam je otworzyć. W progu stali chłopcy. Kiedy mnie zobaczyli rzucili się na mnie, a po chwili wszyscy leżeliśmy już na ziemi.
- Chłopcy…hahaha… zaraz… mnie…udusicie…hahaha.- ledwo co powiedziałam to, a ci ze mnie zeszli.- Dziękuje!.- wstałam z podłogi .
- Moje paski i szelki !!!!- od razu na przywitanie. Roześmialiśmy się wszyscy.
- Będziemy tęsknić-  powiedział smutny Niall i mocno mnie przytulił.
- Ja też.- powiedziałam, a do oczu napłynęły mi łzy. Nie lubiłam się żegnać.
- Nie chcesz z nami jechać?- zapytał już odbrażony Louis z lekką nadzieją.
- Chciała bym, ale nie mogę. Obiecuję, że kiedyś do was przyjadę.- powiedziałam i mocno się do niego przytuliłam. W końcu podeszłam do Harrego.
- Ale obiecujesz?- zapytał nie pewnie.
-Obiecuje.- i pocałowałam go czule- A właśnie co z moją niespodzianką?- zapytałam zaciekawiona.
- A myślałam, że zapomniałaś.- zaśmiał się kpiąco.- Dobra możesz wejść!- krzyknął, a w drzwiach pojawiła się Van. Rzuciłam się jej na szyję.
- Co ty tu robisz?- zapytałam z niedowierzaniem, że tu jest.
-Też się cieszę, że cię widzę- powiedziała z sarkazmem.- Przyjechałam do ciebie, w końcu sama chciałaś.-powiedziała.
- No tak zapomniałam.- powiedziałam lekko speszona, że zapomniałam o tym.-Ale cieszę się, że jesteś.- i znów ją przytuliłam.
- Podziękuj Harremu-  powiedziała spoglądając się kędzierzawego. Odwróciłam się do niego z pytającą miną.
-Niespodzianka!- krzyknął, a ja rzuciłam się na niego całując.
-Dziękuje- powiedziałam, a ten się tylko uśmiechnął.
-Dobra, dość tych czułości. Musimy już jechać.-powiedział Louis.- Ty nie zapominaj, że on jest mój.- szepnął mi ucha.
- No jak mogła bym zapomnieć.- powiedziałam i uśmiechnęłam się szyderczo. Pożegnałam się jeszcze ze wszystkimi i poszli do tourbusu.  Pomachałyśmy im jeszcze przed domem, a kiedy zniknęli nam z oczu weszłyśmy do mieszkania. Wzięłam torbę Van i zaniosłam ją do jej nowego pokoju. Zeszłyśmy na dół i zamówiłyśmy pizzę na nasz tak zwany obiad. Rozsiadłyśmy się wygodnie w salonie, zajadając się nią i rozmawiając o tym co się wydarzyło kiedy się nie widziałyśmy.
-To co robimy?- zapytałam mnie przyjaciółka.
- Nie wiem, a na co masz ochotę?- odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
- Na imprezę!!!- krzyknęła z entuzjazmem.
-No nie wiem, nie wiem.- powiedziałam niechętnie.- Jesteś pewna ?- zapytałam.- Wiesz co się dzieję z tobą jak za dużo wypijesz- zwróciłam jej uwagę.
- No dobra, wiem, ale bez przesady. Teraz to robimy tylko taką, no wiesz lekką. Rozgrzewkę. Potem zrobimy sobie PARTY HARD !!!!!- na te słowa wstała z kanapy podnosząc ręce ku górze. Tak jak to robią fani piłki nożnej podczas zdobycia gola ;)
-No ok. A mogę wziąć znajomą? Poznałam ją ostatnio na zajęciach tanecznych.- powiedziałam.
- Na zajęciach tanecznych ? Dobra mniejsza o to, jeszcze mi opowiesz, ale pewnie, że ją zaproś. Im więcej nas tym lepiej.- powiedziała śmiejąc się. Poszłam do kuchni zadzwonić do Jas i zapytałam ją czy nie chce pójść z nami. Zgodziła się. Umówiłyśmy się o 19 u mnie. Było po 15 więc jeszcze szybko wysłałam jej adres mieszkania i poszłyśmy się razem z Vanessą przygotowywać do wyjścia. Ja założyłam to : http://stylistki.pl/na-luzie--151645/ ,  a Van to : http://stylistki.pl/p-155281/ . Kiedy byłam już gotowa było koło 18 więc zeszłam na dół do kuchni. Wyjęłam sobie z lodówki sok jabłkowy i nalałam do szklanki. Usiadłam w salonie na kanapie kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi. Odłożyłam szklankę na stolik i poszłam pospiesznie odtworzyć drzwi. W progu stała Jassmine ubrana tak : http://stylistki.pl/taki-o-d-154363/ . Na jej widok zagwizdałam jak ci wszyscy chłopacy w telewizji na widok niezłej laski. Ta się tylko zaśmiała i odpowiedziała
-Dzięki, ty też nie wyglądasz najgorzej.-uśmiechnęłam się do niej i wpuściłam do środka.
-Napijesz się czegoś?- zaproponowałam mojemu gościowi.
- Nie, nie dzięki.- odpowiedział krótko i zwięźle. Wskazałam gestem ręki, żeby usidła sobie na kanapie i zaraz to uczyniła, ja natomiast podeszłam pod schody.
-VANESSA!!!!!!!!!!!-wydarłam się na przyjaciółkę.
-Zamknij japę! Czego chcesz ?- wychyliła się wnerwiona za barierki schodów.
- Mamy gościa.- powiedziałam słodko i uśmiechnęłam się, jakby nic się nie stało. Dziewczyna zrobiła tylko wielkie oczy i zbiegła szybko po schodach
-Cześć ! Vanessa jestem- przywitała się.
-Hej! Miło mi Jassmine.-  odpowiedział blondynka.
- Dobra to ja lecę jeszcze na górę i zaraz będę- powiedziała Van i pobiegła tam gdzie mówiła prawie zabijając się o własne nogi. Spojrzałam na lekko zdezorientowaną tancerkę. Byście widzieli jej minę.
- Można się przyzwyczaić. Jeszcze nie widziałaś jej co potrafi jak się napije. Tyle że to jest jeszcze do wytrzymania. Ciesz się, że jak na razie poznałaś tylko Zayna. Kiedy cię poznam z resztą zespołu to dopiero się załamiesz.- powiedziałam, a ta spojrzała się na mnie jeszcze bardziej przerażona niż wcześniej. Zaczęłam się głośno śmiać, po czym sama do mnie dołączyła. Po chwili przyszła Van.
- To co idziemy ?- zapytała, a my pospiesznie wstałyśmy z wygodnej kanapy. Ruszyłyśmy w stronę drzwi. Ubrałyśmy się, ja zamknęłam dom i poszłyśmy. Szłyśmy sobie takim spokojnym spacerkiem co chwila się śmiejąc z jakiejś głupoty. W końcu Jes zapytała.
- A gdzie w ogóle idziemy?
- No w sumie nie bardzo wiemy.- odpowiedziałyśmy równo z Vanessą.
-No nic to ja was dzisiaj porywam.- powiedziała blondynka śmiejąc się jak te złe charaktery z bajek. Spojrzałyśmy się na nią jak na jakieś UFO i wybuchłyśmy niepochamowanym śmiechem. Po chwili się uspokoiłyśmy się.
- Dobra!- powiedziałyśmy znowu równo.
- Wy macie jakieś czujniki włączone czy coś, ze równocześnie mówicie?- zapytała nas niebieskooka.
-Nie wiem.- powiedziałyśmy znów razem. Tamta się tylko zaśmiała i znów ruszyła w drogę.
- To tu?- zapytałam zaskoczona. Właśnie stałyśmy przed klubem „IAMVIP”
-Yhm.- odparła krótko.
- Przecież my się tam nigdy nie dostaniemy.- powiedział wręcz wściekła Van.
- Nie martw się.- odpowiedziała blondyna i poklepała drugą po ramieniu. Podeszłyśmy do bramkarza.
- O! Hej Jas. Dawno cię u nas nie było.- oznajmił ochroniarz.
- No wiem. Bywa.- odpowiedział i wzruszyła lekko ramionami. Po chwili wpuścił nas do środka. Zaraz kiedy go minęłyśmy zapytałam.
- Co to było ?- i wskazałam palcem za siebie.
- To? E, tam. Długa historii.- machnęła na to ręką. Usiadłyśmy sobie przy barze i zamówiłyśmy drinki. Wypiłyśmy jeden, drugi, trzeci. Ruszyłyśmy we trzy na parkiet. Wywijałyśmy równo w rytm muzyki. Świetnie się bawiłam. Van tak jak obiecała nie wypiła za dużo, ale i tak udało jej się przelizać z jakimś kolesiem. Do domu wróciłyśmy koło 3 rano. Jas stwierdziła, ze zostanie u mnie. W sumie nie miałam nic przeciwko. Do mieszkania to w sumie wpadłyśmy bo Van się potknęła, a my o nią. Śmiejąc się doczołgałyśmy się do salonu. Ułożyłyśmy się w miarę wygodnie. Ja na kanapie, Jas na fotelach, a Van została podłoga. Nie protestowała długo, tylko ułożyła się podkulając nogi do siebie. Wyglądała tak słodko, że zrobiłam jej zdjęcie. Jakoś udało mi się je wrzucić na Twitter. Podpisałam je tak :
‘Skutki picia alkoholu przez Vanesse. W sumie to jeszcze nic, bywało gorzej ;D’. rzuciłam telefon na stół i zasnęłam.
 _________________________________________
Następny rozdział. Nie wiem jaki jest. Niektóre momenty mi się podobaj inne nie. Oceńcie sama.
A prawie bym zapomniała BARDZO, ALE TO BARDZO WAM DZIĘKUJĘ ZA 4589 wejść jesteście niesamowite. Nigdy nie myślałam że to nawet to 100 dojdzie :D



piątek, 9 marca 2012

Rozdział XIX
Po przeczytaniu tego liściku uśmiechnęłam się samowolnie do siebie. Wstałam ubrałam się w dres i bluzkę z nadrukiem. Zeszłam do kuchni, gdzie czekała kolejna niespodzianka.
„Nie chciałem żebyś była głodna, więc zrobiłem Ci śniadanie. Mam nadzieję, że będzie smakować.
H. xxx”
Uśmiechnęłam się pod nosem. Podniosłam pokrywkę. (sorry nie wiem jak to się poprawnie nazywa) Na talerzu była przygotowana jajecznica i tosty. Zjadłam ze smakiem swoje śniadanie i rzuciłam się na kanapę, włączyłam telewizor na MTV. Akurat leciała piosenka Cher Lloyd „Swagger Jagger”, więc ruszyłam do tańca. Nie wiem czy wam już wspominałam, ale moją kolejną pasją jest taniec. Jak nie to już wiecie. Bardzo to lubię, a w szczególności Hip-Hop. W Polsce długi okres chodziłam na takie zajęcia. Sama układałam swoje własne choreografie, lecz leżą sobie głęboko w szufladzie, nie widząc światła dziennego. Po skończonej piosence usiadłam lekko zdyszana na fotelu. Wpadłam na genialny pomysł. Poleciałam na górę po laptopa i zbiegłam z powrotem na dół. Włączyłam go i po chwili wpisałam takie hasło.
„Zajęcia Hip-Hop-u w Londynie”
Wyskoczyła mi masa stron, zajęć i klubów tanecznych. Przejrzałam kilka stron i znalazłam jedną, która mnie najbardziej zainteresowała. Nie droga lekcja, dobrzy trenerzy. Znalazłam numer telefonu do studia i umówiłam się na dzisiaj na zajęcia. Była godzina 10, więc postanowiłam wziąć prysznic. Wróciłam do pokoju i ubrałam jakieś ciuchy:   http://stylistki.pl/improwizacja-156461/         . Do swojej torby wrzuciłam koszulki i spodnie na przebranie się. Zeszłam na dół, założyłam buty, chwyciłam kurtkę i wyszłam pospiesznie z domu. Po drodze wstąpiłam jeszcze do Starbucka po kawę. Miałam jeszcze 15 min. więc wzięłam kawę i ruszyłam w stronę studia. Przeszłam drogę w niecałe 5 min. Weszłam do środka, aż mnie zatkało gdy zobaczyłam to miejsce. Niby tanio chcą, ale wyczes papes. Kurde ekstra miejsce. Przywitała mnie młoda kobieta i zaprowadziła do szatni. Przebrałam się w rzeczy z torby: http://static4.depositphotos.com/1000877/279/i/950/depositphotos_2790884-Hip-hop-dancer.jpg . Weszłam do Sali. Zobaczyłam koło 15 osób. Podzielili się na jakieś mniejsze grupki, w których rozmawiali i przy okazji rozciągali się. Usiadłam sobie z boku żeby nikomu specjalnie nie przeszkadzać, ale jednak nie udało mi się to. Akurat na salę wbiegła dziewczyna w długich blond włosach krzycząc ‘Sorry za spóź….’ Nie dokończyła ponieważ przeleciała jak długa przez moje nogi. Leżąc tak na ziemi dokończyła ‘spóźnienie’ i zaczęła się śmiać. Szybko wstałam i podbiegłam do niej.
- Nic ci nie jest?- zapytałam
- Nie spoko. Widzę, że nowa?- powiedziała, a ja wyciągnęłam do niej rękę, żeby pomóc jej wstać. Przyjęła moją ofertę i zaraz była na nogach.
- Tak. Klaudia jestem.- przedstawiłam się.
-Miło cię poznać. Jestem Jassmine.- uśmiechnęła się do mnie przyjacielsko.
- Ok. zaczynamy już. Dość tych pogaduszek.!- krzyknęła i zaczęła pokazywać nam ruchy. Tańczyliśmy do piosenki Nicki Minagj „Super Bas”. Już po chwili wszyscy umieli cały układ.
- Dobra to teraz z muzyką!- wrzasnęła, a po chwili zaczęły rozbrzmiewać pierwsze dźwięki . Wszyscy zatańczyli o dziwo poprawnie. Aż się zdziwiłam, bo u nas za pierwszym razem to nic nie wychodziło. Zatańczyliśmy jeszcze dwa razy. Za trzecim razem znów się ustawiliśmy, a ktoś włączył kamerę. Znów zatańczyliśmy. Teraz wyszło perfekt. Wyglądało to tak :  http://www.youtube.com/user/megajamluisnjaz#p/u/8/rWyqDsfjvbQ
-Nie no ekstra!- powiedziała i wszyscy zaczęli sobie nawzajem bić brawa. Wszyscy zaczęli wychodzi z Sali. Podeszłam do Jassmin.
- Hej, słuchaj sorry, że się o mnie wywaliłaś. Może w zamian przeprosin dała byś się namówić na wypad do MilkShake City?- zapytałam.
-Nie, no niema sprawy, to ja powinnam patrzeć jak chodzę, ale się dam na mówić.- odpowiedziała i wysłała mi promienny uśmiech.
-Ok. to ja pójdę się przebrać i za 5 min. w holu?- odpowiedziałam. Ona tylko pokiwała twierdząco głową. Pobiegłam szybko do szatni, wzięłam prysznic i ubrałam się w ciuchy w których przyszłam. Weszłam na korytarz i zobaczyłam przy recepcji czekającą na mnie Jas.
- To co idziemy?- podbiegłam do niej.
- Yhm- i ruszyłyśmy w stronę wyjścia. Rzuciła jeszcze na odchodne wszystkim ‘Cześć!’ i wyszłyśmy na o dziwo ruchliwą ulicę. Poszłyśmy w stronę MilkShake City. Fajnie nam się rozmawiało. Jassmine jest bardzo miłą, śmieszną dziewczyną. Dowiedziałam się, że pochodziła z Nowego Jorku, ale przeprowadziła się tu ze względu na nową pracę. Nim się obejrzałyśmy byłyśmy już na miejscu. Weszłyśmy do kawiarni. Zamówiłyśmy sobie po shayku. Ja o smaku mango , a Jes Milky Way  i usiadłyśmy przy stoliku w kącie. Rozmawiałyśmy przez chwilę, kiedy ktoś zasłonił mi oczy. Poczułam zapach dobrze znanych mi perfum, lecz nie mogłam ich sobie do nikogo przypisać. Szybko odwróciłam się w stronę nieznajomego.
-Zayn, wiesz jak mnie przestraszyłeś!- wydarłam się na niego.
- Sorry nie chciałem- odpowiedział śmiejąc się.
- Co tu robisz?- zapytałam.
- To samo pytanie mógł bym ci zadać.- odpowiedział.
- Ja jestem tu z koleżanką z zajęć- powiedziałam.
- No właśnie. Witaj piękna. Jestem Zayn.- mulat zwrócił się do Jas.
- Hej. Jassmine- odpowiedział blondynka z lekkim rumieńcem.
- To skoro już się znacie może się dosiądziesz?-  a ten prawie od razu rzucił się na krzesło obok. Rozmawialiśmy jeszcze jakieś 15 min.
- Ja już muszę iść.- powiedziała smutno długo włosa. – Mam nadzieję, że jeszcze przyjdziesz na zajęcia.- powiedziała i wyszła.
- Jakie zajęcia- zapytał zdezorientowany chłopak.
- Ach … długa historia.- odpowiedziałam.
- To je cię podwiozę, to mi opowiesz.- powiedział dumny jak nigdy, że coś wymyślił. Pociągnął mnie za rękaw do samochodu. Usiadłam wygodnie na miejscu pasażera  i opowiedziałam mu historię, jaka to ja wielce zakochana w Hip-Hopie
-To fajnie. Przynajmniej będziesz miała jakieś zajęcie, jak nas nie będzie.- powiedział.
- No w sumie- powiedziałam sobie pod nosem.
- No to jesteśmy.- a samochód się zatrzymał.
- Dzięki za podwózkę.- i wyszłam z samochodu.
- Nie ma sprawy.- powiedział i odjechał w swoją stronę. Weszłam do domu, rzuciłam swoją torbę w kąt, rzuciłam tacie krótkie ‘Hej!’ i poszłam wziąć prysznic. Położyłam się do łóżka. Włączyłam laptopa, sprawdziłam facebooka i wrzuciłam krótkiego twita:
„Jak śmiesznie można poznać ludzi ;D”. Chciałam pogadać jeszcze z Van, ale nie odbierała, więc położyłam się spać.

Jassmine Meakin

poniedziałek, 5 marca 2012

Rozdział XVIII
Rano obudził mnie dźwięk SMS-a. Podniosłam się niechętnie, chwyciłam telefon i przeczytałam jego treść.
Harry:
„Hej kochanie ;* Mam nadzieję, że cię nie obudziłem. Porywam cię dzisiaj ze sobą. Bądź gotowa na 12. Jak się zobaczymy wyjaśnię ci bardziej o co chodzi. Kocham Cię ;*”
Ja:
„Nie wcale mnie nie obudziłeś <sarkazm>. Dobrze będę czekać. Nie mogę się już doczekać. Też Cię Kocham ;*”
Wysłałam mu odpowiedź, sprawdziłam godzinę, była 9. Wstałam szybko i pobiegłam do łazienki. Wzięłam relaksującą kąpiel. Kiedy wyszłam podeszłam do swojej garderoby stałam tam z jakieś 10 minut nie wiedząc w co się ubrać, bo czy elegancko, czy tak na luzie. Szybko rzuciłam się w stronę swojego telefonu. Wybrałam numer do Haziątka.
-Czego moja królewna jeszcze nie wie?- zapytał się słodko.
- Twoja księżniczka nie wie jak ubrać.- powiedziałam równie słodko. Usłyszałam tylko jak ten się śmieje.
- Normalnie. Tak żeby ci było wygodnie.- odpowiedział.- A i radził bym ci się trochę pospieszyć-powiedział.
- Ok. pa.- odpowiedziałam i się rozłączyłam.
Wróciłam z powrotem do szafy chwyciłam pierwsze lepsze ciuchy (http://www.photoblog.pl/hammeringcherry/117004968/1278.html  ) i ruszyłam do łazienki. Po chwili byłam już ubrana. Zrobiłam sobie tylko wysoką kitkę i lekko pomalowałam. Zeszłam na dół napiłam się jeszcze szybko soku, kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi. Odstawiłam szklankę i pobiegłam je otworzyć. W progu stał Harry z wielkim bananem na twarzy. Przywitałam się z nim.
-To gdzie mnie zabierasz?- zapytałam zaciekawiona.
- Zobaczysz- powiedział uśmiechając się. Wyciągnął rękę w moją stronę. Zamknęłam pospiesznie drzwi i chwyciłam jego. Szliśmy w ciszy taką chwilkę. W końcu zapytałam.
- To co chciałeś mi powiedzieć?
- Wiem, że to może będzie trochę dziwnie wyglądało po tym co ci powiem.- spuścił smutno głowę. Chwyciłam go za podbródek, podniosłam jego głowę do góry.
- Nie ważne co powiesz, nie ważne co zrobisz i tak to będzie wyjątkowe. – powiedziałam i się uśmiechnęłam.- No chyba, że chcesz ze mną zerwać- dorzuciłam, a on się tylko zaśmiał.
- Nie chcę z tobą zrywać. Chodzi o to, że za dwa dni wyjeżdżamy.- powiedział, a ja się spojrzałam na niego trochę smutno.- Ale chce ci to jakoś wynagrodzić. Dlatego do wieczora jesteś moja.- powiedział i się uśmiechnął zadziornie. Objął mnie w tali i poszliśmy dalej. Stanęliśmy przed jakąś dużą bramom, która była zamknięta.
- Co my tu robimy?- zapytałam nie wiedząc co się zaraz stanie.
- Powiedziałem, że chce ci to jakoś wynagrodzić.- chwycił mnie z rękę. W tym samy czasie uchyliła się brama. Pociągnął mnie za sobą i wbiegliśmy do wesołego miasteczka. Stanęliśmy mniej więcej na środku.
-NIESPODZINKA!- krzyknął na cały głos. Ja się roześmiałam głośno.
- Nie wiem co powiedzieć.- odparłam.
- Nic nie musisz.- powiedział i mnie pocałował. Kiedy się ode mnie oderwał z nów pobiegł do jakiegoś stoiska. Spędziliśmy naprawdę mile ten czas. Nawet dla mnie odważył się wsiąść na kolejkę górską. Było to takie urocze. Po jakiś 2 godzinach zabawy wyszliśmy stamtąd. Spacerowaliśmy trzymając się za ręce. Weszliśmy do Starbucka po kawę. Po zakupie poszliśmy razem na London Eye. Spacerowaliśmy tak z jakieś 4 godziny. W ogóle nie poczułam jak ten czas płynął.  Zaczęło się robić już trochę późno. Wróciliśmy do mojego domu. Taty nie było więc mieliśmy mieszkanie do siebie. Weszliśmy do środka. Zdjęliśmy kurtki i buty. Harry poszedł do salonu, a ja do kuchni zrobić herbatę. Po chwili wróciłam z dwoma kubkami. Położyłam je na stoliku. Usiadłam na kanapie odwrócona w jego stronę. Spojrzał na mnie ze zdziwioną miną.
- Ty naprawdę chcesz pić herbatę?- zapytał poruszając  śmiesznie brwiami.
-Nie.- powiedziałam uwodzicielsko, a ten się na mnie rzucił całując moją szyję. Wybuchłam głośnym śmiechem. Odsunęłam go na chwilę od siebie. Spojrzałam prosto w oczy. Chciałam go pocałować, lecz wpadłam na lepszy pomysł. Przysunęłam się do niego, ale kiedy ten zamknął oczy szybko zwiałam mu z kanapy. Kiedy nie poczuł moich ust otworzył szeroko oczy, zdziwił się kiedy mnie nie było przed nim. Rozejrzał się po pokoju, stałam w progu kuchni. Kiedy mnie zauważył rzucił się w pościg za mną.
- Tak się bawimy.-  powiedział biegnąc za mną. Znów się zaczęłam głośno śmiać. W końcu mnie dopadł przy schodach. Chwycił mocno w tali i przyciągnął do siebie.
- Mam cię myszko-szepnął mi na ucho. Odchylił się lekko ode mnie i namiętni pocałował. Czułam jak przesuwamy się w tył. W końcu położył mnie na chodach nie przestając mnie całować. Zaczął schodzić coraz niżej. Włożył swoje ciepłe ręce pod moją koszulkę. Błądził po moim ciele jakby czegoś szukał, ale nie mógł znaleźć. Przeszedł mnie delikatny, ale przyjemny dreszczyk. Z ciągnął ze mnie t-shirt. Nie byłam mu długo dłużna. Po chwili szedł ze mnie i pobiegł na górę. Role się odwróciły. Wbiegłam na górę trochę zdezorientowana. Usłyszałam trzask drzwi, ale nie wiedziałam, z którego pomieszczenia dochodzi. Błądziłam ślepo po pokojach. W końcu doszłam do gabinetu taty. Otworzyłam drzwi i weszłam trochę głębiej do pomieszczenia. Usłyszałam ciche skrzypienie, szybko się odwróciłam i zobaczyłam szeroko uśmiechniętego Harrego. Podszedł do mnie i objął w pasie. Posadził mnie na biurku. Oplotłam swoje nogi wokół jego pasa. Po chwili podniósł mnie lekko nie przestając mnie całować. Zaniósł mnie do mojego pokoju. Rzucił mnie na łóżko i zaczął się dobierać do moich spodni, ja w tym samy czasie do jego. Po chwili obydwoje zostaliśmy już w samych majtkach. Zastanawiacie się pewnie gdzie mam stanik, a otóż mój stanik leży gdzieś na korytarzu, lub w bibliotece, ale nie wiem gdzie go zgubiłam. Harry był szybki. Nim się obejrzałam byłam bez swoich koronkowych majtek. Reszty możecie domyśleć się sami. Zdyszani położyliśmy się obok siebie na łóżku. Podniosłam się na łokciach i oparłam swoją głowę o jego rozgrzany tors. Zasnęliśmy tak razem wtuleni w  siebie. Obudziłam się dopiero na drugi dzień, ale go już nie było. Zostawił tylko karteczkę.
„Dziękuję Ci za tą noc. Była niesamowita. Zobaczymy się jutro. Przyjadę się pożegnać z tobą. Mam nadzieję, że jak wrócę czeka mnie również niesamowite przywitanie, jak to pożegnanie. Mam dla ciebie jeszcze jeden prezent, ale to jutro. I nie dopytuj się co to, bo i tak ci nie powiem. Jedyne co mogę zdradzić, to to że ci się spodoba.
Twój na zawsze Harry. Kocham Cię ♥♥”
_________________________________________
Wiem, że pewnie chciały byście żebym bardziej rozpisała to co się działo w wesołym miasteczku, ale nie chciało mi się. Tylko mnie nie bijcie :)
Livi 

sobota, 3 marca 2012

Rozdział XVII
*2 tygodnie później*
Siedziałam u siebie w pokoju. Oglądałam coś w Internecie i słuchałam muzyki. Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi, w sumie to nie jeden. Brzmiało to jakby ktoś próbował się dobić do nich. Zbiegłam ze schodów wywalając się przy okazji dwa razy. Kiedy byłam już na dole i utrzymywałam się jakoś na nogach krzyknęłam „ ZARAZ!!!!!!!” nim otworzyłam przejrzałam się jeszcze w lustrze. Nie wyglądałam źle, ale zawsze mogło być lepiej. Otworzyłam drzwi. W progu  stali chłopacy. Uśmiechnęłam się do nich ciepło, cała czwórka odwzajemniłam to, ale Harry był zły.
- Hej! Co jest?- zapytałam
- Co jest? Co jest? My tu stoimy od 15 minut pod twoimi drzwiami i próbujemy się do ciebie dostać. Było pewne, że jesteś, bo muzykę było słychać na końcu ulicy, a ty nie schodzisz. Wiesz jak się bałem!- był tak wciekły, nigdy go takiego nie widziałam. Podeszłam do niego pocałowałam i  mocno przytuliłam. Trochę się uspokoił.
- Ale, zobacz. Stoję tu przed tobą, nic mi nie jest.- powiedziałam , a on się lekko uśmiechnął. W sumie nie dziwię się jego zachowaniu, jakiś tydzień temu ze złości związanej ze śmiercią mamy rozbiłam lustro w łazience i potem próbowałam się podciąć. Pewnie odeszła bym do niej gdyby nie tata, który wszedł do łazienki. W szpitalu stwierdzono, że była to próba samobójcza i przypisali mi psychologa, czy psychiatrę. Nie wiem który jest od czego, ale muszę stwierdzić, że bardzo mi pomógł. Spojrzałam trochę inaczej na świat i teraz jestem trochę bardziej optymistycznie nastawiona do niego. I jakoś zrozumiałam co się stało. Dla tego zrozumiałe było jego zachowanie. W sumie to nawet słodkie. Po chwili zarosiłam ich do środka. Poleciałam szybko na górę wyłączyć muzykę. Kiedy zeszłam chciałam zaproponować im coś do picia, czy coś, ale kiedy zeszłam Niall nie było z nimi, natomiast zaraz wyłonił się z kuchni obładowany żarciem. Spojrzeliśmy wszyscy na niego, a ten odpowiedziałam nam prze zaciśnięte zęby, bo trzymał w nich paczkę chipsów
- No co ? Głodny jestem?- po tym wszyscy wybuchliśmy śmiechem. Usiedliśmy razem na kanapie.
- To co was tu do mnie sprowadza?- zapytałam.
- Nie chciała byś może jutro pójść z nami do mojej mamy na kolacje. W końcu poznała byś moją rodzinę?- zapytał Harry.
- Z wielką chęcią.- powiedziałam z wielkim entuzjazmem.
- To fajnie. Przyjdziemy jutro po ciebie o 18.- powiedział mój chłopak.
- Okej. Będę gotowa.- odpowiedziałam. Posiedzieliśmy jeszcze tak trochę, zespół poszedł do siebie. Poszłam na górę, wzięłam długą relaksującą kąpiel i się położyłam. Byłam dzisiaj trochę zmęczona.
*Na drugi dzień*
Wstałam, było po 12. Wow, chyba byłam naprawdę zmęczona, skoro tak długo spałam. Chwilę poleżałam jeszcze w łóżku i poszłam do łazienki. Wzięłam prysznic i umyłam włosy. Cały czas potem chodziłam tylko w szlafroku. Kiedy zakończyła łazienkową część udałam się do kuchni. Taty dzisiaj niebyło w domu, wiec obiad musiałam sobie sama zrobić. Stwierdziłam, że będzie to makaron z jakimś sosem. Samo przygotowanie zajęło mi jakąś godzinkę. Potem zjadłam, muszę przyznać, że całkiem nieźle mi wyszło, ale najlepszy kucharzem to ja nie jestem. W kuchni to zawsze mama siedział, ale źle mi to też nie wychodziło. Kiedy zjadłam posprzątałam w kuchni i ruszyłam do siebie do pokoju. Stanęłam przed swoją garderobą zastanawiając się w co się ubrać. Stwierdziłam, że założę tą sukienkę, którą kupiłam za pierwszym razem w Londynie. Założyłam ją tylko raz, więc nie zaszkodzi jej znów ubrać(http://www.photoblog.pl/hammeringcherry/116314605/1222.html ). Nim się obejrzałam była godzina 17. Szybko poszłam do łazienki się przygotować. Ubrałam sukienkę, zrobiłam delikatny makijaż i zakręciłam włosy na lokówkę. Kiedy wyszłam akurat była 18 zeszłam szybko na dół i usiadłam na kanapie czekając na zespół. Zrobiło się 5 więc się trochę zmartwiłam. Zawsze byli punktualni. Stwierdziłam, ze do nich zadzwonię. Wykręciłam numer do Hazzy, nie odbierał, po tem do Louisa, również nie odbierała. Wykręciłam numer do Zayna.
-Halo?-  zapytał
- Gdzie wy jesteście? Czekam na was już 15 minut.- powiedziałam z lekkimi wyrzutami.
- Louis oddaj lokowanemu jego bokserki- usłyszałam chyba Liam- Nigdy!- krzyknął Louis. Wolę nie wiedzieć co się tam dzieje.
- Sorry. Zaraz będziemy u ciebie- powiedział Zayn i się rozłączył. Rzeczywiście po 10 minutach byli już u mnie.  Usłyszałam pukanie do drzwi, szybko poszłam otworzyć.
- Hej! Sorry, naprawdę, ale to wszystko wina Louisa, bo mi pochował wszystkie ciuchy jakie miałem uszykowane.- powiedział zdyszany Harry. Spojrzałam się karcąco na Louisa. Ten tylko się uśmiechnął i wzruszył ramionami.
- No nic się przecież nie stało. Może chodźmy już, bo twoja mama się pewnie już niecierpliwi.- powiedziałam, a ten się tylko uśmiechnął. Wyciągnął rękę w moją stronę, szybko ją chwyciłam. Weszliśmy wszyscy do samochodu Louisa i pojechaliśmy do domu rodzinnego Harrego. Sama droga nie zajęłam nam długo, ale jednak mieszkałam dość spory kawałek od niej. Po jakiś 15 min. byliśmy pod domem. Wysiedliśmy z auta i skierowaliśmy się w stronę pięknych, dębowych drzwi. Ja stanęłam ostatnia. Strasznie się denerwowałam. Po chwili usłyszałam za sobą szept
- Nie denerwuj się, wszystko będzie dobrze- powiedział Liam, nic nie odpowiedziałam tylko się lekko uśmiechnęłam. Po chwili usłyszałam okrzyk radości. Z pewnością była to mama loczka. Wszyscy weszliśmy do środka. Pani Styles przywitała się z chłopcami. Nadeszła moja kolej. Serce waliło mi jak nigdy. Podszedł do mnie Harry i uśmiechnął się tylko.
- Mamo to jest Klaudia.- przedstawił mnie Harry. Spojrzała się na mnie. Na początku nic nie powiedziała. Ale po chwili uśmiechnęła się szeroko do mnie.
- Witaj w rodzinie.- powiedziała i mocno mnie przytuliła do siebie. Kamień spadł mi z serca kiedy to powiedziała. Mieliśmy przejść kiedy ktoś mnie zatrzymał.
- Mówiłem, że nie będzie tak źle.-powiedział ponownie Liam. Ja się znów uśmiechnęłam, lecz to już była taka prawdziwa radość. Zasiedliśmy wszyscy do ogromnego stołu. Miło spędziliśmy ten czas. Dużo rozmawialiśmy, śmialiśmy się. Dowiedziałam się ciekawych rzeczy z życia mojego chłopaka. Lecz przez cały wieczór czułam, że jego siostra nie spuszcza ze mnie wzroku. Kiedy skończyliśmy kolację zaproponowałam, że pomogę im posprzątać. Oczywiście nie obeszło się bez protestów z strony pani Styles, ale jakoś udało mi się wbić w jej łaski i posprzątać. Ze wszystkim pomogła mi siostra Harrego, Gemma.cały czas zastanawiałam się czy zagadać do niej czy może jednak nie.
- Nie zrozum mnie źle, ale czy ze mną jest coś nie tak, bo cały wieczór mnie obserwujesz?- powiedziałam prosto z mostu. Spojrzała się na mnie pytającym  wzrokiem, lecz po chwili się uśmiechnęła.
- Nie to nie tak, po prostu jestem z Harrym bardzo mocno zżyta emocjonalnie. To do mnie pierwszej przyszedł się wyżalić, że wyjeżdżasz, to do mnie przyszedł o poradę co zrobić by cię odzyskać. Po prostu teraz sprawdzam i tu bez obrazy, czy byłaś warta tego zachodu.- powiedziała, nie wiedziałam, że jestem dla niego tak ważna, lecz po chwili dodała- Muszę powiedzieć, że na pewno byłaś warta tych starań. Ale jak go skrzywdzisz. To nie wiem co ci zrobię- po tym co powiedziała wybuchłyśmy śmiechem. Miło mi, że tak ważna osoba jaką jest Gemma dla Harrego mnie polubiła. Dokończyłyśmy naszą pracę i wróciłyśmy razem śmiejąc się do salonu. Chłopcy spojrzeli się dziwnie na nas. Najpierw z takim niedowierzaniem, ale po chwili Hazza uśmiechnął się wesoło. Usiadłam pomiędzy nim, a Niallem, który ciągle coś wżerał. Po chwili coś do mnie powiedział,
- Sczerala się ciebnie wirko.-ale ja nie zrozumiałam, bo miał pełną buzię.
-Co?- zapytałam. Szybko przeżuł to co miał i połknął.
- Mówiłem, że masz szczęście, że cię Gemma polubiła- powiedział. Muszę przyznań, że zdziwiło mnie to.
- Ale jak to?- zapytałam wciąż nie dowierzając.
- Rzadko się zdarzało, żeby ona polubiła nową dziewczynę Harrego. W sumie możesz czuć się wyjątkowa. -Po tych słowach rzeczywiście czułam się wyjątkowa, a co jeśli tylko udaje, że jest dla mnie tak miła. W sumie wolę o tym nie myśleć. Wieczór dobiegał końca. Pożegnaliśmy się i pojechaliśmy do domu. Podwieźli mnie, kiedy wyszłam z samochodu poczułam, że ktoś chwyta mnie za rękę. Odwróciłam się i zobaczyłam nikogo innego jak Harrego. Poszedł odprowadził mnie do drzwi, a po chwili powiedział.
- Musimy porozmawiać- nie wiedziałam o co może chodzić, ale wpuściłam go do mieszkania i usiedliśmy na kanapie. Chwycił mnie za ręce.
- Czy zrobiłam coś nie tak?- zapytałam. Ten się tylko uśmiechnął.
- Nie oczywiście, że nie.- powiedział
- To o co chodzi?- zapytałam
- Wyjeżdżamy w  trasę- powiedział, a ja poczułam jakby ktoś mi wbił nuż w plecy.
- W trasę? Na jak długo?- zapytałam ze smutkiem w głosie.
- Na 2 miesiące- powiedział. Czemu to tak szybko musiało przyjść. Wiedziałam, że w końcu gdzieś będą jechali, ale nie myślałam, że tak szybko i w dodatku w wakacje. Nie zdążyłam się nim nacieszyć tak bardzo jak bym chciała.
- Dwa. Trochę długo , ale jakoś wytrzymam- powiedziałam i wymusiłam jakiś uśmiech. Chyba to zauważył bo zaraz od razu mocno mnie przytulił.
- Ale obiecuję, że będę dzwonił i pisał. Co dziennie- powiedział
- Kilka razy dziennie- powiedziałam dość surowym tonem. Uśmiechnął się tylko.
- Dobrze co tylko chcesz słonko. Ja już idę, bo chłopcy mi się tam na śmierć wynudzą. – powiedział. Poszłam odprowadziłam go do drzwi, pożegnałam się z nim. Jeszcze nie wsiadł do auta kiedy zapytałam.
- A kiedy wyjeżdżacie?
- Nie wiem dokładnie, ale chyba tak pod koniec tygodnia!- krzyknął i wsiadł do pojazdu.
Poszłam na górę się położyć. Dłuższy czas nie mogłam zasnąć. Wciąż myślałam jak to będzie kiedy on wyjedzie, ale zaraz potem zasnęłam chyba już ze zmęczenia.
_______________________________
Ten rozdział zajął mi 4 i trochę stron w Wordzie, więc mam nadzieję, że się będzie podobać. piszcie co myślicie.  

czwartek, 1 marca 2012

Rozdział XVI
Rano obudziłam się z tragicznym bólem głowy. Przeciągnęłam się na łóżku i otworzyłam oczy. Leżałam w hotelowym pokoju. „Jak ja się ty znalazłam?” – pomyślałam. Wstałam z posłania i od razu tego pożałowałam. Zakręciło mi się w głowie i opadałam z powrotem na wygodne wyrko. Siedziałam tak chwilę i ponownie podniosłam się. Już teraz powoli i ostrożnie. Jakoś doczołgałam się do drzwi i otworzyłam je. W pokoju zastałam oglądającego tv, siedzącego przed komputerem i rozmawiającego przez telefon Harrego. Tyle rzeczy na raz to nawet ja nie robię. Poszłam w stronę mini kuchni, nalałam sobie szklankę wody i wypiłam ją duszkiem, bo strasznie mnie suszyło. Nalałam sobie następną i wyjęłam tabletki na bul głowy. Szybko popiłam tabletkę i ze szklanką zawlokłam swoje cztery litery do pokoju w którym siedział mój chłopak. Usiadłam obok niego na brązowej miękkiej sofie i oparłam się o niego.
- Cześć słońce i jak się dzisiaj czujesz?- zapytał z troską w głosie.
- Nie pytaj lepiej.- odburknęłam. Ten się tylko zaśmiał pod nosem i pocałował mnie w czoło. Było mi tak dobrze. W pewnym momencie wstał i poszedł do kuchni. Zaczął przyrządzać nam śniadanie.
- Co ty robisz?- zapytałam kiedy chłopak szukał patelni w szafie.
- A co nie widać? Śniadanie.- odpowiedział.
- No nie no widać tylko, wiesz, że można zamówić je.- oznajmiłam .
- No wiem. Taki głupi jeszcze nie jestem, ale mam ochotę na jajecznice a’la Niall- oznajmił i wziął się do roboty. No w sumie jajecznica blondynka jest naprawdę dobra. Chętnie sobie ją zjem.
- To ty się tu baw, a ja idę się wykąpać.- powiedziałam i pokierowałam się w stronę łazienki. Wzięłam długi prysznic, umyłam głowę. Wzięłam jakieś pierwsze lepsze ciuchy. Czyli t- shirt Harrego i dresy, włosy związałam w wysoką kitkę i wróciłam z powrotem do pokoju. Przy stole siedział już loczek jedzący śniadanie.
- Dalej bo wystygnie.- popędzał mnie. Usidłam naprzeciwko niego i również wzięłam się za spożywanie. Czułam jak Hazza się na mnie patrzy podniosłam wzrok na niego, a ten wpatrywał się we mnie jak by widział mnie pierwszy raz.
- No co?- zapytałam.
- No znowu? Weź jak chcesz to ci kupie jakieś bluzki, a nie ciągle bierzesz mi moje. Wszystkie moje t-shirty są u ciebie. Ja już nie mam w czym chodzić.- oburzył się.
- Oj no weź.- zrobiłam maślane oczka. To zawsze na niego działało.
- Ale żeby była mi to ostatnia.- no i co znowu zadziałało. Podeszłam do niego i dałam mu soczystego buziaka w policzek. Umyłam talerze. W tym samym czsie przyszedł tata.
- Cześć kochanie.- podszedł do mnie i pocałował w policzek.
- Hej.- odpowiedziałam.
- Słuchaj musimy pojechać jeszcze do dziadków nim wylecimy.- powiedział. Pokiwałam tylko głową.
- A której?- zapytałam.
- Bądźcie za godzinę na dole z walizkami.- powiedział i wyszedł. Po chwili do pokoju wszedł mokry Harry owinięty samym ręcznikiem.
- Czy on zawsze musi tak wchodzić nie wiadomo skąd?- zapytał nie pewnie, ja się tylko roześmiałam, ten wywrócił oczami i wrócił skąd przyszedł. Tak jak się umówiliśmy po godzinie byliśmy na dole. Tam czekał na nas już tata. Wsiedliśmy do czarnego samochodu i pojechaliśmy do rodziców mamy. Po jakiejś godzinie byliśmy u nich w domu. Nie miałam specjalnie ochoty tam wracać. Za dużo wspomnień jak na razie, ale przecież im tego nie zrobię. Jak by się poczuli. Weszłam nie pewnie do środka. Stanęłam w korytarzu rozglądając się jakbym widziała to miejsce pierwszy raz na oczy. W pewnym momencie przeleciały mi wszystkie wspomnienia związane z tym miejscem. Widziałam jak spadłam ze chodów jak uciekałam przed goniącą mnie mamą. Nie mogłam tego znieść. Wybiegłam czym prędzej z domu rzucając za sobą krótkie „Przepraszam”. Pobiegłam przed siebie na początku nie wiedziałam gdzie się podziać. W końcu zdecydowałam, że pójdę na wzgórze gdzie mnie zabierała mama kiedy byłam mała. W sumie to miejsce było jedynym miejscem, które ciągnęło za sobą najmilsze wspomnienia. W czasie kiedy biegłam w tamtą stronę mój telefon nie mógł umilc.  Całe szczęście, że tam nie ma zasięgu. Usiadłam na samym brzegu spuszczając nogi na dół. Był zachód słońca. Piękny jak nigdy dotąd. Siedziałam tak w bez ruchu tylko od czasu do czasu przecierając moje mokre policzki od łez. W pewnym momencie ktoś się dosiadł do mnie. Wiedziałam, że to on tylko jak on mnie tu znalazł.
- Skąd wiedziałeś, ze ty jestem?- zapytałam.
- Twój tata mi powiedział.- no tak wszystko jasne. Siedzieliśmy tak w ciszy. W końcu nie wytrzymałam i rzuciłam się na niego mocno przytulając i rycząc jak głupia. On głaskał mnie tylko po głowie, od czasu do czasu całując w czubek głowy i uspokajał mnie.
- Wiem, że jest ci ciężko, ale zobaczysz wyjdziemy z tego razem. Razem! Rozumie?- chwycił mnie za ramiona.
-Dziękuję.- wyszeptałam tylko tyle, bo na nic więcej nie miałam siły.
- Zawsze przychodziłam tu z mamą żeby obejrzeć zachód słońca latem. Pamiętam jak opowiadałam jej o moim ślubie, kiedy ona sama szła do swoich znajomych. Jak wyrwałam sukienki z gazet i mówiłam, że taką będę miała. A teraz jej nie ma.- pojedyncza łza spadła na policzek.
- Zobaczy, tam do góry.- powiedział Harry, a ja się w niego wtuliłam. – Chodźmy już, niedługo mamy samolot.- powiedział, chwycił mnie za rękę i pomógł wstać. Zeszliśmy ze wzgórza poszliśmy do domu dziadków, wsiedliśmy do samochodu, pojechaliśmy na lotnisko i polecieliśmy z powrotem do domu. Na miejscu byliśmy koło 23, więc poszłam szybko do siebie i położyłam się spać. 
_____________________________________
Mam nadzieję, że spodobał się wam rozdział i mam nadzieję na miłe opinie w komentarzach ;)