czwartek, 1 marca 2012

Rozdział XVI
Rano obudziłam się z tragicznym bólem głowy. Przeciągnęłam się na łóżku i otworzyłam oczy. Leżałam w hotelowym pokoju. „Jak ja się ty znalazłam?” – pomyślałam. Wstałam z posłania i od razu tego pożałowałam. Zakręciło mi się w głowie i opadałam z powrotem na wygodne wyrko. Siedziałam tak chwilę i ponownie podniosłam się. Już teraz powoli i ostrożnie. Jakoś doczołgałam się do drzwi i otworzyłam je. W pokoju zastałam oglądającego tv, siedzącego przed komputerem i rozmawiającego przez telefon Harrego. Tyle rzeczy na raz to nawet ja nie robię. Poszłam w stronę mini kuchni, nalałam sobie szklankę wody i wypiłam ją duszkiem, bo strasznie mnie suszyło. Nalałam sobie następną i wyjęłam tabletki na bul głowy. Szybko popiłam tabletkę i ze szklanką zawlokłam swoje cztery litery do pokoju w którym siedział mój chłopak. Usiadłam obok niego na brązowej miękkiej sofie i oparłam się o niego.
- Cześć słońce i jak się dzisiaj czujesz?- zapytał z troską w głosie.
- Nie pytaj lepiej.- odburknęłam. Ten się tylko zaśmiał pod nosem i pocałował mnie w czoło. Było mi tak dobrze. W pewnym momencie wstał i poszedł do kuchni. Zaczął przyrządzać nam śniadanie.
- Co ty robisz?- zapytałam kiedy chłopak szukał patelni w szafie.
- A co nie widać? Śniadanie.- odpowiedział.
- No nie no widać tylko, wiesz, że można zamówić je.- oznajmiłam .
- No wiem. Taki głupi jeszcze nie jestem, ale mam ochotę na jajecznice a’la Niall- oznajmił i wziął się do roboty. No w sumie jajecznica blondynka jest naprawdę dobra. Chętnie sobie ją zjem.
- To ty się tu baw, a ja idę się wykąpać.- powiedziałam i pokierowałam się w stronę łazienki. Wzięłam długi prysznic, umyłam głowę. Wzięłam jakieś pierwsze lepsze ciuchy. Czyli t- shirt Harrego i dresy, włosy związałam w wysoką kitkę i wróciłam z powrotem do pokoju. Przy stole siedział już loczek jedzący śniadanie.
- Dalej bo wystygnie.- popędzał mnie. Usidłam naprzeciwko niego i również wzięłam się za spożywanie. Czułam jak Hazza się na mnie patrzy podniosłam wzrok na niego, a ten wpatrywał się we mnie jak by widział mnie pierwszy raz.
- No co?- zapytałam.
- No znowu? Weź jak chcesz to ci kupie jakieś bluzki, a nie ciągle bierzesz mi moje. Wszystkie moje t-shirty są u ciebie. Ja już nie mam w czym chodzić.- oburzył się.
- Oj no weź.- zrobiłam maślane oczka. To zawsze na niego działało.
- Ale żeby była mi to ostatnia.- no i co znowu zadziałało. Podeszłam do niego i dałam mu soczystego buziaka w policzek. Umyłam talerze. W tym samym czsie przyszedł tata.
- Cześć kochanie.- podszedł do mnie i pocałował w policzek.
- Hej.- odpowiedziałam.
- Słuchaj musimy pojechać jeszcze do dziadków nim wylecimy.- powiedział. Pokiwałam tylko głową.
- A której?- zapytałam.
- Bądźcie za godzinę na dole z walizkami.- powiedział i wyszedł. Po chwili do pokoju wszedł mokry Harry owinięty samym ręcznikiem.
- Czy on zawsze musi tak wchodzić nie wiadomo skąd?- zapytał nie pewnie, ja się tylko roześmiałam, ten wywrócił oczami i wrócił skąd przyszedł. Tak jak się umówiliśmy po godzinie byliśmy na dole. Tam czekał na nas już tata. Wsiedliśmy do czarnego samochodu i pojechaliśmy do rodziców mamy. Po jakiejś godzinie byliśmy u nich w domu. Nie miałam specjalnie ochoty tam wracać. Za dużo wspomnień jak na razie, ale przecież im tego nie zrobię. Jak by się poczuli. Weszłam nie pewnie do środka. Stanęłam w korytarzu rozglądając się jakbym widziała to miejsce pierwszy raz na oczy. W pewnym momencie przeleciały mi wszystkie wspomnienia związane z tym miejscem. Widziałam jak spadłam ze chodów jak uciekałam przed goniącą mnie mamą. Nie mogłam tego znieść. Wybiegłam czym prędzej z domu rzucając za sobą krótkie „Przepraszam”. Pobiegłam przed siebie na początku nie wiedziałam gdzie się podziać. W końcu zdecydowałam, że pójdę na wzgórze gdzie mnie zabierała mama kiedy byłam mała. W sumie to miejsce było jedynym miejscem, które ciągnęło za sobą najmilsze wspomnienia. W czasie kiedy biegłam w tamtą stronę mój telefon nie mógł umilc.  Całe szczęście, że tam nie ma zasięgu. Usiadłam na samym brzegu spuszczając nogi na dół. Był zachód słońca. Piękny jak nigdy dotąd. Siedziałam tak w bez ruchu tylko od czasu do czasu przecierając moje mokre policzki od łez. W pewnym momencie ktoś się dosiadł do mnie. Wiedziałam, że to on tylko jak on mnie tu znalazł.
- Skąd wiedziałeś, ze ty jestem?- zapytałam.
- Twój tata mi powiedział.- no tak wszystko jasne. Siedzieliśmy tak w ciszy. W końcu nie wytrzymałam i rzuciłam się na niego mocno przytulając i rycząc jak głupia. On głaskał mnie tylko po głowie, od czasu do czasu całując w czubek głowy i uspokajał mnie.
- Wiem, że jest ci ciężko, ale zobaczysz wyjdziemy z tego razem. Razem! Rozumie?- chwycił mnie za ramiona.
-Dziękuję.- wyszeptałam tylko tyle, bo na nic więcej nie miałam siły.
- Zawsze przychodziłam tu z mamą żeby obejrzeć zachód słońca latem. Pamiętam jak opowiadałam jej o moim ślubie, kiedy ona sama szła do swoich znajomych. Jak wyrwałam sukienki z gazet i mówiłam, że taką będę miała. A teraz jej nie ma.- pojedyncza łza spadła na policzek.
- Zobaczy, tam do góry.- powiedział Harry, a ja się w niego wtuliłam. – Chodźmy już, niedługo mamy samolot.- powiedział, chwycił mnie za rękę i pomógł wstać. Zeszliśmy ze wzgórza poszliśmy do domu dziadków, wsiedliśmy do samochodu, pojechaliśmy na lotnisko i polecieliśmy z powrotem do domu. Na miejscu byliśmy koło 23, więc poszłam szybko do siebie i położyłam się spać. 
_____________________________________
Mam nadzieję, że spodobał się wam rozdział i mam nadzieję na miłe opinie w komentarzach ;)

1 komentarz: