niedziela, 1 stycznia 2012

Rozdział I
Jest już czerwiec. Mój ulubiony miesiąc nie tylko dlatego że są wakacje ale dla tego że zbliżają się moje urodziny. Mam nadzieje że rodzice wymyślą coś fajnego. Dzisiaj jest  5. A za tydzień  urodziny. Obudziło mnie ciepłe słońce wchodzące przez okno do pokju. Wstałam  poszłam do łazienki ubrałam się w swój ulubiony top i krótkie spodnie. Zrobiłam lekki makijaż i usłyszałam jak mama woła mnie na śniadanie. Zbiegłam szybko po schodach. Zobaczyłam rodziców siedzących razem w kuchni pijących kawę , śmiejących się. Trochę dziwny widok weszłam i usiadłam przy stole.
-Proszę o to twoje ulubione śniadanie-powiedziała do mnie mama
-A z jakiej to okazji?-spytałam, bo rzadko je robiła
-Nie możemy tego trzymać w tajemnicy kochanie.- powiedział mój ojciec
-Ale o co wam chodzi?
Mama podeszła  do szafki i wyjęła jakąś kopertę. Podała mi ją a ja szybko otworzyłam. Był to bilet na koncert One Direction. Spojrzałam na datę były to moje urodziny. Ucieszyłam się jeszcze bardziej.
-Nie wierze nie wiecie nawet jak się cieszę!!-podskoczyłam i przytuliłam rodziców.
-Cieszymy się że prezent ci się podoba-powiedzieli razem i uśmiechnęli się do siebie.
Spojrzałam jeszcze raz na bilet i zobaczyłam miejscowość w jakiem miła się odbyć.
-Londyn??-zdziwiłam się
-Tak- odpowiedział tata spokojnym głosem
- No ale jak przecież mieszkamy w Polsce.
-Ojciec dostał nową posadę. Na razie pojedzie zobaczyć jak tam jest, a ty przy okazji pojedziesz z nim na tydzień do Londynu i pójdziesz na koncert.
Zrobiłam tylko dziwną minę ale się ucieszyłam. Przytuliłam ich i poszłam do siebie na górę. Położyłam się na swoim łóżku i trzymałam bilet. Wciąż byłam w szoku. No ale cóż jeszcze kilka dni i wylatujemy trzeba by było spakować te ciuchy które będą mi tam najbardziej potrzebne. W końcu trzeba jakoś tam wyglądać i uśmiechnęłam się sama do siebie. Poszłam po walizkę, otworzyłam ją i stanęłam przed swoją szafą w której były ciuch. Wyjęłam wszystkie najładniejsze i najlepsze i wrzuciłam do walizki. Po chwili poczułam wibracje w swojej tylnej kieszeni spodni. Wyciągnęłam telefon. Na wyświetlaczu ukazało się zdjęcie mojej najlepszej przyjaciółki Vanessy. Odebrałam telefon.
-Cześć słońce idziemy dzisiaj nad jezioro, taka piękna pogoda ?-zapytała mnie
-No pewnie jeszcze się pytasz!- odpowiedziałam
-To dobrze będę u ciebie za dziesięć minut-i rozłączyła się
Wzięłam swoją torbę i włożyłam do niej koc i krem do opalania. Szybko poszłam do łazienki przebrałam się w strój. Wychodząc usłyszałam dzwonek do drzwi. Wzięłam szybko torbę i wybiegłam mówiąc że otworze. Była to Van. Przywitałam się z nią krzyknęłam tylko rodzicom że wychodzimy i zamknęłam drzwi. Na plaże szłyśmy jakieś 5 minut. Rozłożyłyśmy koc, rozebrałyśmy się i położyłyśmy na kocu. Leżałam z wielkim bananem na twarzy czułam że Vanessa przygląda mi się. Otworzyłam oczy i odwróciłam się w jej stronę .
- Co ?-zapytałam
-Nic tylko jesteś taka szczęśliwa. Dawno cię takiej nie widziałam-powiedziała
Uśmiechnęłam się jeszcze bardziej. Ale kiedy chciałam jej powiedzieć o co chodzi akurat założyła słuchawki. Też tak zrobiłam i położyłyśmy się z powrotem. Po jakiejś pół godzinie Van mnie szturchnę.
-A Kam co robimy w twoje urodziny?-zapytała mnie przyjaciółka
-No właśnie chciałam ci powiedzieć. Dostałam od rodziców bilet na 1D właśnie w moje urodziny-powiedziałam ale nie skończyłam bo mi przerwał
-to super a gdzie jedziecie?-zapytał
-No właśnie bilet jest na koncert w Londynie- odparłam
Przyjaciółka patrzyła na mnie z miną typu WTF. Po czym odpowiedziała.
-Ale jak to w Londynie przecież chyba wiedzą jak to daleko- powiedział . Położyłam się tylko na plecy i wzięłam głęboki wdech
- No właśnie w tym rzecz. Mój tata dostał nową posadę tam, ponoć o wiele lepszą o tej. Ale jeszcze nie wie czy ją przyjmie jedzie tam na jakiś czas zobaczyć jak tam będzie.- odrzekłam  i poczułam jak po moim policzku spływał łza . Nie chciałam się wyprowadzać i tracić najważniejszą dla mnie osobę. Spojrzała na mnie mocno mnie przytuliła i powiedziała żebym nie płakała bo to nie koniec naszej przyjaźni. Po czym powiedział.
-Ciesz się że na razie jedziesz na swój wymarzony koncert. Potem będziemy się martwić przyszłością.
Uśmiechnęłam się tylko i spojrzałam na telefon. Było dość późno i zaczęłyśmy się zbierać do domu i poszłyśmy. Poszłam ją odprowadzić. Zapytała tylko
- A kiedy wylatujesz żebym mogła się z tobą pożegnać?
- W poniedziałek rano -odpowiedziałam
- To co jutro rano jestem u ciebie i idziemy na zakupy-powiedziała uśmiechając się do mnie
-No pewnie bądź u mnie o 9-powiedziałam i poszłam do domu
Kiedy weszłam rodziców nie było mama ma pewnie jakieś zebranie albo coś a tata może uzgadnia jakieś formalności. No cóż ale najważniejsze że byłam sam . Lubię to bo tylko wtedy mogę robić to co najbardziej lubię czyli śpiewać. Poszłam do siebie odpaliłam laptopa włączyłam  jakieś piosenki, pośpiewałam. Trochę się zmęczyłam i poszłam do kuchni napiłam się wody wzięłam coś z lodówki i wróciłam do siebie zobaczyłam która godzina było po dwudziestej więc stwierdziłam że pójdę i się wykąpie wzięłam prysznic. Wyszłam z łazienki i ubrałam się w piżamę. Położyłam się i zaczęłam czytać książkę.Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.

4 komentarze:

  1. Zapraszam na mój blog.
    http://cassie-crejzoolka.blogspot.com/2012/01/bohaterowie.html

    OdpowiedzUsuń
  2. wow ciekawie się zaczyna..:D następny rozdział jutro chemia na mnie czeka..:( take_smile

    OdpowiedzUsuń
  3. ;) super pomysł ale możesz opisac lub dod zdj bohaterów ? proszę i zapraszam na mojego nowego bloga
    http://zzaczarowana.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń