sobota, 25 lutego 2012

Rozdział XIV
*2 tygodnie później*
Siedziałam razem z chłopakami w salonie, kiedy nagle zadzwonił telefon. Nikomu się tyłka nie chciało ruszyć więc poszłam go odebrać.
- Halo?
- Dzień dobry! Czy mógł bym rozmawiać z panem Klausem?- zapytał jakiś mężczyzna po drugiej stronie.
- Dzień dobry! Oczywiście, już go daje.- powiedziałam i poszłam do taty.
- Ktoś do ciebie.- powiedziałam i podałam mu telefon. Wszedł do biura, a ja wróciłam do oglądania filmu z moimi przyjaciółmi.
- Kto to był?- zapytał zaciekawiony Niall.
- Nie wiem. Jakiś gość do taty.- odpowiedziałam. Po 15 minutach usłyszałam głos taty.
- Klaudia. Choć proszę tu na chwilę!-krzyknął z góry. O dziwo po polsku, czyli coś musiało się stać, czyli coś musiało się stać.  Chłopcy spojrzeli na siebie pytająco, bo nic nie rozumieli. Wstałam i pobiegłam na górę. Weszłam do gabinetu i zobaczyłam ojca. Który miał zasłoniętą twarz rękoma.
-Co się stało?- zapytałam z troską.
-Chodzi o mamę.- powiedział drżącym głosem.
-Ale co się stało? Przyjedzie później czy jak?-w ogóle  nie wiedziałam co się dzieje.
- ona w ogóle nie przyjedzie- powiedział , a po policzku ściekła mu pojedyncza łza.
- Ale jak to?- byłam trochę zdezorientowana.
-No… bo… ona… ona… nie żyje.-powiedział i już kompletnie się rozkleił. Nie wiedziałam co się stało. W ogóle to do mnie nie dotarło. Po policzku ściekła mi pojedyncza łza. Wybiegłam z biblioteki. Nim wybiegłam odwróciłam się jeszcze i krzyknęłam ”KŁAMIESZ!!!!”. Trzasnęłam drzwiami i pobiegłam do swojego pokoju. Będąc na korytarzu zauważyłam, że pod schodami stoją chłopcy z przerażonymi minami. Spojrzałam się tylko na nich i weszłam do siebie do pokoju. Rzuciłam się na łóżko i zaczęłam jeszcze bardziej płakać. Po chwili poczułam jak ktoś mnie głaszczę po głowie. Nie podniosłam, wiedziałam kto to był. W pewnym momencie podniósł mnie i mocno do siebie przytulił. Oparł się o oparcie mojego łóżka, a ja się w niego wtuliłam wciąż płacąc. Cała jego koszula byłą już mokra od moich łez. Uspokoiłam się trochę. Leżałam z nim tak dłuższą chwile. Było mi tak dobrze w jego ścisku. Czułam się tak bezpiecznie. Wszystkie myśli się ode mnie odsunęły. Tak jakby się nic nie stało. Czułam jak jego serce coraz mocniej bije. Po pewnym czasie zasnęłam. Obudziłam się wciąż wtulona w Harrego, który cały czas mnie głaskał. Podniosłam się lekko i spojrzałam w jego stronę.  Uśmiechnął się delikatnie, lecz ja nie odwzajemniłam tego. Znów mocno mnie przytulił i pocałował w czubek głowy. Po chwili szepnął.
- Co się stało?
- Moja mam nie żyje.- powiedziałam, a po policzku spłynęła mi pojedyncza łza. Otarł ją, ale nic nie powiedział. Po chwili ciszy odezwał się.
- Wszystko będzie dobrze. Jestem z tobą, my jesteśmy. Wiedz, ze zawsze możesz na mnie liczyć.- po tych słowach zrobiło mi się cieplej na sercu. Wstałam i poszłam do łazienki trochę się ogarnąć. Razem z Harrym zeszliśmy na dół. Nikogo nie było w domu. Zjedliśmy razem kolacje, a potem on poszedł do swojego domu. Usiadłam na kanapie i zaczęłam oglądać album, który był na wierzchu. Były tam zdjęcia mamy. Znowu zaczęłam płakać. Do kogo teraz będę chodzić o porady, wygadać się. Oczywiście zawsze ma jeszcze Vanesse i wiem, że jej mogę wszystko powiedzieć, ale to już nie będzie to samo. Usłyszałam jak ktoś wchodzi do domu, był to tata. Rzuciłam album i pobiegł do siebie. Nie chciałam z nim rozmawiać, lecz po chwili wszedł do pokoju.
-Będziemy musieli wrócić do Polski.- powiedział
- Ale nie na zawsze, prawda?- zapytałam
- Nie, tylko na pogrzeb. – oznajmił
- Dobrze, ale powiedź jak zginęła?- zapytałam.
- Samochód ją potrącił- powiedział. Nic mu nie odpowiedziałam- To ja już pójdę.- odwrócił się i podszedł do drzwi. Jeszcze nie wyszedł kiedy zapytałam.
- A, czy Harry może pojechać z nami?
- Jeżeli tego chcesz, to oczywiście, ze może.- powiedział i się uśmiechnął. Wyszedł z pokoju, a ja się położyłam.
________________________________________
Nie wiem jakoś nie podoba mi się ten rozdział taki jakiś nijaki. No, ale nic piszcie co myślicie.

1 komentarz: